Coraz częściej mówi się, że Irlandia powinna dostarczać tanie domy do sprzedaży i najmu, a nawet zwiększyć ich budowę ze środków władz lokalnych.
To jednak tylko słowa i opinie ekspertów, które nie idą w parze z działaniami rządu, który obiecuje i właściwie na tym się kończy. Jednak można uznać, że coś w tej kwestii drgnęło, bo w ubiegłym tygodniu jedna z Rad Miasta ogłosiła, że ma tanie domy.
Te znajdują się w północnej części Dublina, a można je też bez problemu nabyć, więc stołeczni radni stwierdzili, że wpisują się w ogólnokrajowy program rozwiązywania problemów mieszkaniowych.
Rada Miasta Dublina uznała, że tanie domy są potrzebne, by mogły je zakupić także osoby z nieco cieńszym portfelem, co z kolei nie spodobało się posłowi Sinn Féin Eoinowi Ó Broinowi.
Właśnie poseł opozycji zapytał, „na jakiej planecie” propozycja cenowa Rady będzie „przystępna cenowo”, bo jak sugerował, na ziemi raczej nie.
Poseł jest zdania, że to po prostu śmieszne, aby mówić, iż dostarcza się domy w nieprzesadnych cenach, które kosztują prawie pół miliona euro. Eoin Ó Broin pytał, ile osób stać będzie na zakup takiej nieruchomości, i czy można o nich mówić, że są w jakikolwiek sposób przystępne cenowo?
Rada Miasta Dublina opublikowała ceny, jak je nazywa, dla niedrogich domów, a znajdują się w Coolock na północy stolicy. Wcześniej teren, na którym pojawiły się domy, należał do Rady Miasta, jednak ta sprzedała go deweloperowi Glenveagh.
To może więc być przyczyną, że wg stołecznych rajców, dom kosztujący 475 000 €, nazywany jest tanim.
Opozycja nie zostawiła na propozycji cenowej Rady Dublina suchej nitki, nazywając ją kpiną z mieszkańców kraju.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Gadiel Lazcano on Unsplash