Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: Dwanaście prac Donalda Trumpa. Uratować naszą cywilizację (5)

To nie Rosja i Chiny są największym wrogiem Europy, ale wewnętrzni wrogowie wolności, przez których Europa odeszła od podstawowych wartości dzielonych kiedyś z USA – powiedział w Monachium D.J. Vance. „Nie lękajcie się” (własnych obywateli) – dodał.
Zagrożenie, o które najbardziej się martwię w kontekście Europy, to nie Rosja, to nie Chiny, to nie żaden inny zewnętrzny aktor. To, o co najbardziej się martwię, to zagrożenie z wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości, wartości dzielonych ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki – powiedział wczoraj w Monachium wiceprezydent USA, D.J. Vance.
Podał szokujący dla niego przykład byłego komisarza UE, przyznającego z dumą, że to KE stoi za unieważnieniem pierwszej tury rumuńskich wyborów, straszenie cenzurą i wyłączaniem mediów społecznościowych. Powiedział o karach dla chrześcijan protestujących przeciwko aborcji lub islamowi. O lęku zwykłych Europejczyków przed masową migracją. I o lęku unijnych polityków przed własnymi wyborcami. Nie lękajcie się – zacytował św. Jana Pawła II.
Czy jeszcze potrafimy zrozumieć jego słowa? Czy elita polityczna w Europie potrafi? Reakcja Borisa Pistoriusa, niemieckiego ministra wojny, dowodzi, że nie, a oklaski dla niego, że na opamiętanie się obecnych elit europejskich jest już za późno.
J.D. Vance w Monachium przejechał „prętem po klatce”.
Elita europejska, która stworzyła dla siebie wspaniały świat władzy, kreując wyniki wyborów w państwach europejskich według własnej, odgórnej woli, nigdy nie przyjmie słów człowieka wybranego przez zwykłych Amerykanów, przez społeczne doły. Obecną elitę europejską i obecną elitę amerykańską dzieli przepaść.
Dla europejskiego establishmentu idealnym amerykańskim prezydentem był mason Joe Biden, a wcześniej Barack Obama. Ale oni przegrali. Bardzo wyraźnie przegrali, ponieważ zwykli Amerykanie mieli ich dosyć. Amerykanie postanowili bronić wartości, które zbudowały USA. Wolność słowa i życia według własnego uznania, to wartości podstawowe również naszej cywilizacji łacińskiej, tak różnej od innych cywilizacji – chińskiej, turańskiej, muzułmańskiej i wreszcie bizantyńskiej, która opanowała kiedyś Niemcy, a teraz całą Europę.
Największym zagrożeniem dla naszej cywilizacji był możliwy upadek amerykańskiego Imperium Wolności, zejście USA z drogi wolności, wyznaczonej Konstytucją i amerykańskim credo. Nowa bolszewia, która zagnieździła się w łonie Partii Demokratycznej, wyraźnie zmierzała w kierunku zniewolenia zwykłego człowieka.
Gdyby zwyciężyła w Stanach, dla nas Polaków (i Europejczyków) nie byłoby już ratunku. Zostalibyśmy wydani na pastwę przymusu niemieckiego, rosyjskiego lub chińskiego. Poświęciłem temu zagadnieniu cały cykl.
Fantastycznie się stało, że Donald Trump ponownie zwyciężył. Nie jest on człowiekiem idealnym, ale idealni ludzie nie istnieją. Ważne jest dla nas, że razem ze swoją ekipą próbuje oczyścić Amerykę z nowej bolszewii, która za nasze pieniądze chce nas niewolić. Za nasze pieniądze zniszczyć nasze rodziny, człowieka – dziecko boże, nasz chrześcijański porządek.
Dzięki wolnej Ameryce mamy jeszcze szansę. Szansę i nadzieję na wolność i niepodległość. Amerykanie dają nam tę szansę, ale niczego za nas nie zrobią. Nie powołają na naszych przedstawicieli polityków, których powinniśmy oddolnie wybrać. My sami musimy wrócić do „amerykańskich” wartości i wyłonić elitę, która tych wartości będzie bronić.
To są te same wartości, które kiedyś stały się fundamentem wielkości i wolności I Rzeczpospolitej. Po wiekach świadomego niszczenia ich w życiu społecznym i politycznym przez zaborców, masonów i komunistów, musimy je sobie przypomnieć i zastosować jako reguły wyznaczające nasze życie społeczne i polityczne. Na dobry początek przeczytajmy ze zrozumieniem wystąpienie wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych.
Jan Azja Kowalski
Photo by Donovan Reeves on Unsplash