Aktualnie w Irlandii wiele osób i środowisk wywiera presję na rząd, aby przyspieszył prace nad ustawą o terytoriach okupowanych, co oznacza, że ta zakazywałaby importu towarów z izraelskich firm działających na terenach palestyńskich.
Ten krok może jednak spotkać się z działaniami odwetowymi Izraela, które odstąpią od importu irlandzkich produktów, co może mieć przełożenie na miejsca pracy na wyspie. Ekspert ds. polityki gospodarczej Irlandii stwierdził, iż „będzie to kosztować Irlandczyków utratę miejsc pracy”.
W projekcie ustawy mówi się, że zakazany miałby zostać import towarów, które pochodzą z nielegalnych izraelskich osiedli, a znajdujących się na obszarze Państwa Palestyńskiego.
Sprawa nie jest nowa, bo już w latach ubiegłych, choć z niższą intensywnością wzywano do bojkotu izraelskich towarów, ale sprawa nabrała tempa po ataku Hamasu na terytorium Izraela, choć dopiero, gdy Tel Awiw postawił na niewspółmierny odwet, który nazywa się od dawna ludobójstwem. W tej sprawie wypowiedział się w roku ubiegłym ówczesny premier Republiki Irlandii Leo Varadkar, który stwierdził, że ma obawy wobec uchwalenia takich przepisów, gdyż może to doprowadzić do „gospodarczych działań odwetowych” ze strony władz Izraela. Leo Varadkar sugerował również, iż tak samo może się stać w przypadku zwolenników Izraela ze Stanów Zjednoczonych, więc mówił o bardzo ostrożnym i rozważnym działaniu.
Podobne zdanie wyraża obecnie ekonomista Dan O’Brien, a mówi otwarcie, że ustawa o terytoriach okupowanych, jak się ją popularnie nazywa, może być szkodliwa dla tutejszej gospodarki, ale też dla miejsc pracy. O’Brien dodaje, że ta ustawa w jego ocenie, nie będzie w niczym pomagać Palestyńczykom.
Dan O’Brien:
– Nie wierzę, że Irlandia cokolwiek zmieni, robiąc to dla ludzi w Palestynie, którym odebrano ziemię lub, którym grozi odebranie ziemi w przyszłości. Nie zapominajmy, że jesteśmy małym krajem, prowadzimy bardzo niewielką wymianę handlową z Izraelem, nie będzie to miało wielkiego znaczenia, a będzie nas to kosztowało. Więc jeśli chodzi o handel, który robimy, Izraelczycy odpowiedzą… Więc będzie to kosztować Irlandczyków miejsca pracy.
Irlandzki rząd wyraża jednak wątpliwości, czy sam projekt tej ustawy jest zgodny z tutejszą Konstytucją, ale też z prawem unijnym, bo to właśnie Unia Europejska prowadzi politykę handlową całego bloku. W kontrze do tej opinii pojawiła się kolejna, a tym razem profesora nauk politycznych na Uniwersytecie Maynooth Johna O’Brennana, który jest zdania, że Irlandia i jej mieszkańcy, mają pełne prawo do zakwestionowania przepisów unijnych. To z kolei może wpłynąć na podanie w wątpliwość całej umowy handlowej pomiędzy Unią Europejską a Izraelem.
Jak dodaje profesor John O’Brennan:
– W tej umowie kluczowym elementem jest artykuł 2, który jest klauzulą dotyczącą praw człowieka. Mówi się w nim, że stosunki między stronami będą opierać się na poszanowaniu praw człowieka i zasad demokratycznych. To stanowi istotną część umowy. Nie zostało to sprawdzone w sądzie i nie zostało sprawdzone od czasu, gdy Izrael dopuścił się całkowicie ludobójczego ataku na Palestyńczyków po 7 października ubiegłego roku.
*
Co w tej sprawie istotne, a czego obawiają się władze Unii Europejskiej, jest stanowisko Izraela, który zaprzecza, że dopuszcza się ludobójstwa, a i utrzymuje, że wciąż działa w warunkach samoobrony i wykorzystuje do tego fakt ataku Hamasu z 7 października 2023 roku.
Niestety najnowsze fakty mogą jednak przeczyć tej narracji, a już wiele państw na całym świecie uznaje, że postępowanie Izraela w Strefie Gazy, ale też w Libanie, można kwalifikować jako wymierzone przeciwko ludności cywilnej. Tego jednak zdeprawowane politycznie władze Unii Europejskiej nie chcą oficjalnie przyznać i wciąż lawirują, odmawiając zajęcia się całą sprawą.
Bogdan Feręc
Źr. NewsTalk
Photo by Marek Studzinski on Unsplash