Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Jak długo Ukraińcy pozostaną w Europie?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Przede wszystkim wszystko zależeć będzie od sytuacji politycznej i oczywiście tej na ukraińskim froncie, a wynik zmagań wojennych zależy prawie wyłącznie od pomocy wojskowej ze strony USA i Europy.

Obecnie mamy sytuację, w której prawo tymczasowego pobytu większości Ukraińców w Unii Europejskiej kończy się z nastaniem wiosny przyszłego roku, jednak już rozważa się termin przedłużenia takich zezwoleń, jak i tych na pracę. Do tej natomiast uchodźcy z Ukrainy specjalnie się nie garną, bo w Irlandii pracuje ze wszystkich przybyłych niewiele ponad 16%, natomiast w UE jest nieco gorzej i wskaźnik wynosi niecałe 10%.

Nie oznacza to jednak, że nie pracują wcale, gdyż wielu z nich, aby zachować przysługujące im wsparcie socjalne, znalazło pracę, ale na czarno. Wiele osób nadal jej poszukuje, ale, z czym spotkałem się już kilka razy w ostatnich 3 miesiącach, a rozmowa zaczyna się właśnie od kwestii o możliwość zatrudnienia bez rejestracji i oczywiście o zarobkach, jakie uchodźców interesują.

Ponieważ posługuję się językiem rosyjskim, zajmuję się takimi potencjalnymi kandydatami na pracowników, o ile zjawią się w firmie, gdzie pracuję, by następnie przekazać właścicielowi przedsiębiorstwa informację, o braku możliwości zatrudnienia kandydata z Ukrainy. Brak znajomości języka angielskiego to niewielki problem zarówno dla firmy, jak i dla mnie, ale częściej przeszkadza brak wiedzy w zakresie motoryzacji, a nawet prostych prac przygotowawczych. Są też jeszcze problemy z wymaganiami płacowymi, bo jakimś cudem to właśnie kandydat od początku chce wiedzieć, ile może zarobić. Padają też kwoty i często słyszę, że za mniej niż 500 € tygodniowo nie będzie pracować, czyli nieprzygotowani na pracę w irlandzkich warunkach, życzą sobie stawek, jakie otrzymuje całkiem duża grupa ludzi mieszkająca od lat w tym kraju.

Jest też żądanie, bo tak muszę to nazwać, w ramach godzin pracy, albowiem stałe przebywanie w firmie od 9:00 do 17:30 (z dwoma przerwami), nie jest na miarę możliwości uchodźcy. Częściej chcą pracować po 5 do maksymalnie 7 godzin dziennie, ale góra przez 4 dni w tygodniu, chociaż wciąż za te same 500 €.

Co więc może być teraz wskazówką dla szukających zatrudnienia uchodźców z Ukrainy, poważny dealer samochodów, nigdy ich nie zatrudni. Może oczywiście zaproponować warunki zgodne z umiejętnościami, a i stawki odpowiadające wiedzy pracownika, ale to nie kandydat dyktować będzie, w jakich godzinach i kiedy pojawi się w pracy.

Wracając jednak do pobytu uchodźców z Ukrainy w Europie, a w kontekście wygaszanej pomocy wojskowej, nie wydaje się, żeby cokolwiek w najbliższej przyszłości miało się zmienić, więc ludzie ci wrócą do siebie i zaczną odbudowywać kraj. Bardziej skłaniam się teraz ku myśli, iż większość z nich otrzyma w nieodległej przyszłości prawo stałego pobytu, a to za sprawą nacisków ze strony unijnych społeczeństw.

Oczywiście nie będzie to wynikiem wysokiego poziomu empatii, ale wymuszenia na rządach krajowych zakończenia pomocy socjalnej. Władze państw unijnych też już widzą, że sprawa vel wojna przeciągnie się na przynajmniej kilka lat, czyli i budżety będą mocno obciążane wypłatami socjalnymi dla uchodźców. Widać także, iż w sprawie uchodźców z Ukrainy podejście, jak proponuje się obecnie w Irlandii, zaczyna się zmieniać, a na początek idzie to w kierunku zmniejszania wsparcia materialnego.

Tu również ciekawostka, bo od chwili ogłoszenia przez rząd, że ochrona w zakresie wsparcia mieszkaniowego nie będzie trwać wiecznie, wprowadzenia niewielkich opłat za zamieszkanie i jedzenie dla uchodźców w zakwaterowaniu rządowym, część z nich zaczęła na własną rękę szukać mieszkań do wynajęcia.

Takich ogłoszeń można znaleźć coraz więcej na stronach w mediach społecznościowych, a prowadzonych przez i dla Ukraińców w Irlandii, więc twierdzenia rządu, że uchodźcy nie mają wpływu na kryzys mieszkaniowy na wyspie, traci powoli element racjonalności.

Idźmy dalej, bo przecież w ostatnim czasie widać poważną zmianę w zakresie wsparcia militarnego Ukrainy przez USA, głównego dostawcy sprzętu wojskowego do państwa toczącego boje z Rosją, a to za sprawą tamtejszego Senatu, który przykręcił kurek z pieniędzmi i o ile nie odblokuje kolejnych funduszy pomocy dla Ukrainy, ta zakończy się wraz z końcówką grudnia. Wówczas przekazane zostaną jedne z ostatnich transzy pomocowych, co nawiasem mówiąc, może stać się początkiem końca Ukrainy.

