Ekologia na irlandzką nutę

Minister środowiska z Zielonych zapragnął uczynić Irlandię zieloną, bo pasuje mu to do przekonań i nazwa będzie odpowiednia do porośniętej trawskiem wyspy, czyli będzie zielono, że aż w oczy szczypać będzie.

Zapomniał jednak ów, że na wprowadzeniu podatku węglowego nie powinno się skończyć, bo mamy tu jeszcze kilka innych nierozwiązanych problemów. Po pierwsze importujemy paliwa kopalne, czyli należy je na wyspę dostarczyć, a to wymaga energii, niezależnie od tego, czy będzie to transport morski, „rurowy”, kablowy, czy każdy inny. Oznacza to tyle, że z ekologią nie ma to nic wspólnego, bo ekologicznych źródeł zasilania na świecie jest jak na lekarstwo.

Idąc dalej, należy przyjrzeć się żywności, bo i ta z ekologią niewiele ma wspólnego, czyli rosnąć nieskrępowana na polach, albowiem tę wytwarza się sztucznie z użyciem jeszcze bardziej sztucznych nawozów, a zarówno do nich, jak i do wytworzenia marchewki, potrzebna jest energia. Dlaczego? Bo trzeba wytopić metal na stelaże do budowy szklarni, szkło w hucie odpowiednio uformować, przywieźć je na miejsce, skręcić elektrycznymi śrubokrętami, zespawać, by wstawić sztuczne skrzynie ze sztuczną ziemią i nawadniać, a akweduktów do tego się nie wykorzystuje, a napędzane elektrycznymi pompami nie do końca ekologiczne rury z plastiku.

To nie koniec procesu, gdyż trzeba warzywa zebrać, a i umyć i posortować, czyli mamy kolejne maszyny i pół biedy, gdy są na prąd. Proces nie (eko)logiczności żywności na tym się nie kończy, bo przecież wyprodukowane w Hiszpanii pomidory, muszą trafić do Irlandii, a to oznacza podróż samochodem na pokładzie statku, czy tam pod Kanałem La Manche tunelem i promem.

Tośmy już zużyli tony paliwa powstającego z ropy i gazu, bo energii słonecznej i pozyskiwanej z wiatru w Europie jest mało, czyli ekologia może nadejść, ale za paręnaście lat.

Do tego wszystkiego, o ile irlandzki minister środowiska chciałby nas zekologizować, czemuż nie postawił na rozwój irlandzkiej gospodarki rolnej, bo przecież i marchewkę i pomidora, a nawet brokuła, swobodnie „wyrosnąć” można na wyspie, czyli odchodzi transport i jest czyściej. Zamiast tego minister chce, żeby rolnicy zmniejszyli pogłowie, na początek bydła, trzody i owiec, bo te pasożyty wytwarzają gaz cieplarniany, który upuszczają do atmosfery.

I tu minister nie wykazał się wiedzą, bo zamiast produkt przemiany materii wykorzystać do pozyskania metanu, a specjalnych zabiegów w tym przypadku nie trzeba i wystarczy gnojówkę w szczelne pomieszczenie wcisnąć, polać wodą i czekać, jak chemiczno-fizyczne procesy załatwią resztę, nakazał zmniejszyć emisję i już.

Jeszcze jedna ciekawostka, czyli wysypiska śmieci, a i z tych można pozyskiwać metan, gdyż rozkładające się resztki, również go wytwarzają.

Nie, tą drogą nie pójdziemy, nadal będziemy mieć na wsypie warzywa z kontynentu, ropę z Arabii Saudyjskiej, a wiatraki, zanim powstaną w odpowiedniej ilości, jak na potrzeby Irlandii, te pierwsze naruszone zębem czasu trzeba będzie wymienić, bo będą stare.

Nie opracowuje się też, a przynajmniej nie słychać tego z irlandzkich kręgów naukowych, by szukano rozwiązań dających możliwość magazynowania wytworzonej przez wiatr energii, czyli mówi się, że trzeba coś zrobić, bo klimat się załamie, ale tylko się mówi i nic dalej z tym nie robi.

Irlandzki rząd na siłę wpycha w nas samochody elektryczne, których żywotność jest krótka, a w niektórych przypadkach zaledwie pięć lat można jeździć na bateriach, a i z każdym kilometrem ich potencjał magazynowania prądu słabnie. Nawiasem mówiąc, auta na prąd to raczej produkt przejściowy i za parę lat może się okazać, iż opracowane zostaną takie rozwiązania pozyskiwania wodoru, że elektryki przejdą do lamusa.

Będąc przy samochodach, to czy minister środowiska korzysta wyłącznie z roweru, którym się chwali, że do roboty jeździ? No nie. Przecież i jeździ rządową limuzyną, a i lata rządowym odrzutowcem do Europy na posiedzenia ekologów, a raczej na olej rzepakowy to ten samolot jeszcze nie działa, co daje nam możliwość stwierdzenia, że ekologiczny nie jest.

Na koniec mój konik, czyli „zaplasticzona” żywność w sklepach i kupując nawet dwie papryki, muszą być w folijce, bo kurna ze skrzynki do papierowej torby ich wziąć nie można. Od lat słyszę, że sieci sklepów i supermarketów, zmniejszają ilość plastiku do pakowania, ale sorry, jakoś tego nie zauważyłem i większość śmieci z mojego domu, stanowią jednak te plastikowe, nie zaś papierowe i inne. Nie daj Boże, żeby nabyć drogą kupna niektóre z orzeszków, bo te są z kolei w metalizowanych foliach, a owych się jeszcze nie przerabia, czyli produkuje się je po to, by zanieczyszczać środowisko na dużą skalę.

Żeby uczynić każdy kraj ekologicznym, trzeba zacząć od uniezależnienia go od dostaw z zewnątrz, czyli powinien być samowystarczalny pod każdym względem, od żywnościowego do energetycznego. Innej możliwości nie ma. Na marginesie dodam też, że więcej energii pochłania się, aby wyprodukować kilogram zdrowej żywności i tej promowanej obecnie, jarskiej, ale też wszelkiej innej niż mięsa wołowego, a od tego próbuje się nas odzwyczaić, bo krowa wypuszczona na pastwisko, nie potrzebuje w Irlandii ani prądu, ani dodatkowej paszy, żeby mogła urosnąć i żeby można było zaprosić ją na stół. Tu koszt podnoszony jest przez operacje przygotowujące zwierzę do jedzenia, ale i tak jest to tańsze oraz bardziej ekologiczne, niż wyprodukowanie sztucznego mięsa, jakie chce nam się wkrótce oferować.

Zapyta ktoś, co to jest zdrowa żywność? Nic innego, jak węglowodany i tłuszcze, więc niekoniecznie to, czego w naszej diecie potrzebujemy najbardziej. Z mięsem, tym prawdziwym jest inaczej, bo to w większości białko, bez węglowodanów, a do rozłożenia go w naszych organizmach potrzebny jest właśnie tłuszcz. Skoro jednak nie będziemy go dostarczać z zewnątrz, to nasz organizm załatwi sprawę inaczej, czyli redukując naszą prywatną tkankę tłuszczową, wytworzy wszystko to, co potrzebuje do strawienia normalnego białka zwierzęcego. A tłuszcz, wcale nie jest w diecie taki zły, chociaż musi być odpowiedni. Jednak to już całkiem inna historia.

Bogdan Feręc

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
„Firmy energetyczn
Have you a genuine e