Informacja o odwołanych lotach
Kilka ostatnich dni to zakłopotanie mieszkańców Irlandii, którzy usilnie próbują się dowiedzieć, czy ich lot się odbędzie, a i czy będą mogli liczyć na samolot zastępczy.
Jednak kierunki poszukiwań są nie takie, jakich można się spodziewać, bo najprostszą drogą jest przecież skontaktowanie się ze swoim przewoźnikiem, a może nawet z lotniskiem, gdzie zaczyna się podróż.
Nasi rodacy nie lubią tego kierunku, a to tylko dlatego, że trzeba zaraz wypisywać na komunikatorach pytania i dopytywać się „o locie z Poznania do Dublin 22 czerwca lot miał być o 17.35 a był po 00 nikt nie potrafił wytłumaczyć co za przyczyna była,bym była wdzięczna za odpowiedz”.
Pisownia pozostała oryginalna.
To tylko jedno z pytań skierowane wczoraj do naszej redakcji, bo było ich nieco więcej, a na każde odpowiadałem tak samo, czyli, że ja jednak w informacji lotniskowej, a nawet żadnej z linii lotniczych nie pracuję, więc wiem na ten temat nic.
Może szkoda, bo robota tam spokojna, więc mógłbym mówić, iż do opóźnienia doszło z przyczyn niezależnych od linii lotniczej, albo udzielić jakiejś innej wykrętnej odpowiedzi, ale gdybym pracował w linii lotniczej, a przynajmniej porcie lotniczym.
W tych instytucjach nie przyszło zarządom do głowy, żeby Feręca wziąć na odpowiadacza, więc wciąż polecam całkiem inną drogę informowania się o opóźnieniach i odwołanych lotach, zwrocie pieniędzy za lot, który się nie odbył, ale i o „wouczery”, jakie „się należą”.
Okey, moja wina, napisałem tekst o strajku pilotów, to mam za swoje i tłumaczyć się muszę, bo przecież powinienem wiedzieć wszystko, co tam akurat Ryanair i Aer Lingus, czy inni wymyślili.
Prywatnie powiem, że do głowy by mi nie przyszło, aby pytać człowieka z ulicy, że tak o sobie powiem, jaki jest aktualny rozkład lotów, czy tam dlaczego nie maszyna nie odleciała o czasie, a już najmniej interesowałaby mnie odpowiedź osobnika, który samolotem lata maksymalnie dwa razy w roku. Tego można nie wiedzieć, ale moje miejsce pracy jest natomiast znane i z lotnictwem ma mało wspólnego, gdy akurat z okna nie chcę się rzucić.
Wprowadźmy do naszego życia trochę realizmu i kierujmy pytania pod odpowiednie adresy, więc nie idźmy po najmniejszej linii oporu lub poprawnie po linii najmniejszego oporu.
Bogdan Feręc
Photo by Eva Darron on Unsplash