Właśnie dzisiaj Irlandia wybierać będzie swój nowy parlament, a lokale wyborcze wypełnią się głosującymi, którzy zadecydują, czy na wyspie rządzącymi pozostaną dwie partie znane z lat wcześniejszych, czy może zastąpią je inne ugrupowania.
Pomimo tego, że kampania była nader krótka, bo to niecały miesiąc, dużo się w niej działo, padło wiele obietnic, a teraz przekonamy się, które z ugrupowań i którzy kandydaci mieli największą siłę przekonywania. Wiele osób chciałoby zmiany władzy na wyspie, co pokazują choćby sondaże, które bardzo rozczłonkowały scenę polityczną, więc na tej nie znajdzie się wyraźnego lidera.
W tym roku, co wiemy ze wcześniejszych analiz, nawet koalicja dawniejszych hegemonów i przeciwników politycznych, nie daje rękojmi przejęcia pełni władzy, czyli ponownie będzie musiał powstać jakiś szerszy mariaż.
W Irlandii w ostatnich latach dzieje się tak, że większa partia lub partie, biorą do swojego grona niewielki polityczny byt, aby zapewnić w parlamencie większość, co pozwala na swobodę podejmowania decyzji. Tak dzieje się od 12 lat, a i w tym roku raczej ten zabieg będzie potrzebny. Ważne jest jednak, iż do współpracy gabinetowej zaproszone może być ugrupowanie, które miało zaledwie jednego przedstawiciela w Dáil, ale tak rośnie w sondażową siłę, iż staje się poważnym graczem.
To wszystko, co stanie się dzisiaj, więc oddanie głosów na partie i ludzi startujących do irlandzkiego parlamentu, będzie wpływać na nas wszystkich na wyspie, więc przed oddaniem głosu, warto się zastanowić, komu udzielić poparcia.
Tak dla przypomnienia i w odpowiedzi na liczne e-maile, które przychodziły do naszej redakcji, Polacy mogą głosować na posłów do irlandzkiego parlamentu Dáil Éireann, ale gdy mają tutejsze obywatelstwo.
Ergo, zarzucając mi brak wiedzy o polityce i aktach wyborczych Republiki Irlandii, można się spodziewać, że nazwę to przesadą, choć chciałbym po prawie 13 latach współpracy z tutejszymi politykami, powiedzieć dużo ostrzej.
Bogdan Feręc
Fot. CC BY-SA 2.0 secretlondon123