Blokada rosyjskich przewoźników lotniczych trwa i to pomimo ocieplania stosunków pomiędzy Waszyngtonem a Moskwą, jednak administracja USA stwierdziła, że nie do końca rozumie całą sprawę, jaka nagłaśniana jest przez media obu państw.
Sekretarz stanu USA odniósł się niedawno do doniesień i pytań dziennikarzy, kiedy przywrócona zostanie komunikacja lotnicza pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Federacją Rosyjską, co było jedną z propozycji, jaką już pod koniec lutego złożyła Moskwa. Miało to miejsce podczas rozmów w Stambule, jednak sprawy nie omawiano, a i nie ma jej obecnie w agendzie rozmów, jak i sam Marco Rubio twierdzi, że nic o tym nie wie.
Sekretarz Rubio stwierdził natomiast, że nic nie wie o rosyjskiej propozycji, o której wcześniej wspominali wysłannicy Kremla, co oznacza tylko jedno, że nie była i nie będzie w najbliższym czasie omawiana.
Wg sekretarza stanu USA, wznowienie bezpośrednich połączeń lotniczych byłoby nie na miejscu, kiedy na licznym gronie wysokich przedstawicieli Federacji Rosyjskiej ciążą sankcje, więc objęci są zakazem pojawiania się m.in. w Stanach Zjednoczonych. Nawet specjalny wysłannik prezydenta Władimira Putuna do USA Kirył Dmitriew, musiał uzyskać pozwolenie amerykańskich władz na wjazd do USA, bo i on objęty jest sankcjami podróżowania.
Gdyby nie uzyskał od władz Stanów Zjednoczonych gwarancji, że nie zostanie w nich zatrzymany, wówczas z całą pewnością nie pojawiłby się w Waszyngtonie, aby rozmawiać ze Stevenem Witkoffem o bieżących problemach negocjacyjnych.
Po spotkaniu Dmitriew stwierdził natomiast, że jednym z punktów rozmów z Witkoffem była właśnie kwestia uruchomienia bezpośrednich lotów z USA do Rosji, co wysłannik kremla ds. gospodarczych nazwał przywracaniem zaufania pomiędzy oboma krajami.
Tu jednak pojawia się sygnalizowana wcześniej rozbieżność stanowisk, czyli Rosjanie twierdzą, że ta kwestia została omówiona, a główny negocjator ze strony USA mówi, że o niczym takim nie wie.
Jedyną kwestią, jaką w sprawie podróżowania pomiędzy Rosją a Stanami udało się załatwić pozytywnie, stało się finansowanie misji dyplomatycznych i wstępne wznowienie kontaktów na tej linii, na co zgodziły się obie strony.
Na marginesie tej sprawy można dodać, że z listu żelaznego, jaki otrzymał Kirył Dmitriew, niezadowolona była Unia Europejska i może niezbyt głośno, ale wyraziła swoją krytyczną opinię w tej sprawie. Oczywiście Ameryka pominęła milczeniem nienachalny protest Europy, a stało się to z jednej przyczyny, więc prób normalizacji stosunków z Federacją Rosyjską.
W całej sprawie istotne jest jednak, iż wyraźnie rozbieżne stanowiska mają w kwestii rosyjskiej Europa i Stany Zjednoczone, więc pierwsza utrzymuje, że Rosja jest dla niej zagrożeniem.
W mojej ocenie europejskim przywódcom trudno jest przejść od trzyletniej antyrosyjskiej propagandy do realnej polityki, więc po pierwsze przyznanie się przed Europejczykami, iż sami nakręcali spiralę niepokojów, a po drugie, że Rosja nie chce z nimi rozmawiać. To prowadzi nas do wniosku, że Europa przegrała samą siebie w wojence dyplomatycznej z Rosją, która zamiast z Unią Europejską i Ukrainą, rozmawia o zawarciu pokoju ze Stanami Zjednoczonymi.
Taka przegrana boli, więc albo trzeba przyznać się do błędu, albo w ten brnąć, jak robi to stale Unia Europejska.
Dla radia Deon w Chicago i na Florydzie – Bogdan Feręc
Photo by Robert Aardenburg on Unsplash