Europa już się z tego nie podniesie
Problemy Unii Europejskiej dopiero się rozpoczynają, a to wynik jej niekonkurencyjnej i duszonej zielonymi pomysłami gospodarki, czego Bruksela nadal nie chce widzieć, więc brnie w swoją komunistyczną politykę ekonomiczną.
Aktualnie państwami, które ciągną całą Unię w dół, są Niemcy i Francja, a to ma przełożenie na inne kraje, więc do już zwolnionych pracowników, dołączą niebawem setki tysięcy kolejnych. Taki rozwój wypadków przewidywałem już ponad rok temu, jednak nikt nie chciał wierzyć, że wówczas popandemicznie rozpędzone zakłady pracy, mogą iść w innym niż rozwojowym kierunku. Wszystko zaczęło się zmieniać w początku kończącego się właśnie roku, ale ekonomiści nadal próbowali zaklinać rzeczywistość, mówiąc, że słabe wyniki przedsiębiorstw są wynikiem typowych zachowań w pierwszym kwartale.
Następnie obserwując zdarzenia na europejskiej scenie, w maju podzieliłem się ze słuchaczami Radia Wnet opinią, że zaczyna to wszystko iść w bardzo złym kierunku, ale i tu zderzyłem się ze słowami ekspertów, a to oni mówili, iż odbicie przyjdzie po pierwszym półroczu.
We wrześniu wszystko było już jasne, a tylko dlatego, że coraz więcej zakładów przemysłowych rozpoczynało procesy wygaszania produkcji, zwolnienia załóg i przenoszenia się do innych państw, więc zaczęli zamykać za sobą europejskie drzwi. Obecnie jesteśmy w sytuacji, w której widać masowe ograniczenia produkcji przemysłowej, a to oznacza tylko jedno, wzrost bezrobocia.
I tutaj specjaliści, jak się o nich mówi, twierdzą, że to chwilowe potknięcie, ale również w tym zakresie pozwolę mieć sobie swoje prywatne zdanie i powiedzieć, że się mylą.
Jakby tego było mało, zmiany w USA będą gwoździem do trumny europejskiego przemysłu, a nawet jego pełnego zniszczenia, o ile Ursula von der Leyen przepchnie w jakiś sposób umowę z państwami Mercosur.
Ekonomiści są zdania, że Europa jest obecnie w recesji, choć to słowo nie do końca odpowiada wskaźnikowi PMI unijnego przemysłu, a ten już w listopadzie spadł do 45,2 punktu, czyli nazwę rzecz po imieniu, mamy poważny kryzys. Grudzień nie będzie jednak przynosił zmian, co wynika z danych szczątkowych, a to oznacza, że Unia Europejska pod względem przemysłowym zaczęła zwijać sztandar.
W mojej ocenie już pierwszy kwartał 2025 roku przyniesie wiele informacji o popadaniu w wytwórczą zapaść, co w prostych słowach oznacza masowe zwolnienia. Do tego, jeżeli UE nie posłucha Trumpa, nie spełni jego podstawowego warunku dalszej spokojnej koegzystencji, więc kupowania z USA większej ilości węglowodorów, do końca roku Ursula von der Leyen zmuszona będzie sztandar unijnego przemysłu wyprowadzić.
Tak doszliśmy do kraju, a Polską nie będę się zajmował, gdyż tam nie ma już czego ratować i chodzi o Irlandię. Czy ma możliwość ochrony swojego rynku pracy? I tak i nie. Wiadomo od lat, że tutejszy dobrobyt napędzany jest inwestycjami zagranicznymi, o które trzeba dbać, ale na tej drodze staje Irlandii Unia Europejska, która patrzy Dublinowi na ręce. Gdyby jednak Szmaragdowa Wyspa powiedziała, iż musi siebie i mieszkańców ratować przed upadkiem, zawiązała szerszą koalicję ekonomiczną z Wielką Brytanią i USA, sytuacja mogłaby wyglądać zgoła inaczej.
Oczywiście w takim przypadku niemiecki wilczur z Brukseli zaraz zacznie szczerzyć kły, ale i na nie znajdzie się kaganiec, bo wystarczy powiedzieć, że albo chcą dalej mieć 27 państw, albo będzie ich 26, co z kolei rozpocznie cały proces demontażu.
Pamiętam, a było to latem tego roku, sugerowałem, że Irlandia powinna zrobić jeden krok, który ustawi ją w pozycji wygranej, a nie będzie potrzebna jej do tego Unia Europejska. Później powtórzyłem to przy okazji szczytu w Kazaniu, więc usłyszałem, iż wpycham Zieloną Wyspę w łapy BRICS.
Owszem, wpycham, ale nie wiem, czy w łapy, czy może w objęcia bloku, który ma już w swoim władaniu prawie 49% światowej gospodarki. Jeżeli przyjrzeć się państwom BRICS, do biednych nie należą, a Irlandia mogłaby się w tym gronie doskonale odnaleźć. Prędzej lub później, BRICS przestanie być na świecie traktowany, jako rywal, którego trzeba pokonać, więc to on w mojej opinii zacznie kształtować wydarzenia ekonomiczne na naszej planecie. To natomiast pokazuje, że może przyszedł czas, aby tę opcję Dublin zaczął rozważać.
Żeby dokończyć dzieła zniszczenia, niestety z prognozą na przyszły rok też mam kłopot, ponieważ nie mogę powiedzieć, żebym widział najdrobniejsze nawet oznaki zbliżającego się ożywienia. Unia Europejska już w tej chwili zniszczyła swój przemysł i gospodarkę, w ostatnich latach przez wprowadzanie Zielonego Ładu, a kurczowo się tegoż trzymając, podzieli los pewnego statku, który zbudowany został całkiem blisko, bo w stoczni w Belfaście. Jeżeli ten proces przyspieszy w Europie, zauważalny będzie także w Irlandii, czyli do wysokiej fali kryzysu i nadciągającego tsunami zwolnień, pozostał nam zaledwie jeden krok.
Zapytano mnie niedawno, co mógłbym doradzić osobie, która planuje zmianę miejsca pracy? Jak zwykle próbowałem uniknąć odpowiedzi w odniesieniu do konkretnej osoby, ale po kilku chwilach nacisków powiedziałem, że obecnie unikałbym zmiany pracodawcy, o ile nie będzie to kierunek w sferze budżetowej. Oczywiście jest jeszcze kilka działów, które odporne są na zawirowania na światowych rynkach, ale w takich sytuacjach zawsze mówię, iż należy samemu przeprowadzić analizę rynku oraz potencjalnych zysków, jak i strat. Czasami warto wstrzymać się z podejmowaniem decyzji o zmianie pracy, aby dokładniej przyjrzeć się nadchodzącym wydarzeniom.
Bogdan Feręc
Photo by Andrew Ridley on Unsplash