Jest o kogo walczyć
Można by pomyśleć, że karty są już rozdane i nic właściwie nie może tego zmienić, ale to nie do końca prawda i wszystko, co stanie się w najbliższych tygodniach, będzie dziełem postępowania ludzi, którym zależy, aby cały czas wpływać na życie innych osób w Irlandii.
Chodzi oczywiście o wyborców, na których obecnie skupili się politycy, a już wcześniej niektórzy z nich przygotowali sobie grunt, proponując budżet na przyszły rok, więc kupili ich serca, dusze i portfele. Najnowszy sondaż przeprowadzony na zlecenie Sunday Independent przez pracownię Ireland Thinks pokazał, że ugrupowaniem z największym poparciem społecznym pozostaje Fine Gael, na które może zagłosować 26% uprawnionych do pójścia do urn.
Następną partią w tym rankingu jest Fianna Fáil, a w tym przypadku głosujących może być 20%, co też jest wynikiem całkiem przyzwoitym. Pozycję trzecią zajmuje Sinn Féin, na które ma potencjalnie 18% głosów wyborczych. Całkiem dobrze w tym sondażu wybada Socjaldemokracja, bo zebrała 6 proc. elektorat.
Partia Pracy i Zieloni mogą liczyć na 4% wyborców każda, Antoú 3%, natomiast Solidarność z PBP na 2%. Niewielki spadek zaliczyli kandydaci niezależni, bo swój głos oddać na nich chce 16% respondentów.
Najpopularniejszym politykiem w kraju pozostaje aktualny premier Simon Harris z Fine Gael i cieszy się poparciem 53% społeczeństwa, a na pozycji drugiej znalazł się wicepremier i jednocześnie lider Fianna Fáil Micheál Martin z poparciem 48%. W pierwszej trójce znalazło się miejsce dla kobiety, więc Holly Cairns z Socjaldemokracji 43%. Przywódczynię Partii Pracy Ivanę Bacik popiera 34% badanych, natomiast Mary Lou McDonald 33%. Szefa Aontú Peadara Tóibína lubi 33% respondentów, a nowego wciąż jeszcze bossa Partii Zielonych Roderica O’Gormana 27%.
Jeżeli wynik wyborczy będzie taki, jak wskazują to obecne sondaże, wydaje się, że Partia Zielonych przestanie tworzyć koalicję rządzącą, a do „grupy trzymającej władzę” doproszeni mogą być niezależni, jako trzecia siła w parlamencie, która nie jest Sinn Féin. Właśnie z partią Mary Lou McDonald nikt nie chce współpracować, co szeroko pojętej lewicy w Irlandii blokuje możliwość odebrania władzy rządzącym od ponad stu lat, choć naprzemiennie i w koalicjach Fine Gael oraz Fianna Fáil.
Właśnie w przypadku stworzenia powyborczej koalicji Fine Gael, Fianna Fáil z niezależnymi, taki układ popiera prawie 70% wyborców, rządu pod wodzą Sinn Féin chce obecnie 31% respondentów, ale powinni rządzić wówczas w układzie bez dwóch największych teraz ugrupowań.
Zapytano też, kto powinien zostać kolejnym premierem, a wówczas okazało się, że 53% wskazało na Simona Harrisa, 17% Micheála Martina, a 13% na Mary Lou McDonald. 46% ankietowanych jest również zdania, że Simon Harris wyprowadzi kraj z kryzysu mieszkaniowego, 36% uważa, iż będzie to Mary Lou McDonald, a 23%, że Micheál Martin.
Ciekawie zaczyna się robić, jeżeli zapytać osób uprawnionych do głosowania, czy wiedzą, na kogo oddadzą swój głos, bo 60% ma sprecyzowane poglądy, 30% nie jest pewna, a 9% odpowiedziało, iż nie wie. Oznacza to, że walka o wyborcze głosy rozgrywać się będzie właśnie o te 39% uprawnionych do głosowania, a to potężna grupa, która może wpłynąć na wynik wyborów i późniejszy układ parlamentarny.
Sondaż, który jest miarodajny, bo udział wzięły w nim 1832 pełnoletnie osoby, przeprowadzony został w dniach 1 i 2 listopada, a margines błędu statystycznego dla tego badania wynosi 2,3%.
Bogdan Feręc
Źr. Sunday Independent