Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Felieton sobotni Jana A. Kowalskiego: Do chrześcijan w Polsce. Czyńmy sobie ziemię poddaną (2)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

To my, chrześcijanie, powinniśmy układać świat dla dobrego życia naszych rodzin. Nie zrobią tego za nas komuniści, socjaliści i liberałowie. Odzyskamy tę możliwość, gdy przekonamy ludzi, że w naszym państwie będą mieli lepiej.

Nikt inny tego za nas nie zrobi. To my, chrześcijanie, powinniśmy tworzyć najlepszą przestrzeń do życia doczesnego własnego i naszych rodzin. Nie zrobią tego za nas komuniści, socjaliści i liberałowie. 

Dostaliśmy od Pana Boga talenty nie po to, żeby je zakopywać lub marnować na czcze akademickie gadki, czym teraz zajmują się chrześcijanie. Zamiast działać marnują swój czas i potencjał. Zamiast zmieniać rzeczywistość, toczą uczone dysputy, podejmują intelektualne wyzwania i osiągają sukces – przekonują przekonanych. Takich samych jak oni chrześcijan. 

Żeby sprostać światowym ideom, jak komunizm, socjalizm, czy nawet liberalizm, próbujemy wymyślać coś równie światowego. Po co, skoro to wszystko wymyślił nasz główny ideolog i Ojciec-Założyciel, Pan Bóg, a objaśnił nam Jego Syn? Próbując dorównać doczesnym ideom, schodzimy ze ścieżki bożej na  pole komunistów, socjalistów i liberałów, na manowce. Przejmujemy ich ogląd rzeczywistości, ich poglądy, a nawet stajemy się nimi, nadal uważając się za dobrych chrześcijan. Bo, rzekomo, nie ma w tym sprzeczności.

Dajemy się uwieść obcym ideologom nawet w sprawie ram toczonego sporu, dyskursu – jak uczenie lubimy się wypowiadać. Zapominamy, że naszą bożą ideę – chrześcijaństwo – rozpropagowali na cały świat ludzie prości – apostołowie. Zapominamy o tym, że nasza recepta na ten świat jest i powinna być tak oczywista, jak kromka chleba. Jeżeli chcemy wygrać tu na ziemi nasz boży porządek, musimy zaproponować takie same proste prawdy jak oni. Chociaż byli małą kroplą w oceanie światowego oceanu, to nie rozpuścili się w nim, ale go przemienili. 

Kto nie pracuje, niech też nie je – zaproponował święty Paweł w liście do Koryntian, gdy doniesiono mu, że grupka leniów, udając uduchowionych, chce żyć z pracy wiernych. Dziś ci lenie organizowaliby kolejne konferencje, eventy, debaty i zajmowali pierwsze miejsca przy stole. Udowadnialiby po raz tysięczny to, co dawno zostało udowodnione. 

W ten właśnie sposób chrześcijanie, obdarzeni przez Pana Boga intelektem, marnują swój czas. Nas, mniej wykształconych, prosząc o finansowanie ich miałkiej i nic nie wartej rozrywki. Bo przecież z ich „pracy” nie odnosimy żadnej korzyści.  Ich praca nie jest owocna.  

Wykształceni chrześcijanie, zamiast czynić sobie (i nam)  ziemię poddaną, objaśniają dziś jedynie jak chce nas pogrążyć przeciwnik. Zadowalają ich oklaski za własną błyskotliwość. Za wykazaną słuszność sprawy i jej brak u przeciwnika. Czy to go jednak załamuje i przekonuje? Wolne żarty, nasz przeciwnik  ma gdzieś nasze udowodnione racje. On włazi z butami w naszą przestrzeń, w naszą prywatność i osobność jednostki. Odbiera nam własność, pieniądze, rozbija nasze rodziny, zabiera nam wolność. Niszczy nasz świat po to, żeby zaprowadzić swój.

Ludzie, którzy powinni być naszą elitą społeczno-polityczną i budować boże państwo, każą nam  bronić się na budowanych przez przeciwnika barykadach. Starzejemy się na nich i umieramy. Przeciwnik tymczasem obchodzi je i robi swoje. Systematycznie i systemowo zajmuje kolejne ulice, miasta i wsie, działając według swoich reguł. I nie są to reguły chrześcijańskie.

Dlaczego tak się dzieje? W dużej mierze przez nas samych. Bo my, jeszcze nazywający się chrześcijanami/katolikami, straciliśmy wiarę. Prostą wiarę Apostołów i  pierwszych chrześcijan w to, że wiara to jest życie, że nie można wiary i życia rozdzielić, że nasze życie świadczy o naszej wierze. A jeżeli nie, to nie jesteśmy chrześcijanami tylko oszustami.

Daliśmy sobie wmówić, my biali heteroseksualni mężczyźni z żoną, dwójką dzieci i kochanką, odnoszący sukcesy, że powinniśmy być elitą społeczną właśnie z tej racji.  A skoro nasz świat (wartości) upada i kończy się nasza przewaga, to coś jest nie tak z tym światem. Bo przecież nie z nami. 

Właśnie w ten sposób – hodując własne słabości i odchodząc od Boga – utraciliśmy zdolność do czynienia sobie ziemi poddaną wg bożego zamysłu. Pomysłu zakładającego nie tylko naszą opłacalność życia, ale wszystkich ludzi. Utraciliśmy też chrześcijański rozum – największy dar boży. Skutkiem czego cnoty zamieniliśmy na słabości. Przez długi czas bardzo się z nich ciesząc.

To dlatego nie potrafimy teraz nawet naszkicować schematu organizacji społeczeństwa i państwa opłacalnego dla wszystkich, również niechrześcijan, bo „słońce świeci nad dobrymi i nad złymi” . Państwa, którego organizacja oparta byłaby na bożych regułach, na Dekalogu i Ewangelii.

Co zatem musimy zrobić, żeby obronić nasz świat? Prostą rzecz, odebrać komunistom, socjalistom i liberałom pieniądze. A ściślej, odzyskać nasze własne pieniądze. To za nasze pieniądze, im oddawane, ONI demoralizują nasze dzieci, rozbijają nasze rodziny, zabierają naszą własność i wolność i niszczą nasze państwo. 

Jak to zrobić? O tym wkrótce.

Jan Azja Kowalski 

Photo by oskar holm on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version