Dlaczego lżą i się obrażają?
Odpowiedź na to pytanie jest banalna, więc chodzi o to, co robię, myślę i mówię, a wszystko publicznie.
Przypina się do mnie też pewne łatki, że Feręc się sprzedał, że zmienił optykę, że idzie tam, gdzie niesie go fala. Nie, nie i jeszcze raz nie. Robię od lat swoje, niezmiennie mam takie same poglądy, które oczywiście są modyfikowane w zależności od sytuacji politycznej, bo przecież to zmiana naturalna, ale nie godzę się i nie będę godził z opiniami, że jestem już ich, a nie swój. Nie jestem, nie byłem i nie będę, w tym zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości, nie sprzedałem się za 30 srebrników, a sprawdzić to może każdy, kto zapyta, czy otrzymuję jakiekolwiek państwowe dotacje i czy kiedykolwiek się o takie starałem? Nie korzystam też ze wsparcia finansowego instytucji, które finansują tzw. działaczy polonijnych, więc ta droga finansowania jest dla mnie obca.
Jako firma, mam oczywiście dochody z działalności medialnej, ale o ich wysokości wie tylko mój księgowy i Revenue, a o ile znam siebie, to tak pozostanie.
Jest jeszcze jeden aspekt, który coraz częściej jest mi wytykany, więc Radio Wnet, a ta stacja jakże często kojarzona jest z opcją rządzącą w Polsce. Radio niech broni się samo przed tymi twierdzeniami, a wystarczy posłuchać wypowiadanych przeze mnie na antenie Wnet-u słów, by dojść do przekonania, że daleko mi zarówno do PiS-u, jak i wnetowego konserwatyzmu. Tego jednak się nie zauważa, bo lepiej jest przy**eprzyć Feręcowi na Facebooku, lepiej jest wysłać mu wiadomość, że jest niespełna rozumu, mieszać z błotem i twierdzić, że nie jest w pełni władz umysłowych, a w stanie wskazującym na spożycie alkoholu to już z całą pewnością.
Rzadko mówię o sobie, bo wolę pewne kwestie przemilczeć, ale czasami coś pęka, coś wpływa na mnie na tyle mocno, że muszę dać upust temu wszystkiemu i powiedzieć otwarcie słowami zaczerpniętymi z jednego z polskich filmów:
Takich problemów nie mam natomiast z ludźmi, którzy coraz częściej widzą to, co chcę przekazać, jak widzę sytuację w Irlandii, jak ją oceniam, a co dla mnie jest ważniejsze, nie są to Polacy. Tak stało się już kolejny raz i z radością witam kolejnego polityka w gronie tych, którzy są tutaj od dawna.
Szczerze mówiąc, nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa, a te, które wypowiedziane będą za rok, dwa lata i lat dziesięć, będą tymi, które wyrażają moją i wyłącznie moją opinię. Ta nie musi się natomiast wszystkim podobać, ale będzie moja i nie będzie translacją obiegowych myśli funkcjonujących w społeczeństwie. Nie ma się też, na co lub kogo obrażać, a wejść ze mną w polemikę, ale merytoryczną.
Pozdrawiam weekendowo – Bogdan Feręc