Elektryfikacja samochodów przysparza wiele problemów, a dzieje się tak z wielu przyczyn, jednak część z nich można rozwiązać, stosując technologie znane od lat.
Pomijając fakt, że samochody elektryczne, co zostało już potwierdzone badaniami naukowymi, wcale nie są czystsze środowiskowo, więc może nie bezpośrednio, a pośrednio bardziej trują powietrze od spalinowych, to mogą się sprawdzić, jeżeli zastosuje się w całym systemie pewne zmiany. Chodzi przede wszystkim o to, aby prąd, który je zasila, pozyskiwany był ze źródeł odnawialnych, nie zaś z gazu i innych paliw kopalnych. Należy zmienić też technologię magazynowania energii do ich napędzania, więc rozwiązać problem akumulatorów, których nijak nie można nazwać przyjaznymi dla środowiska.
O tym już kilka razy mówiłem, ale warto przypominać, że proces produkcji i utylizacji baterii samochodowych, woła o pomstę do nieba.
Jest też problem z wymianą floty samochodów dostawczych i ciężarowych, które nie mają odpowiedniej technologii, by zapewniła im sensowne zasięgi, a i ograniczała do minimum czas ładowania baterii takich pojazdów. Takie niedogodności już jakiś czas temu zauważyli Niemcy, więc rozpoczęli poszukiwania rozwiązań, aby pozwalały pozbycia się spalinowych ciężarówek z dróg.
Pomyśleli, a Ameryki nie odkryli, jednak uznali, że na autostradach można montować specjalne systemy zasilające, jak w przypadku tramwajów i trolejbusów.
Wymyślili, że dołączając do ciężarówki pantograf, można pojazd zasilać bezproblemowo, a i będzie w tym samym czasie można ładować akumulatory, by po odłączeniu pojazdu od sieci trakcyjnej, ten poruszał się po miastach i to w sposób bezemisyjny.
Rozwiązanie jest już od dwóch lat w fazie testowej i sprawdza się całkiem dobrze, więc może być rozwiązaniem dla przyszłości transportu drogowego, przynajmniej w wersji ciężarowej.
W niektórych państwach prowadzi się również próby z innymi rodzajami napędzania samochodów elektrycznych, a i to nie jest nowością, bo Japonia uznała, że może rozwiązania techniczne zapożyczyć z niektórych swoich kolejek dojazdowych. Podobne próby prowadzone są w USA, jednak na znacznie mniejszą skalę, bo na torach testowych, jakie zostały w tym celu wybudowane.
Ważne jest jednak, że zastosowano w obu przypadkach technologię elektromagnetyzmu, a to on wykorzystywany jest nie do bezpośredniego wprowadzania samochodów w ruch, ale do ładowania akumulatorów.
W tym projekcie pętle indukcyjne zatopione są w asfalcie lub innej nawierzchni drogi i działają na dokładnie takiej samej zasadzie, jak ładuje się nasze telefony komórkowe, a duża część z nich nie potrzebuje już kabla. Tu jednak trzeba zaznaczyć, że to technologia dosyć droga, a i wydajność może być przeszkodą, jednak rozwiązanie również godne uwagi.
Mało jeszcze mówi się o kolejnym ze źródeł zasilania pojazdów drogowych, a chodzi o wodór, chociaż wielu naukowców twierdzi, że to paliwo przyszłości. Same silniki wodorowe już istnieją, nawet Polska ma na tym polu sukcesy i zbudowała w pełni sprawną lokomotywę z silnikiem napędzanym wodorem. Lokomotywa uzyskała też homologację Urzędu Transportu Kolejowego i produkt firmy PESA, może poruszać się po polskich torach.
Technologia wodorowa to również problemy, gdyż produkcja wodoru na skalę przemysłową, wciąż jest w powijakach, a i problem stanowi magazynowanie tego paliwa. O ile te dwie z najważniejszych przeszkód zostaną rozwiązane, za jakiś czas w salonach sprzedaży samochodów, mogą pojawiać się te, które napędzane będą wodorem, a silniki ponownie zaczną przyjemnie mruczeć. Będzie z tego jeszcze jedna radość, albowiem odzyskają rury wydechowe, ale z tych kapać będzie czysta woda.
Zastanowić się też można, z której technologii skorzysta Irlandia? Odnoszę w tym przypadku wrażenie, że będzie jednak bierna i poczeka, by zastosować w przyszłości rozwiązanie, które przyjmie się na świecie. W mojej ocenie obecny minister transportu i środowiska, nie ma na tyle wysokiej pozycji w rządzie, aby postawić na któreś z prawdziwie czystych rozwiązań napędowych i opracować, a następnie wdrożyć całą strategię. Wiem, że pana ministra Ryana można uszczęśliwić w całkiem inny sposób i nie musi to być zaraz żadna nowość, bo ów członek gabinetu ceni sobie niezwykle rower, więc i próbuje od dawna nas do tych jednośladów przekonać.
Bogdan Feręc
Fot. Google Maps