Dlaczego się spóźniamy?
Niegdyś mówiło się, że to nieelegancko spóźniać się na umówione spotkanie, co wpajano nie tak całkiem dawno młodszym pokoleniom, ale świat poszedł do przodu i coś takiego, jak szacunek dla innej osoby, jest w zaniku, czyli można też przestać szanować czas innych.
Można się jednak zastanowić, co tak naprawdę jest podstawą tego wszechobecnego spóźnialstwa, które weszło do tradycji najnowszej, a spotyka się na każdym kroku. Oczywiście brak szacunku to jedno, gdyż większość ludzi nie spóźnia się np. do pracy, gdzie zawieszony jest nad nimi kazus godziny, więc albo będziesz na czas, albo spotka cię kara.
Nie o tym jednak, chociaż to zaskakujące, że w jedno miejsce można przyjść na wyznaczoną godzinę, a w inne już nie.
Właściwie niewiele osób to zauważyło, a rozmawiałem nawet z dwoma specjalistami od zachowań ludzkich, którzy byli zaskoczeni moją teorią, choć stwierdzili, że coś w tym może być. Chodzi o zegary i to może okazać się podstawą problemu, co należałoby jednak sprawdzić, więc przeprowadzić badania.
Już kilka lat temu zaczęto odchodzić w placówkach edukacyjnych na tzw. Zachodzie od nauki posługiwania się zegarem analogowym, który jest tak samo dobry, jak jego elektroniczne odpowiedniki, choć już teraz znam wiele osób, które nie pojmują, co pokazują dwa przesuwające się metalowe lub plastikowe paski, jakie krążą po kawałku papieru z naniesionymi numerkami. To jednak może być klucz do spóźniania się, choć nie sama w sobie nieumiejętność odczytania godziny na zegarze wskazówkowym.
Spójrzmy na to ze strony psychologicznej, czyli jak widzi to nasz mózg. Otóż o ile spojrzymy o poranku na zegar wskazówkowy, mamy tam pokazaną godzinę za dziesięć siódma, czyli za chwilę trzeba wyjść, aby do fabryki na ósmą się stawić. Jeżeli jednak popatrzymy na zegar elektroniczny, więc wyświetlający godzinę 6:50, sytuacja zaczyna się zmieniać.
Analogicznie można odnieść to do cen w sklepach, bo właśnie marketingowcy zastosowali ten wybieg, aby oszukać nasz wewnętrzny komputer, który ma myśleć, że jest taniej, bo o ile lepiej wygląda cena 6,99 €, niż ta 7,00 €. Nasz mózg interpretuje to jednoznacznie, bo nie ocenia, że to tylko jeden cent, a widzi na początku szóstkę, czyli wyraźną różnicę cenową. Jest też zabieg marketingowy dający w ujęciu globalnym, więc korporacyjnym kolosalne dodatkowe zyski, a wystarczyło podnieść cenę o ten właśnie jeden cent. Tym samym mamy niekiedy w sklepach cenę 7,01 €, na co właściwie nie zwracamy uwagi i nawet nasz mózg podpowiada nam, żeby nie patrzeć na tego jednego centa. Tym właśnie nikt się nie przejmuje, nie licząc sprzedawców i producentów, a to oni na tym psychologicznym oszustwie zarabiają krocie.
Dokładnie tak samo może to działać w przypadku zegarów, więc na analogowym jesteśmy właśnie tuż przed siódmą, ale na elektronicznym dopiero po szóstej, choć to cały czas ta sama godzina.
Oczywiście nie mówię tu o osobach, które jako szczęśliwe, czasu nie liczą i spóźniają się zawsze oraz wszędzie, ale wówczas odpowiedzialne za to jest ich niezorganizowanie.
Bogdan Feręc
Image by congerdesign from Pixabay