Szef Fianna Fáil i jak się wydaje, przyszły premier Irlandii Micheál Martin, powiedział, że w związku z sugestiami następnego prezydenta Stanów Zjednoczonych, „Unia Europejska musi być stanowcza”.
Chodzi obecnie o zapowiedzi Trumpa, który mówi o aneksji Grenlandii, ale też o przejęciu kontroli na Kanałem Panamskim. Jak wyraził się przyszły amerykański przywódca, Kanał Panamski powstał, aby utorować i skrócić drogę morską dla Stanów, więc to normalne, że USA powinny zarządzać tym przesmykiem. Trump miał też dodać, iż w związku z sytuacją międzynarodową, w równym stopniu Grenlandia, jak i Kanał Panamski, zagrożone są wpływami Rosji oraz Chin.
Świat nie odnosi się jednak do tych stwierdzeń ze zrozumieniem, a nawet w prześmiewczym tonie traktuje propozycję Trumpa, w której chce z Kanady uczynić kolejny amerykański stan, więc ponownie kpinom nie ma końca.
To taki trochę śmiech przez łzy, ponieważ do Irlandii, ale też Unii Europejskiej dotarło, że zapowiadane zasady celne i podatkowe w USA, zbliżają się wielkimi krokami, więc będąca w rozsypce Unia, będzie miała jeszcze większą ilość powodów do zmartwień. UE twierdzi też, iż Donald Trump chciałby zaanektować suwerenne państwo Unii Europejskiej, więc Grenlandię, która jest też autonomicznym terytorium Danii.
Tę propozycję Trumpa, przynajmniej w mojej ocenie, a nie jest to pierwszy raz, kiedy padną te słowa, traktować trzeba jako prztyczek w nos UE. Chodzi przede wszystkim o wyprowadzenie amerykańskiego biznesu z UE, ale zachowanie możliwości szerokiej współpracy ze Starym Kontynentem. Do tego właśnie idealnie nadaje się Grenlandia.
Wracając na nasz grunt, Micheála Martina zapytano, czy obawia się powrotu Trumpa do Białego Domu, ale powiedział wówczas, że interesują go motywy przyszłego prezydenta, więc powody, dla których chce powrotu ceł i obniżenia podatków.
Micheál Martin:
– Byliśmy już tutaj, pod pewnymi względami. Nie tylko jeśli chodzi o prezydenta Trumpa, poprzedni prezydenci USA stosowali podejście protekcjonistyczne – nawet prezydent Biden. Europa musiała się z tym zmierzyć, a Irlandia jako członek Unii Europejskiej będzie stawiać czoła tym nowym wyzwaniom wspólnie z Unią Europejską. Musimy wykazać się zręcznością, zachować zimną krew i być stanowczy, ale jaśni w kwestii nowych wyzwań, które niewątpliwie się pojawią.
Irlandia ma także występować na międzynarodowym forum gospodarczym, aby „promować zdrowy rozsądek”, ale będzie prowadzić swoją politykę międzynarodową. Martin dodał, że w wielu kwestiach, w tym w amerykańskiej, należy zachować „ostrożność”, a i powstrzymywać się od komentarzy, które mogłyby później zaszkodzić. Przyszły irlandzki premier chce też obserwować rozwój sytuacji, gdyż w przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że uruchamiano mechanizmy państwowe, a te zmieniały wcześniejsze zapowiedzi najwyższych nawet polityków.
Fianna Fáil, mówił dalej Micheál Martin, zaangażowana jest w proces tworzenia gabinetu, a chce uzyskać stabilną większość, by poradzić sobie w skomplikowanej sytuacji geopolitycznej na świecie. Martin zaznaczył, że on, ale i przyszły rząd, wciąż będzie realizował ideę wolnego europejskiego, a nawet światowego rynku, więc należy z dużą rozwagą i spokojem podchodzić do wielu zagadnień.
*
Stanowcza Unia Europejska, przecież ona nie umie podjąć w ostatnich latach żadnej sensownej decyzji, plącze się w gąszczu przepisów, a i gospodarczo nie radzi sobie w sposób choćby poprawny, więc nie jest ani specjalnie konkurencyjna dla USA, ani nie jest też partnerem, którego Stany mogłyby się obawiać. To tylko element walki z odwiecznymi wrogami Ameryki, więc wojna handlowa z Chinami i przeciwnikiem militarnym, czyli Rosją, która przenosi się również na europejski grunt.
Bogdan Feręc
Źr. Breaking News
Fot. Houses of the Oireachtas