O ile z różnych powodów klienci indywidualni interesują się zakupem aut elektrycznych, tak całkiem inaczej sprawa wygląda w przypadku firm, bo te raczej rzadko kupują samochody z napędem elektrycznym.
Dane pochodzące z Irlandzkiego Towarzystwa Przemysłu Motoryzacyjnego mówią, że brak zainteresowania biznesu pojazdami elektrycznymi jest widoczny, a lekkie pojazdy elektryczne użytkowe stanowią jak dotąd jedynie 2,6% sprzedaży w tym roku, natomiast pojazdy benzynowe i wysokoprężne – 97%. Dla porównania, w 2023 roku indywidualne pojazdy elektryczne będą stanowić 18,45% sprzedaży samochodów osobowych.
Głównym problemem nie jest w przypadku sprzedaży elektrycznych aut dostawczych ani cena, ani też zasięg, ale w niektórych przypadkach firmy nie mogą znaleźć modelu samochodu, który odpowiadałby obecnie używanym.
Co ciekawe, część biznesu w Irlandii jest przekonana, dodam, że nie bez racji, iż auta elektryczne to technologia przejściowa, którą zastępować za kilka lat będzie inna. Obecnie prowadzi się już zaawansowane prace nad innymi źródłami napędzania pojazdów, więc rozwijana jest przede wszystkim technologia wodorowa. Ta z kolei będzie odpowiednikiem spalinowej, ale będzie od niej znacznie czystsza i nie będzie charakteryzowała się taką ilością ograniczeń, jak w przypadku elektrycznej.
Wiele firm otwarcie mówi, że swoją flotę spalinowych samochodów dostawczych zmieni, o ile wymagać tego będą przepisy, ale tylko w takim przypadku.
W rozmowach z właścicielami firm transportowych i przewozowych przewija się obecnie temat, a uznaje się go za jeden z wiodących, iż nie ma w kraju odpowiednio dużej ilości punktów ładowania, by odpowiadały potrzebom samochodów dostawczych. Zastanawiają się również, czy technologia ładowania pojazdów elektrycznych w przypadku ciężarówek, nie będzie powodować strat w czasie pracy, bo ich akumulatory są przecież dużo większe, czyli czas ładowania dłuższy. To natomiast wyłącza pojazd z eksploatacji.
Nie do końca wiadomo również, jak samochody dostawcze i ciężarowe przetrwają zimę, a wówczas sprawność ich baterii może się znacznie obniżyć, więc i zasięgi będą niższe, co oznacza wyższe koszty eksploatacyjne dla firm. Mogą w ten sposób tworzyć się kolejne przestoje aut, więc i niższe wpływy z tytułu przewiezionych towarów.
Sektor transportowy w kraju mówi otwarcie, że i obecne zachęty finansowe po prostu nie są wystarczające, aby przedsiębiorstwa zdecydowały się na przejście na pojazdy elektryczne. Jeżeli rząd nie dostrzeże problemu i nie podejmie szybkich działań w celu zmiany nastawienia, irlandzka społeczność biznesowa pozostanie na napędzie spalinowym.
Bogdan Feręc
Źr: Sunday Independent
Photo Sheils Motor Group