Jeżeli się potwierdzi
Sondaże przeprowadzone wśród osób, które wychodziły z lokali przeznaczonych do głosowania, pokazały, iż wiele w kraju się nie zmieni, ale także potwierdziły, że nie ma jedności w irlandzkim nardzie, jak to wcześniej przez dziesięciolecia bywało.
Jeżeli wyniki z sondażu exit poll przełożą się na te, które ogłosi Irlandzka Komisja Wyborcza, wówczas będziemy mieli pewność, że Irlandia przestała być jednością, a i nie do końca podoba się jej obecny styl rządzenia. O ile policzyć rozczłonkowane głosy opozycji, ta kolejny raz ma większość, więc przy zastosowaniu manewru z Polski, mogłoby dojść do przejęcia władzy przez ugrupowania socjalistyczno-lewicowe.
Można zapytać, dlaczego wspominam Polskę, a powód jest, gdyż to właśnie polska organizacja, czyli Forum Polonia, w wyborach poparło lewicową Partię Pracy Ivany Bacik. To trochę pocałunek śmierci, bo wynik laburzystów słaby, więc na szczęście dla osób o odmiennych poglądach, Labour Party niewiele będzie mieć do powiedzenia w kolejnym Dáil. Nawiasem mówiąc, nie za wiele ma do powiedzenia, czyli dajmy jej spokój, a przynajmniej do chwili, gdy wynik wyborczy doprowadzi do zmian na szczycie partii.
Przejecie władzy w kraju przez całą opozycję to jeszcze pieśń przyszłości, ale może dać znak politykom tych ugrupowań, że jedyną szansą na odsunięcie od władzy Fine Gael i Fianna Fáil jest konsolidacja opozycji i współdziałanie.
Przed samymi wyborami do irlandzkiego parlamentu rozmawiałem z kilkunastoma osobami, które mają prawo do oddawania głosów, a i są rodowitymi mieszkańcami wyspy, jednak z tych naszych pogawędek na świat przyszła wizja tego, co dzieje się w głowach Irlandczyków.
Przede wszystkim nie za bardzo chcą poprzedniej ekipy rządzącej, czyli Fine Gael i Fianna Fáil, ale nie ufają również Sinn Féin. Ergo, teraz przed politykami wszystkich opcji czas intensywnych działań, jeżeli tylko będą wiedzieć, co naprawdę myśli o nich społeczeństwo.
W kontaktach ludzie – politycy jest zwyczajowo trochę dziwnie, bo jedni mówią, czego im brakuje, a drudzy obiecują, że to zmienią i będzie luksus, jak przed wojną (można wybrać dowolną). Nic jednak się nie dzieje, a na dodatek żądania społeczne wcale nie są realną opinią o przedstawicielach narodu, więc ci wciąż bają o dobrobycie i swojej ciężkiej pracy dla ludzi, natomiast w tej kwestii dobrobytu nic się nie zmienia. Gdyby jednak prawdziwie wsłuchali się w ludzkie głosy, wysłuchali tego, co na temat nich samych i stylu rządzenia do powiedzenia ma zwykły irlandzki Kowalski, dałoby im to obraz tego, co powinni zrobić.
Tak prawdę mówiąc, wiele osób utyskujących na którąkolwiek z ekip rządzących, a nawet na polityków, wcale nie oczekuje kolejnych obietnic w postaci dodatków socjalnych, obniżek podatków i darmowych autobusów, a życia, które nie będzie obarczone kłopotami, z jakimi borykają się od kilkunastu lat. Spora grupa mieszkańców Irlandii twierdzi, że rząd powinien zająć się dziedzinami, które obecnie nie działają, czyli mieszkalnictwem, służbą zdrowia i problemami komunikacyjnymi, a resztę lud pracujący miast i wsi rozwiąże sobie sam.
Oznacza to, że gabinet, którykolwiek gabinet, więc tworzony przez dowolne ugrupowanie, zająć się ma wyłącznie zarządzaniem sferą budżetową, a ludzi zostawić w spokoju.
Mówi się też wiele, a i o tym politycy zdają się nie wiedzieć, że nikt nie chce nowych i dodatkowych podatków, gdyż właśnie to one odbierają możliwość swobodnego zarządzania zarobionymi pieniędzmi, a można też użyć stwierdzenia, iż prowadzą do ubożenia społeczeństwa. Tym samym zwykły mieszkaniec Irlandii chce, żeby politycy zajęli się wybranym zakresem funkcjonowania państwa i przestali manipulować podatkami.
Reszta sama się ułoży, choć brzmi to teraz jak utopia, ale dopóki świat polityki tego nie zrozumie, doprowadzi i to na własną prośbę do sytuacji, w której za chwilę, czyli podczas kolejnych, a może trochę dalszych wyborów, będziemy mieli całkowity pat polityczny.
Bogdan Feręc
Photo by Kenny Eliason on Unsplash