Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Kto ma największe szanse na Gabinet Owalny?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Dokładnie 5 listopada Amerykanie pójdą do urn, aby wybrać swojego kolejnego prezydenta, a główna bitwa odbędzie się prawdopodobnie pomiędzy urzędującym prezydentem Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem a byłym prezydentem Donaldem Trumpem.

Światowi komentatorzy mają jednak problem z określeniem, czy Joe Biden, który wciąż deklaruje, że będzie startował w wyścigu o reelekcję, czy może zmuszony zostanie przez swoją partię do rezygnacji z tego pomysłu. Demokraci otwarcie i to w przeważającej większości twierdzą, iż Biden powinien oddać pole innemu kandydatowi, jednak urzędujący prezydent upiera się, iż jest na tyle silny, że może wygrać z Trumpem.

Co też zastanawiające, Partia Demokratyczna nie wystawiła żadnego realnego kandydata, który mógłby zagrozić Bidenowi w prawyborach, więc ten może również na tej podstawie uważać, iż jest jedyną osobą, jaka ma potencjał utrzymania Białego Domu.

Najwięcej słów krytyki pod adresem swojego prezydenta demokraci wypowiedzieli po czerwcowej debacie Joe Bidena i Donalda Trumpa, a to wtedy zaczęto oficjalnie sugerować wycofanie się 81-letniego prezydenta z wyborów.

Takich problemów nie ma natomiast Donald Trump, który jest już oficjalnie nominowany na kandydata Partii Republikańskiej, ale co też ważne, zaczął powoli zyskiwać w sondażach. Dużo zwolenników Trump spodziewa się zyskać po ujawnieniu kandydatury na wiceprezydenta, więc chodzi o osobę senatora J. D. Vance’a. Ten jest natomiast, co wpisuje się w poglądy Trumpa, zagorzałym zwolennikiem zakończenia wojny na Ukrainie, a nawet twierdzi, że ten kraj w ogóle nie leży w kręgu jego zainteresowania.

Ważne jest również, bo i o tym wielokrotnie wspomina amerykańska prasa, że Trump może zyskać bardzo po zamachu na jego życie, więc obecne niewielkie wzrosty sondażowe, mogą przyspieszyć w najbliższych tygodniach.

Prezydent Biden zmaga się obecnie z kilkoma problemami, gdyż kojarzony jest jako osoba, która jest częściowo odpowiedzialna za wysoką inflację, ale i złą politykę dotyczącą rozwoju przemysłu i szefa amerykańskiej administracji, który nie poradził sobie z napływem do kraju imigrantów, a nawet otworzył im taką drogę. Do tego wszystkiego dołącza się wiek prezydenta, a wiele osób jest zdania, iż będzie on jeszcze większą przeszkodą, o ile ponownie wybrany zostanie prezydentem.

Trochę inaczej postrzegany jest Donald Trump i sztab wyborczy podkreśla, iż za jego czasów gospodarka była kwitnącą, ale powstrzymywano też napływ nielegalnych imigrantów. Mówi się też, że Trump, jako jeden z niewielu prezydentów USA, nie rozpoczął żadnej wojny, więc i to stanowi wartość jego poprzedniej prezydentury. Jego przeciwnicy starają się jednak na wszelkie sposoby utrudnić powrót Donalda Trumpa do Białego Domu, więc pojawiło się już wcześniej kilka procesów, nie wyłączając tych najpoważniejszych z zarzutami federalnymi. Łącznie Trumpowi postawiono 91 zarzutów. Z tym jednak prawnicy kandydata na 47. prezydenta zaczynają sobie powoli razić, więc część z nich obalili już na drodze sądowej.

W USA wyrażana jest też przez specjalistów ds. politycznych opinia, że najbliższe wybory nie staną się plebiscytem popularności, a wyborem mniejszego zła. Na to wskazują obecne sondaże, które dają Trumpowi przewagę, ale nie na tyle dużą, aby mógł być pewien zwycięstwa.

