Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: W gminie potrzebujemy pieniędzy, a nie polityków

W gminie nie są potrzebni politycy partyjni i ich ideologie. Potrzebni są naturalni liderzy małych społeczności, z których wyrosną naturalni liderzy naszego państwa. Dla dbania o interes wspólny potrzebują pieniędzy własnych, a nie wyżebranych z Centrali

Jak pisałem przed tygodniem, zdając relację z Kotliny Kłodzkiej, do zatopienia Stronia, Lądka i Kłodzka przyczyniło się złe zarządzanie państwem polskim na każdym szczeblu – gminnym i centralnym. Błędy ludzkie wynikały wprost z błędów ustrojowych. Jak zatem powinniśmy być rządzeni i dlaczego złego zarządzania nie dostrzegamy, skupiając się na sporach partyjnych?

Temu jak Polska powinna być zarządzana poświęciłem parę lat swojej publicystyki, odnajdując  prawdę w bożym planie dla ludzi, w Dekalogu. Odkryli ten porządek nasi przodkowie ponad 600 lat temu. Budując państwo według bożego planu, stworzyli najbogatsze i najbardziej obywatelsko wolne, choć obarczone wadami, państwo świata. O wadach już parę razy pisałem – największą było uznaniowe, a nie automatyczne ściąganie podatków. Przekupienie polskiej elity przez Ludwika Węgierskiego, poprzez 6-krotne(!) obniżenie podatku, z 12 groszy od łanu na 2, spowodowało trwałą pustkę królewskiego (=państwowego) skarbca. To dlatego I Rzeczpospolita upadła,  chociaż nie rozumieją tego nawet historycy.

Dlaczego nasza IIIRP jest państwem z dykty, które potrafi działać tylko akcyjnie i po fakcie? Z tego samego powodu, braku pieniędzy. Jednak tym razem pieniędzy nie ma na dole, w gminie, bo prawie wszystkie podatki (pod różnymi nazwami) trafiają do Centrali. W gminie zostają pieniądze od psów i nieruchomości, co stanowi około 18% jej potrzeb finansowych. O resztę, na realizację zadań wyznaczonych przez państwo, trzeba żebrać w tejże Centrali.

Taki przepływ pieniądza w państwie stoi za patologią systemową, którą nazywamy państwem prawa i demokracją (demokracją walczącą staliśmy się dopiero ostatnio). Wielkie wojny małych partyjek politycznych za chwilę wykończą Polskę. Przestanie istnieć, albo będziemy apelować do ONZ o uznanie dwóch państw polskich na tym samym terenie – państwa PO i państwa PiS. Czy jednak we wsi, w gminie, a nawet województwie, do zarządzania naszym wspólnym dobrem, naszymi pieniędzmi, potrzebujemy działaczy partyjnych? Oczywiście, że ich nie potrzebujemy. 

Potrzebujemy naturalnych liderów społeczności lokalnych i dobrych gospodarzy. Polityka partyjna jest tu zbędna. Potrzebujemy też pieniędzy. Naszych pieniędzy, które teraz w 82% trafiają do Centrali. To jest chory, patologiczny system z czasów PRL, gdzie Centrala poprzez odebranie obywatelom wszystkich pieniędzy, mogła ich trzymać za twarz. Tak wygląda społeczeństwo zniewolone przez władzę. 

Ten system miał uzasadnienie. Żaden Polak nie mógł podskakiwać komunistycznej władzy z centralą w Moskwie. Ale teraz? Nadal mamy pozwalać się niewolić w „wolnej” Polsce? I pozwalać wodzić za nos partyjniakom, którzy agresywną walką propagandową skazują nas na bycie pisiorami, polszewikami lub ruskimi onucami i walkę między sobą w ich interesie? 

W Polsce lokalnej nie są potrzebni politycy partyjni i ich ideologie. Potrzebni są naturalni liderzy małych społeczności, z których wyrosną naturalni liderzy naszego państwa. Tylko tak odbywa się selekcja pozytywna na coraz wyższe szczeble zarządzania dobrem wspólnym. Teraz jest ona niemożliwa, bo żaden potencjalny lider nie ma mentalności żebraka.  

Po roku 1989 mamy w Polsce do czynienia tylko z selekcją negatywną. Odgórny system zarządzania naszymi pieniędzmi wymusza na nas wybór namaszczonych przez nich miernot na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Bo za tymi miernotami mogą przyjść do naszych małych ojczyzn jakiekolwiek pieniądze z Centrali. Oni potrafią merdać ogonkami przed partyjnymi bonzami w Centrali.

Co dzieje się z naszymi wspólnymi pieniędzmi w Centrali. Z przypuszczeniem graniczącym z pewnością śmiem podejrzewać, że w 50% są marnotrawione. Samo utrzymanie rozbuchanej biurokracji, rzekomo wymuszonej przez Brukselę, kosztuje nas ok. 300 mld złotych rocznie, co już kiedyś wyliczyłem. Nieswoje pieniądze zwykle wydaje się lekką ręką. A jak jeszcze można się do woli zadłużać, to hulaj dusza. Ważne, że politykom partyjnym przybywa mieszkań i rośnie ich zamożność.

Tak to powołane przez generała Kiszczaka partyjki od 35 lat niszczą naszą Ojczyznę. Dla swoich karierek w Polsce i Europie handlują naszym interesem, zadłużają nas na pokolenia i oddają w niewolę obcym mocarstwom. Skazują nas na poddaństwo i wieczną słabość. Jeżeli teraz ich się nie pozbędziemy, to będziemy dorabiać się nowych liderów już w niewoli. 

I tu, na koniec, nuta optymizmu. W niewoli, narażając się na utratę życia lub majątku, wyklują się prawdziwi przywódcy i prawdziwe elity. Oby tylko, po ponownym odzyskaniu niepodległości, nie pomyśleli znowu, że Polska jest ich.

Jan Azja Kowalski 

Fot. Satheesh Sankaran from Pixabay

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS: