To komuniści zwyciężyli. Po to był im potrzebny stan wojenny. Przejęli na własność majątek narodowy, którym wcześniej zarządzali z sowieckiego nadania. Ułożyli jak chcieli III RP i stali się nową elitą nowego państwa – ich państwa
Uroczystości się odbyły. Kolejni działacze zostali odznaczeni. Kolejne taśmy zostały ujawnione. Dzień po, już bez emocji, zastanówmy się nad jego przyczyną i skutkiem. Największą przeszkodą na drodze do poprawnej oceny Stanu Wojennego są byli działacze Solidarności. Dlaczego?
– A jednak zwyciężyliśmy – mówią, gdy staram się wykazać, że to jednak komuniści wygrali. Starych działaczy, obwieszonych medalami i orderami, już pewnie nie przekonam. Spróbuję Was.
Od razu, żeby nie było – konspirowałem od roku 1983, byłem poszukiwany listem gończym przez rok, mam pamiątkę po tamtej wojnie „polsko-jaruzelskiej” w postaci blizny i … żadnego odznaczenia😊
W latach 1981-89 miała miejsce jedna udana rewolucja społeczna, rewolucja komunistów, co opisałem 30 lat temu w Dziurach w mózgu.
To komuniści zwyciężyli. Po to był im potrzebny Stan Wojenny. Przejęli na własność prawie cały majątek narodowy, którym wcześniej tylko zarządzali z sowieckiego nadania. Ułożyli jak chcieli III RP. Stali się elitą państwową, społeczną, kulturalną i biznesową nowego państwa – ich państwa. Zwyciężyliśmy?
Nawet komunizmu nie obaliliśmy. Udało się tylko unieważnić jego sowiecką wersję. Dziś, 30 lat po, reprezentują nas w Parlamencie Europejskim Leszek Miller (sekretarz KC PZPR) i Sylwia Spurek. I aż się ślinią, żeby znowu nas uszczęśliwić. Tym razem jego postępową, europejską wersją.
Największe zwycięstwo komunistów polegało na wprzęgnięciu w tryby ich odnowionego systemu całej aktywności społecznej (politycznej, gospodarczej, kulturalnej). Po wcześniejszym wyautowaniu malkontentów.
Mamy co prawda niepodległe państwo, ale czy nie jest to zbieg korzystnych zdarzeń bez związku z naszą siłą/słabością wewnętrzną? I jak długo jeszcze, skoro plany europejskiego państwa materializują się na naszych oczach? Bez oporu, z czynną pomocą „patriotów”.
Patriotyczna retoryka nie wzmacnia naszego państwa. Rzeczywiste działania naszej elity politycznej tylko je osłabiają. Wydają je (nas) na żer obcym i rodzimym grupom interesu. Zaś patriotyczne frazesy tworzą gęstą mgłę zasłaniającą obraz rzeczywistości.
Nadzieja dla Polski to margines wolności w postaci niezależnych od systemu drobnych i średnich przedsiębiorców. I przedstawicieli wolnych zawodów niezależnych od państwowych pieniędzy. Tylko takie osoby, nieuwikłane w obecny postkomunistyczny system, mogą zbudować silne i niepodległe państwo.
Dopiero wtedy zwyciężymy, a ja wypnę pierś 🙂
Jan A. Kowalski
Zdj: Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 Rübenkopf