Ręka do góry – kto lubił, albo lubi chodzić do szkoły! Kto lubi spędzać całe godziny w ławkach, wkuwać nazwy rzek, daty bitew albo zapamiętywać, co ma płucotchawki, a co nibynóżki? Czy pojawi się las rąk, czy może niezręczna cisza? Można chyba postawić orzechy przeciwko kamykom, że przynajmniej wiele osób będzie trzymało ręce w dole. Tylko dlaczego?
Przecież ludzki mózg jest stworzony do poznawania świata, do jego coraz lepszego rozumienia i radzenia sobie w różnorodnych okolicznościach. Co więc z metodami nauczania jest nie tak i co można poprawić? Wakacje w pełni, ale szybko upłyną i może dobrze zastanowić się jeszcze przed pierwszym dzwonkiem, jak należałoby się uczyć, by przynosiło to dobre efekty.
Ciągłą gotowość ludzkiego mózgu do nauki dobrze ilustruje badanie zespołu z Ohio State University. Otóż, jak pokazali naukowcy, wystarczy kontakt z nowymi bodźcami, aby mózg był gotowy do wytężonego działania.
– Często obserwujemy w świecie nowe rzeczy bez zamiaru zdobywania o nich wiedzy. Odkryliśmy, że sama ekspozycja na nowości robi takie wrażenie na naszym umyśle, że jesteśmy gotowi uczyć się o nich później – mówi autor prof. Vladimir Sloutsky, współautor pracy opublikowanej w piśmie „Psychological Science”.
On i jego zespół przeprowadzili eksperyment z udziałem ponad 400 ochotników, z których część próbowała swoich sił w specjalnej, prostej grze komputerowej. Gra zawierała kolorowe, nieznane wcześniej uczestnikom postacie. Choć ochotnicy o tym nie wiedzieli, postacie należały do dwóch grup, różniących się nieco budową ciała, a także kolorami kończyn czy ogonów. Później, zarówno ochotnicy grający wcześniej w grę, jak i grupa kontrolna już otwarcie uczyli się różnic miedzy wspomnianymi postaciami
Zadbaj o dobrą kondycję swojego ucznia
Przebieg gry co prawda jasno wskazywał, że ochotnicy nie nauczyli się wspomnianych różnic, ale już później otwarcie uczyli się ich wyraźnie szybciej, niż osoby z grupy kontrolnej.
– Wcześniejszy kontakt z postaciami pozostawił u uczestników pewną ukrytą wiedzę, ale nie byli oni jeszcze w stanie odróżnić dwóch kategorii. Wtedy jeszcze tego się nie nauczyli, ale byli gotowi do nauki – mówi dr Layla Unger, współautorka badania.
Co za dużo, to niezdrowo czyli argumenty przeciwko długiemu wkuwaniu
Lubiącemu naukę mózgowi na pewno pomoże odpowiednia metoda. Niestety, niektóre sposoby często spotykane w szkołach nie są najlepsze – zwracają uwagę niektórzy naukowcy.
„Kiedy ktoś patrzy wstecz, na szkolne dni, czy nie wydaje mu się, że cały czas się uczył? Jednak większość ludzi zdaje się nie pamiętać praktycznie niczego z tego wczesnego zagłębiania się w matematykę, historię czy języki obce” – tak na nieadekwatność tradycyjnego podejścia do nauki wskazują specjaliści z University of South Florida. „Czy przez te wszystkie godziny studiowaliśmy niewłaściwie?” – pytają.
Mówią przy tym o tzw. przeuczeniu, kiedy to ktoś doskonale opanował niedawno dany materiał i… nadal musi się go uczyć. Badacze przeprowadzili eksperyment, w którym jedna grupa uczniów uczyła się zestawu nowych słów, czytając ją pięciokrotnie, a druga – dziesięciokrotnie. Po tygodniu osoby, które włożyły dodatkowy wysiłek, pamiętały nowe słowa lepiej, ale po czterech tygodniach pomiędzy grupami nie było już żadnej różnicy. Wskazuje to, że aby trwale się czegoś nauczyć dodatkowy, nadmierny wysiłek okaże się bezużyteczny. Zdaniem naukowców dużo lepszym wyjściem jest odłożenie materiału na jakiś czas i powrót do niego później, a jednocześnie, w zaoszczędzonym czasie – ewentualny powrót do zagadnień, których uczyło się znacznie wcześniej.
W szkole jak na siłowni
Doskonale zilustrował to kolejny eksperyment przeprowadzony przez ten sam zespół. Dwie sesje nauki były w nim rozdzielone przerwami trwającymi od 5 minut aż do – uwaga – sześciu miesięcy. Finalny test miał miejsce pół roku później. Najlepiej poradzili sobie uczniowie, którzy powtórzyli materiał po półrocznej przerwie. Zamiast, więc, jak miliony uczniów na całym świecie, powtarzać nowe reguły (np. językowe czy twierdzenia, czy wzory) co tydzień, lepiej rozłożyć tę naukę na cały rok, z dużo dłuższymi przerwami – podkreślają naukowcy.
