Chemitrails są niezbędne
Idąc tropem teorii spiskowych, które wcale takimi nie są, bo dają dowody, przejrzałem setki filmów, które podparte są wiedzą jakąś.
Nasza płaska „planeta”, centrum wszechświata i wszelkiej rzeczy, bo inne nie istnieją, a są jedynie obrazami wyświetlanymi na kopule ziemi, musi mieć wszelkie ustrojstwa, które będą tworzyć ją prawdziwą. To jednak pewna nieścisłość, bo skoro jest tylko płaska ziemia, to, po jaką cholerę pokazywać nam inne planety na plastikowym firmamencie i wmawiać, że jest okrągła? Gdyby była płaska, niech sobie będzie, i nic nikomu do tego. Nie to jest ważne, gdyż trzeba stworzyć świat działający, a żeby był takim, potrzeba na nim wody.
Tak dochodzimy do chmór i nie jest to błąd ortograficzny, skoro są sztuczne, to i niech będą przez „ó”.
Prawdą jest, że prawdziwe chmury w naturze wcale nie funkcjonują, bo i po co, gdyż rozgrzana woda tą słoneczną żarówką, co to nam daje światło i ciepło, będzie wprawdzie parować, ale skraplać się powinna na kopule nad naszą płaską ziemią, gdzie żyjemy. Ociekając, zasili źródła wody i po zabiegu, mamy cyrkulację.
Ale nie, bo przecież systemy rozprowadzania wody są mało wydajne, co udowadniają pustynie, więc wszędzie tam, gdzie nie położono jeszcze podziemnych rur, by nawadniały, piach się sypie i nic nie rośnie zielono.
Jednak znalazło się kilku specjalistów i stwierdzili, bo kiedyś tego nie było, że trzeba przenieść wodę na większe odległości i nią tam walnąć, by roślinność się rozwijała. Stworzono więc specjalne urządzenia, ukryte na rubieżach naszego ziemskiego dysku, a te, wzorem maszyn do produkcji dymu, jakie widuje się w klubach nocnych, zmieniają lód w wodę, czyli mamy też potwierdzenie, że sublimacja istnieje, ale to zjawisko sztucznie wywoływane przez człowieka. Sama sublimacja to przejście ze stanu stałego w gazowy, więc z lodu w chmóry.
To jednak samo w sobie nic specjalnego nie zrobi, więc potrzebny był katalizator, by wodę z pary wytworzyć, a można to uzyskać, przez dodanie chemikaliów. Tak stworzono m.in. jodek srebra, który samoloty rozpylają i para wodna się zaczyna łączyć w krople, spadając w konsekwencji na plaskatą ziemię.
Jak jednak tę chemię rozpylić? No są przecież specjalnie przystosowane do tego samoloty, a rozpylając chemikalia w powietrzu, co też widać, bo smugi ciągną się za nimi i zostają widoczne przez wiele godzin, by para z maszyn do nich dotarła i mogła się koncentrować.
Chemitrails są więc prawdziwe i niezbędne, by padał deszcz, a zimą śnieg. W innym przypadku na dysk naszego żywota ziemskiego nie spadnie nawet jedna kropla wody, bo ściekać będzie po kopule i zamarzać, tworząc łańcuch lodowego muru.
Chmóry są sztuczne, deszcz też, a śnieg to prawie plastik, ale o specjalnych parametrach, które w procesie produkcji zostały zaprogramowane, żeby po jakimś czasie zmieniały swój stan skupienia ze stałego w płynny.
Więc chemitrails są, kopuła też, chmóry robią maszyny do produkcji dymu, a jodek srebra i inne trucizny, przynoszą nam życiodajny płyn z powietrza na płaską stale ziemię.
Do tego wszystkiego zaczęły się pojawiać anioły, a na Bałtyku powstało tsunami. Nie wiem jakim cudem, bo to jednak akwen mały i płytki, ale powstało i jest już kilka dowodów w postaci filmów. Na marginesie dodam, że tsunami uderzyło w Niemcy… i dobrze im tak.
Bogdan Feręc – wsparty wiedzą głęboką z TikToka
Photo by Joachim Süß on Unsplash