Takie określenie weszło już do kanonu określeń względem mediów, a nawet dziennikarzy i co ciekawe, większość z ludzi mediów, z takim określeniem się już spotkała.
Może się też wydawać, że wszystkie media są kłamliwe, a będzie to wypadkową kilku czynników, jakie składają się na obraz mediów przekazujących tzw. nieprawdę. Istotne jest jednak, że do prawdziwych kłamstw i manipulacji dochodzi bardzo rzadko, a niekiedy to tylko sposób przedstawienia sprawy lub sytuacji, prowadzić może do czegoś, co nazywa się przekłamaniem.
Są jednak sytuacje, w których można powiedzieć, że media faktycznie kłamią, chociaż niektórzy uważają, że robią to w słusznej sprawie.
Jedną z podstaw do posługiwania się w mediach „kłamstwem”, może być na przykład chęć przyciągnięcia uwagi odbiorcy, a przecież wiadomo, że gazety, radio i telewizja, to zwykłe przedsiębiorstwa, które rywalizują o klientów, więc czytelników, słuchaczy i telewidzów. To z kolei przekłada się na dochody redakcji, ale też ich właścicieli.
Najczęściej stosuje się w mediach półprawdy albo zatajenie prawdy, by prezentowane sytuacje wydawały się odbiorcom sensacyjne, wzbudzały kontrowersje, natomiast historie przyciągały uwagę. Nie muszą mieć one wówczas wiele wspólnego z realizmem, ale z całą pewnością w mediach panuje obecnie skłonność do takiego przedstawiania wydarzeń, by nadmierne dramatyzowanie i podkreślanie nieistotnych aspektów sprawy, nadało jej całkiem inny wymiar.
Jest jeszcze jeden problem z mediami, bo większość z nich ucieka obecnie, a w pogoni za zwiększeniem nakładu i ilości odbiorców od weryfikacji informacji, opiera się na niepotwierdzonych źródłach, a i brakuje w tym wszystkim rzetelności dziennikarskiej. To z kolei prowadzić może do puszczania w obieg półprawd lub nawet faktów, które nie mają wiele wspólnego z prawdą.
Jest też przypadłość, która mnie bardzo denerwuje, bo dziennikarze miksują wiadomości. Przede wszystkim podają obraz sytuacji, który jest wypadkową opisu samego wydarzenia, ale w połączeniu z ich własnymi poglądami, czy oceną sytuacji. Takie przypadki zdarzają się obecnie najczęściej, co też można zakwalifikować do dziennikarskiego braku rzetelności.
Brak odpowiedzialności za słowo to kolejna sprawa, więc i tutaj ludziom mediów można zarzucić wiele, chociaż duża część, szczególnie starszego pokolenia, wie dokładnie, w jaki sposób ich wypowiedź może wpływać na odbiorcę. Wieloletni dziennikarze wystrzegają się również wyrażania zbyt pochopnych opinii, a te wielokrotnie są wyważone, wypowiadane w odpowiedni, choć mało atrakcyjny z punktu wiedzenia słuchacza lub czytelnika sposób, ale są też gwarancją bezpieczeństwa dziennikarza, bo każdy może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej, o ile przesadzi. Z tym problemem nie mają do czynienia komentatorzy w mediach społecznościowych, więc mogą napisać i powiedzieć wszystko, co im ślina na język przyniesie, a właściwie nie spotka ich za ta żadna przykrość. W moim przypadku może mi zostać odebrana legitymacja prasowa, ale mógłbym też stanąć przed sądem i być pozbawionym prawa do wykonywania zawodu dziennikarza, ale to w przypadku ekstremalnym.
Wracając jednak do wiadomości kłamliwych z punktu widzenia odbiorców mediów, problem stanowi też światopogląd czytelnika, słuchacza lub telewidza, bo to właśnie będzie stawało w sprzeczności z podawaną informacją lub stanie się potwierdzeniem jego opinii. Część mediów może być również stronnicza, kierować się swoimi preferencjami politycznymi, więc w sposób ukryty lub coraz bardziej jawny, przekazywać informacje, które mają w dobrym lub złym świetle przedstawić którąś z opcji politycznych. Czasami dochodzi do sytuacji, że wiadomości są selekcjonowane, prezentowane w odpowiedni sposób, co może być określone mianem braku obiektywizmu.
W mediach pracuje się również pod presją czasu, co z kolei prowadzi do pojawiania się nieścisłości, niedokładności i błędów informacyjnych, a to już pierwszy i poważny znak dla odbiorcy, który zyskuje możliwość do określenia dziennikarzy lub całych redakcji kłamliwymi.
Wśród młodych dziennikarzy wytworzył się również trend, aby posługiwać się informacjami pojawiającymi w mediach społecznościowych, a tych w ogóle nie weryfikują lub używają informacji przekazywanych przez niezweryfikowanych wydawców. Często też w swojej pracy dziennikarze, szczególnie ci piszący, robią ze swoich tekstów „landrynki”, czyli swój artykuł zlepiają z kilku tekstów, a to prowadzi do chaosu i może niekiedy zakłamywać prawdziwy obraz.
Co ciekawe, czasami nieprawdziwa informacja staje się prawdziwą sensacją, a rozprzestrzenia za pośrednictwem mediów społecznościowych, więc jej późniejsze zdementowanie, nie jest nawet możliwe, gdyż nikt nie wierzy, że przekazujący wiadomość, pomylił się w tekście i podał sensacyjną historię, ale fałszywą.
Jest jeszcze jednak sprawa, o której warto powiedzieć, czyli naciski reklamodawców, a to oni niekiedy czynią wszystko, by stacja lub gazeta podawała informacje w odpowiedniej formie, by w konsekwencji umieszczali tam swoje reklamy, więc dawali zarobić.
W pracy dziennikarza zdarzają się również błędy, zarówno w warstwie tekstowej, jak i mówionej, a i to ma swoje przyczyny, które zakwalifikować należy do sfery finansowej. Niegdyś, gdy tekst miał iść do druku lub publikacji, po jego napisaniu, przekazywany był do korektora, a to ten wyłapywał wszystkie błędy, jakie mogły się do niego wkraść. Oszczędność kazała jednak zrezygnować z zatrudniania takich osób i efekty widać gołym okiem.
Ja też nie jestem wolny od takich błędów, jak i duża część moich koleżanek oraz kolegów.
Należy jednak pamiętać, że nie wszystkie media działają w ten sposób. Wiele z nich podejmuje wysiłki, aby dostarczać wiarygodne, dokładne i zrównoważone informacje, więc ważne jest, aby być krytycznym odbiorcą informacji, sprawdzać różne źródła i szukać w informacjach wiarygodności.
Bogdan Feręc