Izrael zbombardował cele w Jemenie

Postępowanie Izraela nie ma nic wspólnego z wezwaniami, jakie do Tel Awiwu kierują państwa skupione pod sztandarem ONZ, a nawet można powiedzieć, że izraelskie władze kontynuują plan rozpętania wojny na szeroką skalę.
Wspierany w swoich działaniach przez USA Izrael poinformował, że zbombardował cele w Jemenie, gdzie wg niego mieli swoje bazy bojownicy Huti, co oznacza, iż otwarty został kolejny front walk na Bliskim Wschodzie. Jak donoszą służby Ministerstwa Zdrowia kierowanego przez Huti, w ataku zginęły przynajmniej cztery osoby, a około 30 zostało rannych.
Izraelski ostrzał rakietowy spowodował przerwy w dostawach prądu w mieście Hodeida.
W oświadczeniu minister obrony Izraela Yoav Gallant stwierdził, że izraelskie wojsko atakować będzie wroga niezależnie od odległości, w jakiej się znajduje. Wojsko Izraela poinformowało jednocześnie, że dziesiątki samolotów, w tym myśliwców, zaatakowały elektrownie oraz port morski w Hudajdzie i port Ras Issa i był to drugi tego typu izraelski atak na Jemen w ciągu zaledwie dwóch miesięcy.
Jemeńscy bojownicy Huti, którzy wspierani są przez Iran, wysyłali w kierunku Izraela swoje drony bojowe, a działo się to w ramach wsparcia Palestyńczyków w obronie przed Izraelem. Po zbombardowaniu miasta Hodeida Huti wysłali w kierunku Izraela rakietę balistyczną, która miała uderzyć w lotnisko Ben Guriona, czyli w lotnisko, które położone jest w pobliżu Tel Awiwu.
Izrael podaje, że ta rakieta została przechwycona przez obronę powietrzną i nie poczyniła żadnych szkód.
Iran w oficjalnym oświadczeniu powiedział, że Izrael atakował cele cywilne, a prezydent tego kraju Masoud Pezeshkian dodał, że Izraelowi nie powinno się pozwalać na atakowanie po kolei krajów „Osi Oporu” popieranej przez Iran.
Bogdan Feręc
Źr. Reuters