Linie lotnicze prześcigają się w opracowywaniu nowych metod przewożenia największej z możliwych ilości osób, ale zapominają wówczas o wygodzie, więc najchętniej upychaliby podróżnych, jak ślecie w puszkach.
Dobrze, trochę przesadziłem, bo ostatnio kupiłem w jednym ze sklepów, który sugeruje, że ma polski rodowód właśnie śledzie w tomacie i swobodnie mogę powiedzieć, że brakło tam niewielkiej ilości makaronu, by nazwać zawartość zupą rybną z pomidorami. W rozwodnionych w śmiałym stosunku z wodą pomidorami pływały ochłapy ryb, a dosłownie dwa truchła i to poszarpane.
Wrócić należy jednak do linii lotniczych i tych blondynek, bo przecież o nich miało być.
Latając tzw. tanimi liniami lotniczymi, musimy się czasami godzić na pewne niewygody, a tylko dlatego, że przewoźnicy na niewielkiej przestrzeni zwielokrotniają zyski. To z kolei pozwala na zaproponowanie klientom niższych cen biletów, więc w rachunku końcowym wychodzi na to, że niewygoda jest mniej kosztowana.
Jeżeli jednak przyjrzeć się komentarzom naszych rodaków, wiele budżetowych linii lotniczych nie przekłada ceny na komfort lotu, a najmniej postawia miejsca na nogi.
Mówimy tu oczywiście o miejscach standardowych, więc dla dusigroszy, którym żal paru euro, żeby sobie wykupić nieco więcej miejsca na tzw. wyciągnięcie nóg. Najwięcej krytycznych opinii pod tym względem zbiera Ryanair, a już teraz mogę powiedzieć, że niezasłużenie, a i nie do końca wiadomo, z czego taka opinia wynika.
Może to być np. popularność irlandzkiego przewoźnika, czyli kilkaset milionów przewiezionych w rok pasażerów, a może faktycznie Michael O’Leary kazał upchnąć siedzeń mrowie, by na tych sadzać spragnionych turystycznych wojaży mieszkańców Europy, czyli jak mawiają Irlandczycy, „Who konows”.
Jeżeli jednak spojrzymy na wyniki analiz portalu SeatGuru, wówczas okaże się, że złe opinie Ryanairowi wystawiane są raczej z przyzwyczajenia, gdyż miejsca na nogi w nim „nie brakuje”. Z badania wiemy, że najmniej miejsca na nogi siedzącego pasażera proponuje linia WizzAir, gdyż do dyspozycji podróżnego jest 71 centymetrów, ale za to w cenie biletu.
Kolejną linią jest EasyJet, choć tu już można mówić o namiastkach luksusu, a wszystko dlatego, że można w samolocie tych linii wyprostować nogi na całej 73-centymetrowej długości.
Cały czas pozostajemy w klasie ekonomicznej, bo taką najczęściej proponują przewoźnicy budżetowi, więc można nareszcie sprawdzić, jak to wygląda w rodzimych irlandzkich liniach Ryanair. Otóż o ile lot odbywa się Boeingiem serii MAX, a takich samolotów ten przewoźnik ma w swojej flocie najwięcej, miejsca na nogi otrzymamy aż 76 centymetrów.
Tym samym, nie bez powodu pojawił się tytuł, że długonogie blondynki, powinny jednak korzystać z usług irlandzkiego przewoźnika. Na marginesie, brunetki też, ale to już inaczej brzmi.
Bogdan Feręc
Źr. SeatGuru
Image by Fabian Wüst from Pixabay