Twierdzą przy tym, że to samo powinno dotyczyć nauki abstrakcyjnych dziedzin, takich jak np. matematyka. Tymczasem, jak podkreślają badacze, podręczniki zwykle są tak skonstruowane, że zmuszają właśnie do powodującego stratę czasu i energii przeuczenia. Przeprowadzone w Japonii badanie na myszach pokazało nawet, dlaczego przerwy w nauce są tak istotne. Chodzi o produkcję odpowiednich białek – wyjaśniają eksperci z instytutu Riken. Oprócz tego, że myszy, podobnie jak ludzie, lepiej uczyły się, gdy miały dłuższe przerwy, to korzystne działanie przerw zanikało, gdy myszy otrzymywały substancję hamującą syntezę białek.
Po pandemii uczniowie dramatycznie potrzebują ruchu
„Odkrycie sugeruje, że białka produkowane podczas nauki odgrywają kluczową rolę w tworzeniu długotrwałych wspomnień. Badanie po raz pierwszy dostarcza neurologicznego wyjaśnienia znanych już korzyści płynących z uczenia się rozłożonego w czasie. Dostarcza też doskonałego usprawiedliwienia dla większej liczby przerw” – piszą naukowcy.
Wygląda więc na to, że z uczeniem się może być trochę podobnie, jak z budową mięśni – kulturyści podkreślają, że nie rosną one w trakcie wyciskania sztangi, tylko później, w czasie odpoczynku.
Mapy zamiast punktów
Sposób nauki jest nie mniej istotny, jak jej odpowiednie dozowanie. Jedna z kluczowych spraw, to notatki. Powszechny system, w którym w zeszycie wypisuje się punkty, podpunkty i kolejne podpunkty, może, co najmniej nie być optymalnym rozwiązaniem. Jak wskazują badania, warto spróbować innego podejścia – tzw. map myśli. Notatkę tworzy się wtedy w formie specjalnego grafu, które przypomina drzewo. Zamiast punktów i podpunktów tworzy się kolejne rozgałęzienia z coraz bardziej szczegółowymi informacjami. Gdy na przykład w centrum takiego grafu znalazłoby się pojęcie „samochód”, to od niego w różne strony mogłyby odchodzić takie odgałęzienia takie jak „ciężarowy”, „półciężarowy”, „osobowy” itp., a od „osobowego” np. „rodzinny”, „sportowy”, czy „miejski”. Taka metoda notowania jest bliższa systemowi skojarzeń, który działa w mózgu. I to się sprawdza.
Na przykład grupa z serbskiego Uniwersytetu w Kragujevacu przetestowała mapy myśli w eksperymencie z udziałem prawie 190 studentów zdobywających wiedzę na temat e-biznesu. Jak podkreślają badacze, tworzenie map myśli za pomocą łatwo dostępnych i potężnych komputerów z szeroką gamą oprogramowania stało się już powszechnym sposobem stosowanym do rozwiązywania różnych problemów przez menedżerów i wiele innych osób. W podsumowaniu wyników wspomnianego eksperymentu naukowcy stwierdzają: „Mapy myśli to narzędzie, które pomaga nam odpowiednio zorganizować wiedzę i ułatwia jej interpretację. Zachęca przy tym do kreatywności i wielopłaszczyznowego myślenia. Uzyskane wyniki silnie przemawiają na korzyść korzystania z map myśli, które wspierają podnoszenie poziomu wiedzy i podnoszą skuteczność w zadaniach praktycznych”.
Wybiegane oceny, czyli dlaczego po nauce nie należy grać na komputerze
A po zakończeniu nauki warto zadbać o ciało. Bo mózg potrzebuje ruchu. Jak np. pokazali eksperci z Wyższej Szkoły Nauk Stosowanych Górnej Austrii, jeśli ktoś chce lepiej pamiętać to, czego się nauczył, dobrze robi, jeśli np. pójdzie pobiegać. W badaniu 60 mężczyzn w wieku od 16 do 29 lat zapamiętywało zestaw różnego typu informacji – od drogi w mieście po pary niemieckich i tureckich słów. Po nauce jedna grupa grała na komputerze, druga poszła biegać, a trzecia (kontrolna), po prostu spędzała czas na zewnętrz. Biegacze mieli potem najlepsze wyniki – uczestnicy po biegu pamiętali nawet więcej, niż przed nim. Osoby z grupy kontrolnej wypadły nieco gorzej, a ochotnicy, którzy grali na komputerze, mieli znacząco słabsze wyniki.
Bezradność. Nauczyć się jej można w dzieciństwie
– Nasze dane wykazują, że granie w gry wideo nie jest pomocne w poprawie efektów nauki – mówi prof. Harald Kindermann, autor badania. – Zamiast tego, lepiej, aby młodzież, a najprawdopodobniej również dorośli, po cyklu nauki zajęli się umiarkowanymi ćwiczeniami fizycznymi – dodaje.
Stosowane czasami przez rodziców warunki takie jak: „Będziesz mógł chodzić na koszykówkę, jak poprawisz oceny” może więc działać odwrotnie do zamierzonego celu. To kolejna zasada, która nie pomoże uczniowi.
Marek Matacz dla zdrowie.pap.pl
Rys. PAP/j. Turczyk