Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: Obóz zdrady narodowej i obóz patriotyczny – czy na pewno takie to proste?

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Co najbardziej jest uderzające w postawie naszych przodków? To, że obóz zdrady narodowej i obóz patriotyczny tak były ze sobą przemieszane, że nawet po 250 latach nie sposób określić kto był zdrajcą, kto patriotą, a kto był głupi.

Tylko wyjątkowemu zbiegowi okoliczności zawdzięczamy uniknięcie nieszczęścia, czyli kolejnej utraty niepodległego państwa. Ten zbieg okoliczności, to oczywiście wojna na Ukrainie i cała zmiana geopolityczna, która dzięki niej zaistniała. Gdyby nie to, nie drgnęlibyśmy teraz pod brukselskim, niemieckim butem. 

Niekorzystny scenariusz już rozgrywał się na naszych oczach. Staruszek Biden miał być tym prezydentem USA, który pozwoli Niemcom do końca przeprowadzić realizowany przez kilkadziesiąt lat  projekt. Dominację gospodarczą sformalizować konstrukcją polityczną – Europejską Republiką Niemiec. Na szczęście Rosja zażądała więcej, jak już nie raz w przeszłości. I projekt niemiecko-rosyjskiego ułożenia naszej części świata rozsypał się jak domek z kart.

Taka zmiana, niezwykle korzystna dla Polski, nie dokonałaby się bez Ukraińców. Gdyby poddali się, jak miało to miejsce w 2014, moglibyśmy tylko wszczynać wewnętrzne bunty w niemieckim imperium.  Dlatego doceńmy wkład Ukrainy i jej dzielnego narodu. Doceńmy również ukraiński potencjał – producenta taniego zboża i taniego prądu. I  wykorzystajmy to zaplecze w budowaniu własnej pozycji, zamiast je marnować absurdalnym embargiem (ale dziś nie o tym). 

Pierwsza buta w drzwi wstawiła Wielka Brytania, nie chcąc dopuścić do ogromnego wzmocnienia roli Niemiec w Europie i po części Rosji. Nic nowego pod słońcem. Od wieków Wielka Brytania zapobiega próbom zdominowania Europy przez jedno państwo. Jednak potencjał brytyjski, choć wielki, nie wystarczyłby ani Polsce, ani tym bardziej Ukrainie.

Na szczęście włączyły się Stany Zjednoczone. Amerykanie szkolili i przekształcali armię ukraińską od roku 2014, ale decyzję o mocniejszym zaangażowaniu się podjęli dopiero po obronieniu przez Ukraińców Kijowa. Jeszcze raz doceńmy wkład Ukraińców w korzystną dla nas zmianę. Pamiętając, że walczą o własną ojczyznę, a nie o naszą. O Polskę sami musimy walczyć (to chyba oczywiste, ale dezinformacja rosyjska wywija tu straszne łamańce). 

Po co ten przydługi wstęp? Pisałem przecież o tym wiele razy. Powtórzyłem te mądrości-oczywistości, ponieważ nie da się ich pominąć w określeniu własnego stosunku do Polski. Do jej roli – państwa na mapie świata – i jej sytuacji wewnętrznej – roli Polaków we własnym państwie. 

Każdy, kto chce teraz zakrzyczeć przedstawioną powyżej rzeczywistość, opowiada się wbrew interesowi państwa i narodu polskiego. Kropka. Co najwyżej, może nie zdawać sobie z tego sprawy. 

Każdy polityk, który rozumie aktualną sytuację, a swoimi działaniami osłabia pozycję Polski, jest zdrajcą lub idiotą, który do polityki się nie nadaje. 

Parę dni temu obchodziliśmy kolejną rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja. I wspomnienie tego wszystkiego, co doprowadziło do upadku I Rzeczpospolitej – największego państwa w Europie. Co najbardziej jest uderzające w postawie naszych przodków? Właśnie to, że obóz zdrady narodowej i obóz patriotyczny tak były ze sobą przemieszane, że nawet po 250 latach nie sposób na 100% określić kto był zdrajcą, kto patriotą, a kto był po prostu głupi. 

Zabrakło jednego – wspólnej narodowej płaszczyzny zgody. Może już było wtedy na nią za późno, co najmniej o 100 lat za późno. Daliśmy się rozegrać przez Prusy(Niemcy) i Rosję jak dzieci. W zacietrzewieniu, udającym polityczne, w nich na przemian widząc zbawienie.

W te majowe dni pomyślmy zatem, czy uda nam się odnaleźć podstawową polską wspólnotę. Określić polski narodowy interes, zapomnieć o drobniejszych, partyjnych i ideologicznych interesikach. Wreszcie, czy uda nam się odsiać zdrajców i idiotów, mieniących się super patriotami, od których wzniosłych apeli aż się czerwienię. 

Mamy, po pierwsze, geopolitykę. Nie znajdziemy obecnie lepszego sojusznika niż Stany Zjednoczone. Oparcie się na Rosji lub Niemcach – zawsze europejskich – zawsze prowadzi nas do niewoli. Komunistyczne Chiny, nawet gdyby były zainteresowane bardziej nami niż Niemcami (niemożliwe), to mogą nas tylko zniewolić swoją wersją komunizmu. Wiem, że Polska sama powinna być silna, ale jeszcze nie jest.

Po drugie, mamy swoje ambicje wewnętrzne, bycia wolnym Polakiem, a nie Polakiem niewolnikiem. Wolności indywidualnej nie mogą nas pozbawić Stany Zjednoczone, bo najpierw musiałyby pozbawić wolności własnych obywateli. A to, wbrew beztroskiej propagandzie i lękom, wcale takie proste nie jest. I mam nadzieję, że w interesie Polski do tego nie dojdzie.

Po trzecie i ostatnie, doceńmy polskość jako wartość samą w sobie. W ramach tej polskości możemy się różnic. Możemy być konserwatystami, liberałami, socjalistami nawet, skoro tak bardzo chcemy się etykietować. Ale najpierw bądźmy Polakami, a dopiero później się dzielmy. 

Jan Azja Kowalski

PS. Pochwalę się. Odniosłem sukces prywatny w mozolnym dziele budowania wspólnoty. Ustaliłem z pewnym polskim poganinem, że niedziela jest dniem wolnym od pracy. Miłego wolnego!😊

fot. dziedzictwo.polska.pl / wikipedia

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version