Site icon "Polska-IE najbardziej politycznie-społeczno-gospodarczy portal informacyjny w Irlandii
Reklama
Reklama

Dyskusja o liczbie płci powraca na polityczną scenę Irlandii

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Debata o naturze płci rozgorzała na nowo w Irlandii po tym, jak dublińska eurodeputowana Regina Doherty przyznała, że dowody, które przedstawiła w 2022 roku w Seanad na temat istnienia dziewięciu płci, dziś mogłyby nie przetrwać krytyki.

Jej słowa pojawiły się w odpowiedzi na artykuł senatora Michaela McDowella, który przypomniał, że ani ona, ani inni członkowie rządu, nigdy nie byli w stanie jasno wymienić, jakie miałyby to być płcie poza biologiczną kobietą i mężczyzną.

W rozmowie w programie „The Week in Politics” w stacji RTÉ Doherty podkreśliła, że przez całą swoją karierę starała się wspierać osoby transpłciowe i osoby przechodzące tranzycję, jednak zaznaczyła, że nie wie, czy dane, na które się wcześniej powoływała, byłyby dziś wiarygodne. Wskazała, że „nie wszystko mogła mieć dobrze przedstawione” i że jej działania wynikały z dobrej woli oraz wsparcia dla osób w trudnej sytuacji.

W tle tej dyskusji rozbrzmiewa wyrok brytyjskiego Sądu Najwyższego, który orzekł, że płeć jest binarna – mężczyzna i kobieta – i że prawna definicja opiera się na biologii przy urodzeniu. To stanowisko, oparte na naukowych podstawach, podkreśla biologiczną rzeczywistość: istnieją tylko dwie płcie.

W reakcji na wyrok poseł Sinn Féin David Cullinane w mediach społecznościowych określił decyzję jako „zdrowy rozsądek”, jednak później pod naciskiem partyjnym wycofał się z tej opinii. Jego koleżanka partyjna europosłanka Lynn Boylan broniła prawa osób transpłciowych do samookreślenia płci, podkreślając potrzebę współczucia i empatii.

Jednak pomimo głosów o potrzebie wsparcia osób transpłciowych, pozostaje faktem, że biologiczna definicja płci jest niezmienna. Mężczyzna i kobieta – te dwie płcie stanowią podstawę zarówno naukowych klasyfikacji, jak i społecznego porządku w większości kultur świata.

Rosnąca liczba sporów politycznych wokół kwestii płci, zamiast przyczyniać się do realnego wsparcia dla osób potrzebujących pomocy, coraz częściej staje się narzędziem polaryzacji i ideologicznych podziałów. Jak zauważyła sama Regina Doherty, instrumentalizowanie osób wrażliwych w politycznych rozgrywkach jest krzywdzące i nie powinno mieć miejsca.

W obliczu tych wydarzeń jedno jest pewne: potrzeba debaty opartej na faktach, szacunku i naukowej prawdzie staje się dziś bardziej istotna niż kiedykolwiek – przynajmniej wg polityków z Zielonej Wyspy.

Bogdan Feręc

Źr. RTE

Photo by Samuel Regan-Asante on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
Reklama
Reklama
Reklama
Exit mobile version