Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Globalizacyjny odwrót szansą dla Polski?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Tak się porobiło, że zaczyna się na świecie wskazywać, iż globalizacja nie jest tak do końca dobra, chociaż mówiło się o tym wcześniej, ale nikt właściwie nie chciał słuchać głosu rozsądku.

Takie i podobne stwierdzenia zaczynały swój żywot w chwilach, gdy pojawiały się kryzysy, a najbardziej widoczny problem ujawniony został po Covid-19 i inwazji Rosji na Ukrainę. Wtedy już wszystko było jasne, że np. jakaś choroba, może wstrzymać funkcjonowanie naszego globu, więc kraje posiłkujące się zakupami dóbr poza swoimi granicami, zaczynają mieć kłopoty z zaopatrzeniem. Wstępem był właśnie Covid-19, który przestawił dźwignię włącznika produkcji do pozycji „OFF”, a kolejnym krokiem rozpoczęcie wojny na Ukrainie.

Odejdę tutaj od polityki w jej podstawowym sensie, a zajmę się sprawami ekonomicznymi, więc tymi, które oddziałują na wszystkich bez żadnego wyjątku.

Co było powodem, że świat doświadczał i nadal doświadcza problemów w zakresie dostaw? Właśnie zglobalizowanie procesów produkcyjnych i ucieczka korporacji, wyłącznie z chęci zysku do krajów biedniejszych, czyli z tanią siłą roboczą. To z kolei swobodnie możemy nazywać niewolnictwem XX i XXI wieku, a z całą pewnością mamy do czynienia z wykorzystywaniem dużej części ludności żyjącej na świecie. Niczym innym jest przecież płacenie jakiemuś rzemieślnikowi z Bangladeszu 1 $ dziennie za wytworzone przez niego czapki, niż zapłacenie tego samego 1 $ za jedną sztukę, co może mieć miejsce np. w USA.

Podobnie dzieje się w Europie, bo kraje bogate, a właściwie firmy i korporacje z bogatych państw, uruchamiały swoje oddziały wszędzie tam, gdzie koszt najmu robotnika był znacząco niższy, a i inne koszty różniły się od tych, jakie ponosił właściciel fabryki w kraju jej pochodzenia/rejestracji.

Tak wytworzyliśmy na świecie kraje producentów, ale i kraje konsumentów, a dzieje się to w każdym zakresie produkcji, więc od przemysłowej po żywność. Zagłębiając się w meandry gospodarek, zobaczymy, co było obserwowane wcześniej, ale niewiele osób o tym z jakiegoś powodu wspominało, że państwa w Europie, ale nie tylko w niej, przestały być samowystarczalne, bo pewne dziedziny całkowicie zostały przez nie wysiedlone do innych krajów, więc podstawą gospodarki stał się import.

Poprzez zawirowania spowodowane pandemią, ale i wojną na Ukrainie, część gospodarek odcięta została od dostaw i zaczęliśmy obserwować problemy w transferze wielu towarów. Wówczas na światło dzienne zaczęły się przebijać informacje, że ów stan jakoś należy naprawić, ale nie było to jeszcze jasne stwierdzenie, że globalizacja poszła o krok za daleko.

Teraz mamy już przyznanie się do takiego scenariusza, co może być dla wielu państw na świecie pewnego rodzaju trampoliną i wynieść je na całkiem inny poziom. Jak powiedziano w Davos, systemy gospodarcze powinny się nieco zmienić, a może zmienić głęboko, ale sugestia jest taka, by zmniejszyć uzależnienie od globalnych dostaw i podjąć działania na kierunku samowystarczalności. To jednak zajmie dużo czasu, bo trzeba będzie budować fabryki, wdrażać technologie i przebudowywać całe gospodarki, więc na świat wyłoniła się też główka dziecka, którą można nazwać unią. Konkretnie uniami kilku gospodarek, które będą ze sobą współpracować, więc uzupełniać się na wyższym poziomie, niż współpraca z krajami trzecimi.

Jako rezydent Republiki Irlandii, ale też Polak, od wielu lat obserwuję naszą współpracę gospodarczą, która od lat kuleje, a i nie ma sygnałów, żeby miało być w najbliższym czasie inaczej, chociaż podejmowane są próby ożywienia wymiany towarowej. Wielokrotnie już także mówiłem, że czynione jest to w nieodpowiedni sposób, ale jak grochem o ścianę, chociaż muszę powiedzieć, że pewne moje idee spotkały się z przychylną uwagą Warszawy. O tym jednak w innym czasie, bo Polska wciąż rządzi się przedziwnymi prawami i zależnościami, a nie korzysta z pomysłów uznanych na świecie fachowców – Polaków.

