Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Jest już w Zjednoczonym Królestwie. Będzie również w Irlandii?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

W związku z daleko posuniętymi planami wprowadzenia tzw. Niebieskiego Ładu zaczyna straszyć się Europejczyków, że wody zaczyna brakować, ale natura sprzeciwia się tym twierdzeniom i zalewa od czasu do czasu całkiem spore połacie terenów i nie robi tego złośliwie, ale dostosowuje się do nas.

My, Homo Sapiens, czyli rzekomo ludzie myślący stwierdziliśmy, że lepiej nam się żyje, jak zabetonujemy i pokryjemy asfaltem wszystko, co nas otacza, bo może nie będzie ładnie, ale wygodnie. Prawdą jest, że nie musimy brodzić w błocie, ale nie wiele osób zwraca uwagę, że tym właśnie wykonaliśmy krecią robotę, więc odebraliśmy naturze jej naturalny sposób ograniczania wpływu opadów na ludzi.

Spójrzmy sobie na takie pola lub lasy, gdzie powodzie się zdarzają, ale rzadko, a i kałuże nie są spotykane wybitnie często i tylko dlatego, że nie ma tam pokrywającego glebę betonu. Pozwala to na absorbowanie wody opadowej, która wchłaniana jest coraz głębiej i przez kolejne warstwy powłoki ziemskiej zbiera się w podziemnych jeziorach.

Tak na marginesie można powiedzieć, że jest wówczas doskonale oczyszczona i nie potrzebuje chloru, żeby zdatna była do spożycia.

Jednak są nasze ukochane miasta, gdzie zamiast drzew i trawników, mamy domy, bloki i wieżowce, a to po nich na asfalt płynie deszczówka, która nie znajduje miejsca, aby zostać wchłoniętą. Ludzkość znalazła na to rozwiązanie, czyli wybudowaliśmy miliony kilometrów instalacji burzowej, więc kanały, którymi odprowadzamy deszczówkę do rzek. To kolejny problem, bo rzeki nie są przygotowane na takie ilości wody opadowej i zamiast odprowadzić wodę do mórz i oceanów, występują z brzegów.

W warunkach naturalnych, jak się ocenia, nawet 60% wody opadowej może wsiąknąć w ziemię, co jednak nie ma miejsca w betonowych pustyniach, czyli w naszych miastach.

Ekolodzy trują coś o sadzeniu drzew, bo to poprawia jakość powietrza, zmienia mikroklimat, ale nawet na kilkusetmetrowej ulicy, pięćdziesiąt drzew niczego właściwie nie zmienia, czyli woda jak spływała do kanałów, tak będzie do nich wpływać, a te parę drzewek niczego nie poprawi. Problemem nie są drzewa i ich ilość, a zbyt małe powierzchnie wchłaniania wody wokół nich. Tak na marginesie, drzewa w mieście to doskonały pomysł, bo mogą obniżyć temperaturę przy powierzchni ziemi o ładnych kilka stopni. Muszą mieć jednak przestrzeń do rozwoju i dostęp do wody.

Całkiem niedawno powstał pomysł, aby w Europie pozbywać się drzew przy drogach, bo stwarzają zagrożenie dla kierowców. Większego idiotyzmu nie można było wymyślić, bo po pierwsze w słoneczne dni asfalt zacznie się rozpływać, a i o obniżeniu temperatury powietrza w cieniu można zapomnieć. W ten sposób zmienia się też wilgotność gleby, co zmienia mikroklimat i powoduje pustynnienie, choć w bardzo małej skali.

Nie o tym jednak, bo miało być o wodzie, a pomysł pojawił się już w Wielkiej Brytanii. Władze Królestwa twierdzą, że wody na sąsiedniej wyspie zaczyna brakować, więc trzeba będzie ją sprowadzać statkami. Oczywiście na ten pomysł otworzyła się już jedna z firm transportu morskiego i bardziej niż łaskawym okiem przygląda propozycji. Co istotne, przewoźnik stwierdził, że w kilka miesięcy może uruchomić dostawy wody i Wielka Brytania będzie w tę zabezpieczona.

Ciekawe jest jednak, że rząd Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej nie wpadł na pomysł, by w tak deszczowym kraju, jakim jest Albion, zbudować zbiorniki w formie rezerwuarów i tam gromadzić zapasy wody opadowej. Idą natomiast w zakup wody, czyli wybiegając daleko w przyszłość, będą na tym zarabiać, a i mogą też użyć jako formę wywierania presji na społeczeństwo.

W takiej samej sytuacji jest Irlandia, bo i tu od lat mówi się o brakach wody, co jest widoczne w okresach letnich, a i od lat tworzone są plany budowy rurociągu, który z zachodu na wschód transportować będzie wodę z rzeki Shannon do kranów Dublińczyków. Co jednak istotne, w irlandzkich mediach z roku na rok więcej jest wiadomości o brakach w zaopatrzeniu w wodę, co może nas zawieść do wniosku, że ktoś za chwilę wpadnie na pomysł sprowadzania jej statkami.

Teraz szlak przeciera Wielka Brytania, a wiemy przecież, że Irlandia korzysta z jej pomysłów, więc…

Kiedyś powstała tu propozycja, obecnie zarzucona, aby wybudować w okolicach Dublina potężny zbiornik wodny, który stałby się magazynem życiodajnego płynu dla całego hrabstwa i sporej części wschodniego wybrzeża. Mówiło się, debatowało, ale na koniec uznano, że projekt jest zbyt drogi do realizacji. Był drogi, gdyż jakieś mądre głowy stwierdziły, że rezerwuar musi mieć zadaszenie, żeby zachować go w czystości.

Nawiasem mówiąc, a idąc tym tropem, trzeba zapytać, dlaczego nie ma jeszcze daszków nad rzekami, a to z nich czerpie się wodę do celów spożywczych.

Może się czepiam, może nadinterpretuję, ale skoro przestałem wierzyć politykom, a widzę ich daleko posuniętą niekompetencję i brak asertywności politycznej, niczego nie mogę wykluczyć. Może być również tak, że przyjdzie do Irlandii rozkaz z Brukseli, żeby nawciskać ludziom kłamstw, że na Zielonej Wyspie wody już nie ma, że trzeba ją sprowadzać i na dodatek słono za nią płacić.

Tak moi drodzy politycy z całej Europy, wasze chore pomysły prowadzą do takich właśnie opinii, czyli albo przyjdzie na was opamiętanie, albo społeczeństwo kiedyś się obudzi i wtedy zrobi wam jesień średniowiecza…

Bogdan Feręc

Image by Emilian Robert Vicol from Pixabay

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version