Najnowszy sondaż popularności kandydatów na fotel prezydenta mówi, a przygotowany został na zlecenie The Economist, że urzędujący prezydent ma poparcie na poziomie 44%, natomiast jego kontrkandydat 47%. Różnica wynosi więc zaledwie 3%, czyli można uznać ją obecnie nawet za błąd statystyczny. W tej układance ważne są jednak wyniki najwyższe i najniższe, a można użyć stwierdzenia, że Donald Trump i tutaj ma przewagę, bo jego najwyższy wynik sondażowy wyniósł 52%. Joe Biden uzyskał natomiast maksymalne poparcie na poziomie 48%. Jeżeli spojrzeć na najniższe notowania obu pretendentów do Gabinetu Owalnego, to Trump wygrywa, bo najmniej chciało zagłosować na niego 42% Amerykanów, a na Bidena 39%.

Ważna na szlaku do Białego Domu będzie też debata 10 września, a wówczas staną do niej najpoważniejsi kandydaci, czyli republikański i demokratyczny. Wtedy należy też z dużą uwagą przyglądać się jej wynikowi, ponieważ może przesądzić o wyborze. Wówczas również Amerykanie dosyć wyraźnie zaczynają przygotowywać się do aktu wyborczego, więc z dużą uwagą śledzą wypowiedzi kandydatów, ale też częściej pojawiają się na konwencjach wyborczych.

Główna runda wyborów prezydenckich w USA odbędzie się 5 listopada, jednak wcześniej będzie można głosować korespondencyjnie. Liczenie głosów potrwać może nawet dwa tygodnie, co jest terminem konstytucyjnym. Następnie, po przeliczeniu wszystkich głosów, wyniki przekazywane są do Kongresu USA, który ma obowiązek ich zatwierdzenia, o ile nie znajdzie żadnych uchybień. Zwyczajowo odbywa się to bez żadnych problemów i jest tylko formalnością.

Nowo wybrany prezydent zaprzysiężony będzie na dziedzińcu (schodach) Kapitolu w Waszyngtonie, co będzie miało miejsce 20 stycznia 2025 roku. Wówczas oficjalnie staje się kolejnym prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Sylwetki kandydatów.

Joe Biden o ile uzyska nominację swojej partii, stanie się najstarszym kandydatem na prezydenta USA, więc pobije też swój własny rekord z poprzednich wyborów, które odbywały się w 2020 roku. W Senacie USA Joe Biden pierwszy raz zasiadł, kiedy miał 30 lat, czyli ponad 50 lat temu, a łącznie w Senacie zasiadał przez ponad 30 lat. W 2008 roku został wiceprezydentem Baracka Obamy. W 1988 i 2008 roku bezskutecznie ubiegał się o urząd prezydenta USA.

Donald Trump to przede wszystkim biznesmen, który w 2017 roku objął na jedną kadencję urząd prezydenta USA. W 1971 roku przejął rodzinną firmę „Elizabeth Trump & Son”, którą przekształcił w imperium, zmieniając jednocześnie nazwę na The Trump Organization. W 2015 roku zajmuje 72 miejsce na liście najbardziej wpływowych ludzi świata, a w 2016 roku jego majątek wyceniano na 4,5 mld $, co dawało mu 324 pozycję na liście najbogatszych ludzi na świecie wg dwutygodnika Forbes.

Wcześniej Donald Trump interesował się już polityką, a nawet zamierzał kandydować w 1988 roku, a następnie w latach 2004 i 2014. W roku 2000 startował w wyborach prezydenckich z ramienia Partii Reform.

Bogdan Feręc

Źr. The Economist/The Wall Street Journal/Donald Trump Biography/BBC

Fot. CC BY-SA 2.0 Gage Skidmore / User:TDKR Chicago 101 / Сombination: krassotkin

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version