Dlaczego ludzie popadają w skrajności?
To zagadnienie, które obserwuję od lat, a moje przemyślenia datują się na przełom lat 90., kiedy w Polsce zaszły głębokie zmiany systemu politycznego.
Przed 1989 rokiem w Polsce, właściwie wszystko wiązało się i opierało na współpracy ze Związkiem Radzieckim i blokiem państw demoludów, by następnie kurs zmienił się diametralnie – na zachodni. Wówczas to zaczęliśmy przejmować bez żadnych zahamowań tamtejszy styl życia, a i naśladować we wszystkim, nazywany przez komunistów „zgniły zachód”. Powiedzmy sobie to jednak teraz bardzo głośno i szczerze, chociaż tę opinię wygłaszałem wielokrotnie w Radiu Wnet, gdy mówiłem, że młodzi Polacy, co gorsze w kraju, nie umieją mówić po polsku, a i czynią anglojęzyczne wtręty, jakby nie było polskich odpowiedników słów, których używają.
Tego nigdy nie przeboleję, a i przy każdej nadarzającej się okazji będę to moim młodym rodakom wypominał, bo o ile czują się Polakami, niech zachowają swój język. Tu za przykład w rozmowach z młodymi ludźmi stawiam Irlandię, która utraciła swój język i posługuje się angielskim, więc językiem wielosetletniego okupanta.
Wracając jednak na tory felietonu o skrajnościach, ludzie w mojej ocenie robią to z wielu powodów, a i zjawisko zaczyna przybierać na sile, jeżeli mówimy o zagadnieniach kontrowersyjnych. Wzorem niech będzie teoria płaskiej ziemi albo rządu światowego, gdyż w obu przypadkach mamy wyłącznie czerń i biel. Wielokrotnie zwracam moim rozmówcom uwagę, że nasze życie wcale nie jest dwukolorowe, więc zgłębiając zagadnienie, można zacząć zauważać odcienie szarości, a na tej podstawie wyrobić własny pogląd i mieć własne zdanie, nie zaś powtarzać słowa, które zasłyszane zostały od innych. I na ten temat mam wiele do powiedzenia, ale może będzie ku temu okazja w najbliższej przyszłości, gdyż planujemy z moim redakcyjnym kolegą stworzyć cykl internetowych audycji, które zazwyczaj nie mieszczą się w programach nadawanych ze Studia 37 w Dublinie.
Przepraszam, czyli w zangielszczonej nowomowie „sorki”, że odbiegłem od tematu, do którego wracam i już przedstawiam kilka podstawowych czynników, jakie mogą mieć wpływ na popadanie w skrajności.
Na pierwszym miejscu ustawić chyba powinienem brak umiejętności radzenia sobie z problemami, jakie życie stawia na naszej drodze, a te stają się dla niektórych wielkimi wyzwaniami, co skłania te osoby do poszukiwania dróg na skróty. Wówczas to rodzą się chęci znalezienia prostych rozwiązań, ale daje to bardzo często skrajne odpowiedzi, więc sprawdza się pewne kwestie do uproszczeń i zatraca, jak ja wcześniej, główny wątek. Na tej właśnie podstawie, tworzy się niejednokrotnie świat, który bardziej odpowiada nam, tworzymy ten, który jest wyimaginowany, a skrajność w każdym z kierunków, pomaga nam, jako jednostce zrozumieć rzeczywistość, co następnie stosujemy coraz częściej, więc mamy gotowy schemat na każdą okazję.
Środowisko, w którym się obracamy, także jest jedną ze składowych naszych opinii i napotyka się w nim pewnych przekonań, by dostosować do ogółu, jaki prezentuje. Najlepszym przykładem będzie tu ekosystem internetowy, bo to on ułatwia znajdowanie wielu grup, potwierdza też nasze przekonania, niektóre wzmacnia, co prowadzi do powstawania wybitnie skrajnych poglądów, a niekiedy te można nazwać wręcz ekstremistycznymi. Co ciekawe, grupy przeświadczone o swojej wspólnej nieomylności, nie dopuszczają do siebie i innych jej uczestników, żadnych kontrargumentów, a to prowadzi w prostej linii do zamykania się środowisk i tkwieniu w pewnego rodzaju bańce jednostronnych perspektyw i poglądów.
