Producent samolotów od dłuższego czasu ma problemy z produkcją, które odbijają się na klientach z całego świata, jak np. na Ryanairze, jednak opóźnienia w dostawach maszyn to tylko niewielki wycinek kłopotów amerykańskiego potentata lotniczego.
Obecnie pracę w firmie paraliżuje strajk 33 000 pracowników, a ten spowodowany został odmową podniesienia ich zarobków, jednak właśnie podano kolejną wiadomość, która wiąże się z redukcją zatrudnienia. O zmniejszeniu o 10% stanu osobowego w firmie pracowników poinformowała nowa dyrektor naczelna Kelly Ortberg, a pracę stracić ma ok. 17 000 osób z kadry zarządzającej i produkcyjnej w oddziałach na całym świecie.
Największe redukcje dotknąć mogą jednak zakładów w stanie Waszyngton i Karolina Południowa, więc dotyczą bezpośrednio USA.
Aktualnie część pracowników przebywa już na urlopach bezpłatnych, na jakie wysłał ich Boeing, ale wkrótce osoby te zostaną z nich wezwane i otrzymają wypowiedzenia z pracy.
Strajk i zwolnienia to też nie koniec sytuacji kryzysowej w Boeingu, ponieważ problemem są opóźnienia w produkcji wcześniej zamówionych maszyn i co chyba najbardziej uderzy w reputację firmy, w powietrze nie wzbije się najnowsze dziecko Boeinga, czyli 777X, który miał być produkowany od 2025 roku. Premiera tej maszyny została przesunięta na 2026 rok, o ile uda się opanować obecnie trwające kłopoty przedsiębiorstwa.
Boeing kończy też produkcję swojej maszyny w wersji transportowej 767 i stanie się to w 2027 roku, po zrealizowaniu wszystkich zamówień.
Jak głosi oficjalny komunikat, Boeing od 2019 roku przynosi straty, a te oblicza się obecnie na 25 mld $, więc uznano, że niezbędne stało się uruchomienie poważnych programów naprawczych. Po publikacji najnowszych danych finansowych firmy straciły na wartości również akcje firmy, więc z parkietu wyparowało ok. 1,3 mld $.
Bogdan Feręc
Źr. FactSet/Independent