Dlaczego Norwegia nie chce już aut elektrycznych?
Norwegia jest krajem położonym na głębokich peryferiach północnej Europy, co oznacza, że zimy są tam długie i zazwyczaj z dużą ilością śniegu, a temperatury spadają często do ok. -20 stopni Celsjusza.
Powoduje to wiele problemów, przede wszystkim na drogach, a na nich właśnie nie radzi sobie większość tamtejszych samochodów, choć kierowcy wiedzą, jak poruszać się po oblodzonych i zaśnieżonych nawierzchniach. Co jednak wynika z ostatnich badań, ogólny wzrost ilości samochodów na drogach, głównie aut elektrycznych, w istotny sposób wpłynął ostatniej zimy na transport publiczny.
Norwegowie uznali, że skoro już jeżdżą elektrykami, a tych nie obowiązują zakazy poruszania się po centrach miast, to właśnie ich będą używać.
To jednak mocno odbiło się na wynikach finansowych komunikacji publicznej, której dochody w całym kraju zaczęły wyraźnie spadać. Mniej zarobiły na przejazdach podmiejskich tamtejsze kolejki dojazdowe, a i drogowy transport publiczny w miastach oraz na ich obrzeżach opustoszał, więc woził powietrze. Jest to kwestia, która zaczęła obecnie zajmować w równym stopniu władze kraju, ale też lokalne, a te próbują teraz wymyślić, co zrobić, żeby całą sytuację odwrócić i ponownie przesadzić kierowców elektryków do transportu publicznego?
Co jednak ważne, również Norwegowie zaczęli krytycznym wzrokiem patrzeć na samochody o napędzie elektrycznym, gdyż w trudnych warunkach pogodowych, zaczęła rosnąć ich awaryjność. Jak stwierdziła jedna z większych norweskich firm udzielająca pomocy na drogach, kierowcy coraz częściej wzywają lawety, gdyż nie radzą sobie z problemami, jakie występują w ich nowoczesnych elektrycznych autach.
Ważne jest też, iż podano powody, z jakich najczęściej wzywa się Pomoc Drogową, a ilość wezwań do samochodów napędzanych prądem, rośnie wykładniczo w stosunku do ilości takich aut na norweskich drogach.
Jak wynika z oficjalnych danych rządu, w Norwegii już 20% samochodów stanowią elektryczne, więc uznaje się, że jest ich raczej dużo.
Wracając jednak do danych Pomocy Drogowej, najczęściej, bo 18% wezwań do aut elektrycznych dotyczyło usterek elektrycznych. Następne w kolejności były przebite opony 16%, a na miejscu trzecim znalazły się rozładowane akumulatory i stanowiły one 12 proc. wezwań Pomocy Drogowej.
Na pozycji czwartej uplasowały się problemy z rozruchem – 10%, a miejsce piąte zajmują z notą 9% awarie silnika elektrycznego. Tuż za pierwszą piątką są problemy z alternatorami i ładowaniem, co dotyczyło 5% wezwań do samochodów elektrycznych, a na pozycji siódmej ustawiono rozładowane akumulatory i tych zgłoszeń w ujęciu ogólnym było 4%.
Ostatnią pozycję w tym rankingu zajęły wypadki drogowe, a tu ciekawostka, gdyż dotyczyły zaledwie 2 proc. wezwań.
W Norwegii, co nie jest ewenementem na skalę europejską, spada również ilość osób, które zainteresowane są zakupem aut elektrycznych, a większą popularnością zaczynają cieszyć się tam samochody z napędem mieszanym i silnikami spalinowymi.
Bogdan Feręc
Źr. Regjeringen.no/Viking Group
Photo by Nico Knaack on Unsplash