Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: Jaki porządek społeczny podoba się Panu Bogu?
Pragnę Was uspokoić. Nie będę wymyślał swojego porządku i narzucał go siłą. Zadaniem dziecka bożego jest odkrywanie istniejącego, bożego porządku. Dekalog, Miłość i zaufanie do bliźniego – według tych bożych wskazań budujmy Polskę
Wszystkich zaniepokojonych moją buńczuczną zapowiedzią sprzed tygodnia pragnę uspokoić. Nie będę wymyślał swojego porządku i narzucał go siłą😊
Zadaniem dziecka bożego na tym świecie jest jedynie odkrywanie istniejącego porządku zaprojektowanego przez Pana Boga. Chociaż to trud nie lada w dzisiejszym zakłamanym świecie, to mamy przecież wskazówki oczywiste.
Po pierwsze, Dekalog, czyli zbiór reguł określających naszą pożądaną postawę względem Stwórcy i względem bliźniego. Po to żebyśmy dobrze żyli na tej ziemi i dostąpili zbawienia.
Po drugie, Ewangelię, którą głosił nam Jego Syn, Jezus Chrystus, podając miłość, jako najlepszy i jedynie pożądany przez Boga sposób naszego współżycia społecznego.
Z Dekalogu i zasady miłości wynika jeszcze jedna reguła wyznaczająca najlepszy porządek społeczny i państwowy. Ta reguła to zaufanie. Zdążyłem ją już kiedyś opisać:
Zatem Dekalog, miłość i zaufanie wystarczą. Również do skonstruowania najlepszego systemu zarządzania państwem. Systemu zgodnego z bożym zamysłem. Tak była zarządzana I Rzeczpospolita.
Celem jedynym i rzeczywistym powstania naszego jest odzyskanie niepodległości i ustalenie w kraju naszym porządku opartego na miłości chrześcijańskiej, na poszanowaniu prawa i wszelkiej sprawiedliwości – deklarował Romuald Traugutt, ostatni dyktator Powstania Styczniowego.
Powieszony przez Rosjan w roku 1864 na stoku Cytadeli, w wieku 38 lat, Romuald Traugutt był początkowo przeciwnikiem tego powstania, ponieważ nie miało najmniejszych szans powodzenia.
Mój krytyczny stosunek do tego powstania, krytyczny jak samego Romualda Traugutta, przedstawiłem z okazji ostatniej rocznicy jego wybuchu, parę dni temu:
Romuald Traugutt, obecnie kandydat na ołtarze, nie napisałby powyższych słów, gdyby nie był katolikiem, na co dzień żyjącym Wiarą … i Polakiem. To był ostatni obywatel I Rzeczpospolitej.
Po jego śmierci i upadku Powstania Styczniowego ciemny mrok zaborczy zapanował nad polską ziemią. Zapanowały obce, wrogie chrześcijaństwu i polskości idee. Idee postępu, rewolucji i odrzucenia Wiary, jako zabobonu uniemożliwiającego stworzenie nowoczesnego narodu.
Najbardziej znanym wyznawcą tych nowych idei był Józef Piłsudski. Ten rewolucjonista i wróg Wiary (religia jest dla ludzi bez rozumu – twierdził), który porzucił katolicyzm dla rozwódki luteranki, był pierwszym obywatelem nowej Polski. Polski mającej trzymać swoich obywateli za mordę dla dobra państwa, rozumianego według najlepszych zaborczych wzorców.
Wyjaśnię to, żeby się nie narażać licznym pogrobowcom, którzy tym bardziej krzyczą, im mniej rozumieją.
To zaborcy narzucili Polakom ten sposób sprawowania władzy. Odgórny i biurokratyczny. Z mądrym z racji pozycji władcą i ciemnym, niemającym nic do powiedzenia pospólstwem. Z wyznaczaną przez niego warstwą do zarządzania ciemnym ludem. Tak wyglądał system państwowy w Prusach (Rzeszy Niemieckiej) i w Rosji.
Elity odradzającego się w roku 1918 państwa polskiego przyjęły tę ideę państwa za swoją wbrew całej przedrozbiorowej tradycji. Nie neguję ich patriotyzmu i poświęcenia. Piszę tylko o metodzie zarządzania państwem.
100 lat później, widząc ogrom szkód jakie ta obca metoda przyniosła państwu i narodowi polskiemu, musimy ją odrzucić. Jako ideę sprzeczną z istotą i tradycją polskości, a przez to uniemożliwiającą odbudowę silnego państwa i rozwój narodu.
Od 30 lat trwa budowa struktur teoretycznie niepodległego państwa polskiego nie w oparciu o obywateli i ich dobro, ale jako osobny i niezależny byt. Bez odpowiedzialności przed lokalnymi wspólnotami, bez odpowiedzialności przed wyborcami, klasa polityczna dba tylko o własny interes. I jest gotowa sprzedać naszą wolność, naród i państwo, dla zachowania uprzywilejowanej pozycji dystrybutora środków finansowych. Środków przydzielanych przez Komisję Europejską – zewnętrznego hegemona, dyktującego nam jak mamy żyć.
W państwie zarządzanym zgodnie z tradycją I Rzeczpospolitej, zgodnie z wielowiekową tradycją Polaków, również tą pogańską, taka postawa byłaby nie do pomyślenia. Co więcej, nie mogła by zaistnieć, bo obywatele roznieśliby ją na szablach.
Ale o tym za tydzień. Jak i o Nauce Społecznej Kościoła i o dwóch odwiecznych pokusach – pokusie władzy i pokusie życia z pracy innych. O pokusach, które zakłócają najlepszy, Boży Porządek
Jan Azja Kowalski