Jest w całej sprawie jeszcze jedna ważna kwestia, a tej można się przyjrzeć na poziomie politycznym, więc do niedawna żebracza postawa prezydenta Ukrainy, która na tyle zniechęciła do niego wielu najwyższych rangą polityków, że nawet nie chcą się już z nim spotykać, a maksimum wysiłku jest rozmowa telefoniczna.

Te natomiast okryte są woalem tajemnicy i na dobrą sprawę, nikt poza wąskim oraz zaufanym gronem nie wie, o czym się obecnie mówi.

Oczywiście Ukraina mogłaby być w całkiem innej sytuacji, niż znajduje się obecnie, ale blokadą do nieprzerwanego wsparcia płynącego z zachodu, stała się powszechna korupcja i to w kraju toczonym wojną. Jest jeszcze jedno zagadnienie, a pochodzi z linii Kijów – Waszyngton, czyli niespełnionych obietnic prezydenta Zełenskiego. Zapewniał on, że kontrofensywa będzie całkowitą zmianą w działaniach wojennych, odepchnie wojska rosyjskie poza swoje granice, do czego służyć ma sprzęt i pieniądze z Zachodu. Nic takiego jednak nie miało miejsca, kontrofensywa toczyła się właściwie lokalnie, a na dodatek Rosja odzyskuje metr po utraconym latem metrze.

To wszystko wpływa więc na ocenę przez świat zachodni Ukrainy, czyli może i nie odetnie jej całkowicie od pomocy, ale podłączy do kroplówki, by umierającą podtrzymać przy życiu do chwili, gdy będzie to leżeć w interesie państw europejskich i USA. Nie mam przekonania, iż kiedykolwiek sytuacja wróci do tej sprzed 2014 roku, czyli Ukraina odzyska Krym, Donieck i Ługańsk, bo przecież niezleżenie od narracji stosowanej przez media głównego nutu, nikt właściwie nie chce się konfrontować militarnie z Federacją Rosyjską. To jest nieopłacalne, a i nie będzie miało żadnego gospodarczego znaczenia, jak nie mają znaczenia sankcje ekonomiczne nakładane na Kreml. Od chwili wybuchu pełnoskalowej wojny na Ukrainie i po chwilowym załamaniu rosyjskiej gospodarki, ta zaczęła już jakiś czas temu stawać na nogi i jej PKB wciąż rośnie. Potwierdzają to nawet niezależne pracownie badawcze z Europy, Kanady oraz państw Ameryki Południowej, które zwęszyły interes i przez pośredników czerpią pełnymi garściami z rosyjskiego rynku.

W tym wszystkim tak naprawdę nie chodzi o Rosję, bo walka toczy się pod stołem przykrytym chińską i amerykańską flagą, a bezpośrednio o zachowanie wpływów USA na Bliskim Wschodzie. Do tego celu potrzebny był Waszyngtonowi Izrael, bo Biały Dom mógł wzywać w oficjalnym przekazie do pokoju, ale podsycać konflikt, by sprawdzić, jak daleko może się posunąć w działaniach i jak któraś z potęg daleko zaprotestuje. Stany nie przewidziały jednak jednej kwestii, że cały świat arabski zwróci się przeciwko nim, bo już na początku wojny Izraela z Palestyną, nawet przyjaźnie ustosunkowane do USA państwa, wysłały jasny sygnał, że mieszanie się w tym rejonie w konflikt, może doprowadzić do zawieszenia dostaw ropy, a to na niej najbardziej Waszyngtonowi zależy.

Mamy więc sytuację, w której, aby Ukraina wciąż jest buforem pomiędzy Zachodem i Rosją, ale żeby ten status quo trwał, Ukraińcy muszą mieć możliwość pobytu w Europie. Może to wskazywać na dobrą wolę Unii Europejskiej, a ta, tak prawdę mówiąc, Ukrainy UE już nie potrzebuje. Unia wyszła z największego bagna, w którym znalazła się w chwili rozpoczęcia wojny i nałożenia przez samą siebie embarga na węglowodory. Pojawili się nowi partnerzy, a to oni dostarczają do Europy ropę i gaz, a i znalazły się kraje, które chętnie sprzedają na Stary Kontynent brakujące artykułu żywnościowe.

Teraz Ukraina dla UE jest więc obciążeniem, chociaż nikt z unijnych polityków tego nie powie, bo przecież byłoby to sygnałem dla Moskwy, że może rozdeptać sąsiada w dowolny sposób.

Wychodzi więc na to, iż możliwe przyjęcie Ukrainy do Unii Europejskiej stanie się wyłącznie zapisem na papierze, bo Ukraińcy od dawna w UE będą i nie wyjadą z niej już nigdy. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że przystosują się do jej zasad i zmienią pogląd, z którym przyjechali chronić się przed wojną.

Bogdan Feręc

Photo by Max Kukurudziak on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version