Los małych kawiarni i restauracyjek jest już przesądzony
Pomimo tego, że działały od lat, że znane są na lokalnym rynku, że przetrwały pandemię, ich los nie stoi już pod znakiem zapytania, a jest przesądzony.
Lokalne media zaczynają już drukować listy knajpek i kawiarni, najczęściej małych i średnich, które podjęły decyzję o zamknięciu, a wiele z nich nie jest tymi z niewielkich miejscowości, bo nawet ze stolicy i większych miast. Obecnie o likwidacji możemy już mówić w przypadku dublińskich restauracji Circa w Terenure; restauracji Dorian w Dublinie 4; Vegan Sandwich&Co na Smithfield (szkoda, bo doskonale znam i mogłem ją z czystym sumieniem polecać); Hemmingways z Stillorgan i Listons z Camden Place, natomiast w Cork, Bar Rebeliantów; Wowburger; Kapitan Ameryka; Rice Chinese i The Fish Wife. W Galway dobiega końca Ofensywa Smakoszy (również doskonały lokal) – i zamyka się także Bakehouse 22 w Limerick.
Wszystkie one mają cechę wspólną, są małymi i średnimi biznesami, a poradziły sobie podczas pandemicznych blokad i dopiero inflacja oraz rosnące koszty utrzymania, ale i brak klientów, doprowadziły je do upadku.
Jeżeli trend będzie się utrzymywał, a są ku temu przesłanki, do końca roku z irlandzkiego rynku gastronomicznego znikną dziesiątki, o ile nie setki małych lokali, a to wywierać będzie istotny wpływ na samą gospodarkę, jak i na stan zatrudnienia. Do tego wszystkiego dołączyć należy kryzys kredytowy, więc brak możliwości zaciągania kredytów przez małe i średnie przedsiębiorstwa, więc sektor gastronomiczny, może uruchomić całą falę bankructw, ale tym razem wśród firm kooperujących.
Są też pierwsze sygnały, że inflacja zaczyna nieco słabnąć, jednak nikt nie może zagwarantować, że w ostatnich miesiącach roku, ponownie nie będzie rosnąć, co z kolei wpłynie na koszty powadzenia działalności i kolejne spadki ilości klientów. W rachunku końcowym może się więc okazać, że pomimo wyhamowania wzrostów inflacyjnych, firmy i tak nie zdołają utrzymać się na rynku, a to za sprawą zbyt niskiej pomocy ze strony państwa.
Rośnie też wskaźnik zadłużenia firm i wydłużają się terminy spłat faktur za zakupione wcześniej towary, a to też wskazuje, że sytuacja w gospodarce zaczyna być niepokojąca, a swoje piętno odciska już teraz na małych i średnich przedsiębiorstwach. Tych natomiast w kraju będzie coraz mniej, więc nie tylko sektor gastronomiczny wyraźnie się zmniejszy, a tak będzie się dziać również w innych działach gospodarki.
W Irlandii mamy już do czynienia z 6 proc. wzrostem ilości bankructw biznesowych w skali rok do roku, czyli i to pokazuje, że pandemia Covid-19, nie była aż tak straszna dla tutejszego biznesu, jak rosnące koszty utrzymania przedsiębiorstw i sam wzrost cen produktów oraz komponentów wykorzystywanych do produkcji. W całej Unii Europejskiej ilość bankructw przedsiębiorstw wzrosła rok do roku o 16%, więc jest to nurt kontynentalny, a mówi się, że wywołany wojną na Ukrainie.
Najwyraźniej na stan irlandzkiej gastronomi wpływają teraz ceny napędzane inflacją żywności, a ekonomiści dodają, że sektor gastronomiczny stanie się dla wyspy „kanarkiem w kopalni”, który kończąc swój żywot, wskazuje na wysokie stężenie groźnych dla życia gazów, a w tym przypadku kosztów prowadzenia działalności.
Bogdan Feręc
Źr: Independent
Photo by John Tuesday on Unsplash