Językowo leżymy

Język polski ma to do siebie, że sprawia kłopoty wszystkim, choć znam osoby, które nie mają z tym problemów, ale to „te magistry” od polonistyki chwalący się, że od podszewki znajomość naszej mowy ojczystej posiedli w stopniu wysokim.

Dobrze jest się z nimi czasami zgodzić, bo błędy zdarzają się każdemu, ale wręcz kopalnią nieutalentowanych w mowie i piśmie języka polskiego są tiktokowi „tfurcy”. Poprawności wypowiedzi tam niewiele, ale nie rzutuje to na ilość odbiorców, bo tłumnie walą do nich i słuchają tej gmatwaniny pojęć, która przekazywana jest, acz nie do końca wiadomo, w jakim celu.

Są też błędy językowe, które wypisuje się w komentarzach, a wiele problemów stwarza np. proste słowo wziąć. „Wziąść” jest natomiast na porządku dziennym, co przekazywane jest z pokolenia na pokolenie.

Słynne jest już na całą Polskę i przyległości nasze włączanie i wyłączanie, a poprzez przywoływanie oraz kpiny z niepoprawnych form, które brzmią „włanczać i wyłanczać” stało się tak powszechne, że Rada Języka Polskiego będzie musiała chyba to usankcjonować. Tak na marginesie włączanie i wyłączanie jest pochodną włączników i wyłączników, a tylko dlatego, że w sklepach ze świecą szukać „włanczników i wyłanczników”.

„W każdym bądź razie” też nie jest formą poprawną językową, ale najczęściej słyszaną, więc chcąc błysnąć w towarzystwie, wystarczy pozbyć się wyrazu „bądź” i zaczniemy mówić jak profesor Miodek. Kolejna kwestia to zwroty grzecznościowe oraz zaimki, co prowadzi nas do zwrotów „Ty, Pani, Pan” i tak dalej, a te piszemy wielką, bo znowu nie jest to duża litera, a właśnie wielka. O zaimkach bezosobowych nie będę się wypowiadał, a podam doskonały argument, bo nie.

Poszła do sklepu trzy razy „pod rząd”, niestety to rusycyzm, tych, jak i innych naleciałości powinniśmy się wystrzegać, czyli poprawnie powiemy z rzędu. Jest też słowo, które sprawia problemów ponad miarę, a chodzi, że stąd pochodzi, nie natomiast „z tąd”. Podobnie jest z „wogle” lub „wogóle”, gdyż ten wyraz piszemy, oddzielając literę w.

Oczywiście są też osoby podle młode, co już samo w sobie mnie denerwuje, które popełniają najwięcej błędów w mowie i piśmie, a jako boomer, czasami, a niekiedy wcale nie rozumiem, co taki nasto- lub dwudziestoparolatek do mnie mówi. Oczywiście większość tej młodzieżowej mowy to zapożyczenia z języka angielskiego, wtłoczone w polszczyznę, więc można powiedzieć, iż są odmianą znanego Polakom na emigracji „ponglish”.

Jednak wciąż mnie zastanawia, po co zaśmiecać naszą mowę tymi zwrotami, bo ani one dobrze brzmią, ani wartości człowieka nie podnoszą.

Jest jeszcze jedna sprawa, a ta nie daje mi spokoju od lat, na co zwracam baczną uwagę. Język polski w wiadomościach tekstowych, jakie przysyłane są w formie SMS-ów lub na komunikatorach. Kiedy robi to ktoś z moich znajomych, więc pisze do mnie, ale bez użycia znaków diakrytycznych, rozmawiam o zagadnieniu i proszę, żeby jednak nie utrudniali życia i pisali ze wszystkimi ogonkami oraz kreseczkami, jakie są potrzebne, by tekst był zrozumiały.

Wtedy bardzo często pada odpowiedź, że telefon to ona lub on mają z angielską klawiaturą i mogę sobie prosić, a nic się nie zmieni. Błąd, bo wystarczy pobrać sobie z internetu darmowy pakiet języka polskiego, co można zrobić bez żadnego problemu i wówczas sprawa jest załatwiona.

Ja oczywiście wiem, że brak polskiej klawiatury, przykrywa połowę błędów ortograficznych, ale ludzie, o ile łatwiej czyta się tekst z błędami, niż bez naszych polskich ogonków…

Ponieważ ostatnio poprosiłem córkę znajomych, żeby podszkoliła mnie w mowie młodzieżowej, i przestała nazywać bambikiem, bo ja jednak mam V-dolce, choć nie gram w Fortnite. A poniżej kilka przykładów, jakich mam się nauczyć, żebym nie został boomerem na zawsze.

Sandra twierdzi, że tym słownictwem wejdę na inny level:

–  Ale ten nowy viral na TikToku to jest totalny sztosik, normalnie odklejka level master, muszę to zremiksować i wrzucić na swojego fypa, bo inaczej będę mieć FOMO jak nic!

– Ale z niej delulu, myśli, że jest sigmą, lol, a tak naprawdę to tylko inba na całą szkołę.

– Ta kawiarnia jest taka cosy, idealna na chillowy wieczór, zero inby, tylko my i nasze delulu rozmowy.

– Wczorajsza impreza to był totalny slay, ale dzisiaj to tylko cosy kocyk i maraton filmowy, sigma mode on.

– Essa, wpadaj do mnie, zrobimy cosy wieczór, zero inby, tylko my, Netflix i delulu rozmowy, slay!

Niewiele z tego rozumiem, ale się staram i tłumaczę sobie w internecie, żeby na kolejnej lekcji z Sandrą być sigmą.

Bogdan Feręc

Photo by Joseph Karges on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
DAA udało się zebr
Średni czynsz w kra