Dwóch szefów – dwa poglądy
Kilka dni temu szef Ryanaira wrócił do swojej wcześniejszej koncepcji, aby na lotniskach w Irlandii, ale i w Europie, można było wypić maksymalnie dwa drinki, co wg Michaela O’Learyego poprawi bezpieczeństwo w samolotach i ograniczy ilość pijanych osób na ich pokładach samolotów.
Z tą opinią nie zgadza się natomiast szef DAA Kenny Jacobs (na zdjęciu), który jest zdania, iż problemem nie jest alkohol sprzedawany na lotnisku w Dublinie i Cork. Jak powiedział dyrektor spółki zarządzającej dwoma największymi portami lotniczymi w Irlandii, wielu podróżnych zjawia się na lotniskach w stanie głębszego lub płytszego upojenia alkoholowego. Kenny Jacobs dodał, że część z nich, więc nietrzeźwi pasażerowie, a którzy są agresywni lub sprawiają problemy podczas odprawy, zatrzymywanych jest przez lotniskową policję.
W 2024 roku policja lotniska w Dublinie i Cork aresztowała ponad 100 osób, które były nietrzeźwe, a stwarzały problemy lub zakłócały porządek już podczas odprawy. Do tego Jacobs dodał, że wprowadzenie takiego zakazu w całej Europie, co też sugerował O’Leary, jest praktycznie niemożliwe.
Dyrektor lotniska w Dublinie przyznał jednak rację szefowi Ryanaira, iż należy ściślej kontrolować spożycie alkoholu na lotniskach i w samolotach, a i ostro reagować na pijanych pasażerów zakłócających porządek.
Ze danych lotnisk w Dublinie i Cork wynika, że statystyczny pasażer w roku ubiegłym wypił niecałe pół kufla piwa, więc teoretycznie znacznie mniej, niż limit proponowany przez Michaela O’Learyego.
Co też jest ważne, ceny alkoholi w lotniskowych barach są obecnie dosyć wysokie, co także jest czynnikiem zniechęcającym, więc ilość pijanych pasażerów jest obecnie znikoma, choć zdarzają się i tacy na pokładach.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Fot. Dublin Airport