Zagłębiając się w otchłań skrajności, odnajdziemy tam również strach i niepewność, bo to właśnie chwile niepokoju mogą powoływać do życia skrajne przekonania, chociaż też należy nazwać je uproszczeniami. W kolejce tej trzeba ustawić też nacisk społeczny, który wywierany jest przez większą grupę współobywateli, więc i próbę dostosowania się do ogółu, co daje nam efekt „stada owiec”, jak lubią to nazywać ekstremalni przeciwnicy wielu zdarzeń i projektów.
Rozmawiałem kiedyś z pewną psycholożką…, aż się sobie dziwię, że użyłem tego słowa, ale to przez jej ciągłe napominanie mnie, iż to poprawniejsza forma w czasach współczesnych. Jednak zwróciła moją uwagę na kolejny aspekt wchodzenia w skrajności, a tym jest zaangażowanie emocjonalne. Właśnie emocje, zarówno te pozytywne, jak np. miłość, ale i złość mogą stać się siłą napędową, a skrajne przekonania, być wyrazem połączenia się z inną osobą lub osobami również poprzez wspólne namiętności. W tym samym kontekście można ustawić jednocześnie psychologię indywidualną, a kojarzącą się z temperamentem danej osoby, jej życiowymi doświadczeniami, które będą z kolei najbardziej realnymi formami tworzenia swoich opinii, również skrajnych.
Na samym końcu pojawią się dwa czynniki, które także mogą stać się podstawą do tworzenia skrajnych poglądów, więc będzie to niski poziom wykształcenia i polityka. W tym pierwszym przypadku niski poziom wykształcenia, a co zaznaczę, nie musi wcale oznaczać niskiego poziomu inteligencji, ale być podstawą do blokady umiejętności krytycznego myślenia, a brak wprawności w ocenie sytuacji, może wywołać zjawisko przyjmowania informacji w bardziej niż uproszczonej formie, a do takich należą przecież skrajności. Właśnie w skrajnościach odnajdujemy bardzo często odrzucenie zarówno pojęć, jak i dowodów naukowych, bo te wydają się nam skomplikowane i mało zrozumiałe.
W takich przypadkach mam też często problem, czy właśnie niskie wykształcenie można wymieniać, jako przyczynek do ujawniania się skrajnych poglądów, a uważam, że człowiek nie może znać się na wszystkim, opanować wszystkich dziedzin życia i nauki, czyli kwestia wykształcenia, jest w tu wymieniona, jako element możliwy, ale tylko możliwy.
Na sam koniec zostawiłem sobie moją ulubioną sferę życia, więc politykę, bo przecież ta jest kopalnią skrajnych ciekawostek, a i w zakresie manipulacji oraz propagandy wspięła się na szczyty możliwości. W takim świetle wyrazistości, chcą pokazywać się nam politycy, a im bardziej kontrowersyjny, im więcej wypowie słów skrajnie określających poglądy jego i ugrupowania, które reprezentuje, tym więcej może zyskać zwolenników. Ten rodzaj uprawiania polityki akurat mnie nie przekonuje, bo pod płaszczykiem sprecyzowanych opinii, kryć się może manipulacja, co w konsekwencji zaburzać będzie prawdziwy obraz sytuacji lub przedstawianych spraw. Dlatego też wielokrotnie mówię, że lubię się doszukiwać w wypowiedziach przedstawicieli świata polityki drugiego albo nawet kolejnego dna, bo ono tam jest zawsze. Jest też zwykła, niczym nieskrępowana propaganda, a może wykorzystać emocje i uproszczenia, aby wpłynąć na ludzkie przekonania.
W podsumowaniu felietonu powiedzieć muszę, że przyczyny skrajności mogą być zawikłane, wzajemnie się przenikać, ale też sobie zaprzeczać, co wielokrotnie zostało już udowodnione przez badaczy tego zjawiska. Reasumując, często popadanie w skrajności jest efektem kombinacji kilku różnych czynników, a dobrze będzie dążyć do zrozumienia tych mechanizmów i promować umiejętność otwartego, krytycznego myślenia, aby skuteczniej zarządzać (swoją) skłonnością do skrajności.
Tak na marginesie, myślę, że i ja nie jestem wolny od pewnych skrajności, ale zdaję sobie z tego sprawę.
Bogdan Feręc
Photo by Alternate Skate on Unsplash