Pod adresem odchodzącego prezydenta Stanów Zjednoczonych zaczęły padać bardzo poważne zarzuty, a zwolennicy Donalda Trumpa twierdzą, iż w ostatnich miesiącach urzędowania podejmuje decyzje, które zagrażają światowemu bezpieczeństwu.
Zwolennicy prezydenta elekta Donalda Trumpa mówią już teraz otwarcie „dość tego, to musi się skończyć”, a dodają, że Joe Biden próbuje z całych sił wywołać III wojnę światową. Chodzi głównie o zwiększenie pomocy militarnej dla Izraela i wydanie zgody, aby Ukraina mogła wykorzystywać amerykańskie rakiety dalekiego zasięgu, więc ostrzeliwać tereny Federacji Rosyjskiej na odległość około 800 kilometrów od swoich granic.
Na to zareagował również rosyjski prezydent Władimir Putin, który jasno stwierdził, że takie działanie uzna za atak sił NATO na jego kraj i nie pozostawi tego bez odpowiedzi. Putin zagroził także użyciem broni masowego rażenia, a ściśle rzecz ujmując, powiedział, że będzie to broń „nuklearna”.
Wśród oskarżających Joe Bidena znalazły się osoby z bezpośredniego kręgu Trumpa, więc Marjorie Taylor Greene i Donald Trump Jr., oficjalnie oskarżając prezydenta Bidena o próbę wywołania III wojny światowej, co podchwyciły amerykańskie media, nawet te, które są przychylne ustępującemu prezydentowi.
Prezydent Biden wydał Ukrainie pozwolenie na użycie rakiet dalekiego zasięgu po wyraźnej prośbie, jaką do Waszyngtonu wysłał Kijów, a ze słów kończącego swoją kadencję Bidena ucieszył się prezydent Zełenski, który z zadowoleniem przekazał tę informację w mediach społecznościowych.
Sprawa przyspieszyła, więc pojawiła się decyzja o wydaniu zezwolenia na użycie wobec Rosji rakiet ATACMS w chwili, gdy po zakończonych wyborach, prezydent elekt Donald Trump zasugerował, iż ograniczy wyraźnie pomoc dla Ukrainy. Przez całą kampanię wyborczą Trump powtarzał, że doprowadzi też do pokoju, a po wyborach, kiedy stało się jasne, że to on będzie kolejnym prezydentem, poinformował, iż rozpoczął już wstępne rozmowy prowadzące do zawarcia pokoju pomiędzy Rosją a Ukrainą.
Właśnie wtedy administracja Joe Bidena rozpoczęła szybką ścieżkę podejmowania niepopularnych w Stanach Zjednoczonych decyzji, co nie podoba się tamtejszemu społeczeństwu, większości polityków z USA, w tym niektórym z Partii Demokratycznej.
Obecnie wiadomo również, że Trump ma w tych dniach przeprowadzić kolejną serię rozmów, a i między innymi namawiać Putina, aby zrezygnował ze wsparcia wojsk Korei Północnej. Może też rozmawiać z tzw. prezydentem Zełenskim, którego kadencja już dawno się skończyła, aby zrezygnował z pomysłu ostrzeliwania głębokiego zaplecza Federacji Rosyjskiej.
*
Trump ma wiele możliwości nacisku na Kijów, więc teoretycznie może ten poinformować, że ostrzał rakietami dalekiego zasięgu Rosji, tuż po jego zaprzysiężeniu, skutkować będzie całkowitym odcięciem pomocy militarnej. Taka decyzja przyniesie jeden skutek, więc nagłą klęskę Ukrainy, bo ta ma zapasy broni na zaledwie kilkanaście dni.
Bogdan Feręc
Źr. Independent/NBC/Reuters
Fot. Public domain The White House