Znam kilku profesorów ekonomii, znam też speców od zagadnień gospodarczych, którzy wielokrotnie wskazywani byli, jako potencjalni doradcy rządu w Warszawie, a jeden z nich miał nawet doradzać prezydentowi Andrzejowi Dudzie, ale okazało się, że jednak nie jest on swój i poglądy polityczne ma inne, niż oficjalna linia wyznaczona przez Nowogrodzką. To jest przyczyną, iż niewiele światłych umysłów ma wpływ na politykę gospodarczą Polski, która tkwi jeszcze jedną nogą w mrokach przeszłych systemów ekonomicznych, a i podejmuje działania, jakie nie są odpowiednie do pojawiających się przed nią wyzwań.

Kilka razy powiedziałem również, co nie spotkało się z dobrym odbiorem, bo zrobiłem to na radiowej antenie w Polsce, że tracimy jedną szansę za drugą, przynajmniej na styku współpracy Polski z Irlandią. Wyrażono opinię, że się na tych zagadnieniach nie znam, a i moje oceny są błędne, natomiast po kilku miesiącach opublikowano wyniki wymiany handlowej na styku Polska – Irlandia i okazało się, że ta ponownie się obniżyła. Była też skarga, że mam błędne mniemanie, że się czepiam, a i co ja w ogóle mam do powiedzenia, a zrobiła to osoba, która była w Irlandii raptem dwa lata. Może i miała rację, bo ja wtedy mieszkałem w Irlandii od 9 lat, zaledwie od 8 zajmowałem się jej polityką i gospodarką, codziennie, więc wiedzę mogłem mieć nikłą. Do tego przeczytałem tylko kilka książek o historii Irlandii, jej systemie politycznym i ekonomicznym, więc można się zgodzić, że ogromnej wiedzy nie miałem.

Istotne jest jednak, że swojej opinii nie zmieniłem i tę prezentuję w różnych formach bardzo często, więc wciąż uważam, że jako Polska mamy szansę na zawiązanie głębokich stosunków ekonomiczno-gospodarczych z Irlandią. Pamiętajmy, że w czasach bardziej niż zamierzchłych, Polska umiała zjednać sobie przyjaciół, a i na zasadach partnerskich współpracować, więc znane są w naszej ojczyźnie unie, co może stać się podstawą do rozwijania współpracy z Irlandią. Okej, nie wszystkie z nich były idealne, ale działały przez dziesięciolecia.

Cóż stoi na przeszkodzie, by zawiązać taki irlandzko-polski sojusz, a będzie też okazja do rychłej konsumpcji takiej koalicji. Mówię tu o powojennej odbudowie Ukrainy, a już wcześniej twierdziłem, że możemy być odsunięci od ukraińskich kontraktów na odbudowę po wojennej zawierusze, bo kontrakty zgarną Niemcy, Francja i USA, natomiast Polska będzie kolejny raz uciszana i wskaże się jej prawdopodobnie miejsce w szeregu. Można to jednak nieco zmienić, więc podnieść poziom naszych działań, również na arenie międzynarodowej, gdyby stworzyć Irlandzko-Polską Unię Odbudowy Ukrainy. Nie będę ukrywał, że Irlandia cieszy się w Europie i na świecie nieco większym szacunkiem i zaufaniem, więc ma też całkiem inne możliwości, a chociaż nie radzi sobie z budownictwem na własnym poletku, to w skali międzynarodowej, może być całkiem inaczej. Nasza polska wiedza budowlana i irlandzkie kontakty, mogą wytworzyć całkiem ciekawe połączenie.

Wielokrotnie podkreślam, że smutkiem napawa mnie brak rozwiniętej na wysoką skalę współpracy rolno-spożywczej i przemysłowej pomiędzy moją pierwszą oraz drugą ojczyzną, a powiem to kolejny raz, jest nam do siebie bardzo blisko, a i możemy sobie obustronnie pomóc. Irlandia odejdzie wtedy od uzależnienia się od dostaw z dalekich zakątków świata, a Polska zyska partnera, który może ją wesprzeć w działaniach na wielkiej politycznej scenie. To jest akurat bardzo proste, bo należy odwrócić ogólnoświatowe oceny dotyczące Irlandii, i jeżeli Polska to zrozumie, stanie się siostrą bliźniaczką Szmaragdowej Wyspy.

Zdaję sobie sprawę z tego, że politycy mogą popsuć wszystko, czego akurat dotkną, więc tych trzymałbym wtedy na dystans i wysłał do pracy specjalistów, ale nie takich na usługach obu rządów. Załatwi się w ten sposób sprawy, na których zależy obu krajom, a w grę nie będą już wchodzić interesy partyjne i próby przypodobania się społeczeństwu, albowiem chodzi o biznes w podstawowej jego formie i współpracę na zasadach Unii Irlandzko-Polskiej.

Na koniec można sobie tylko zadać pytanie, czy Polska będzie rozumieć w długoterminowej i światowej perspektywie korzyści, jakie z tego tytułu może osiągać, a Irlandia, że Polska nie jest jakimś peryferyjnym państewkiem na rubieżach Unii Europejskiej, jak i ona.

Bogdan Feręc

Photo by Vardan Papikyan on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version