Irlandzcy sprzedawcy ostrzegli właśnie konsumentów, że z powodu sytuacji, jaka ma obecnie miejsce na Morzu Czerwonym, trzeba spodziewać się opóźnień w dostawach i wyższych cen.
Wiele towarów właśnie przez Morze Czerwone i Kanał Sueski trafiało do Europy, w tym do Irlandii, a ataki rebeliantów Huti, a ostatni atak wojsk amerykańskich i brytyjskich na ich pozycje oraz magazyny z uzbrojeniem, wyłącznie zaostrzył konflikt w tym rejonie.
Z tego powodu kolejne firmy transportujące towary drogą morską decydują się na zmianę trasy i frachtowce płyną przez Ocean Indyjski, mijając Madagaskar oraz wpływają na Ocean Atlantycki w pobliżu Republiki Południowej Afryki.
To jednak trasa znacznie dłuższa, niż przez Suez, więc wzrastają koszty przewozu towarów z całej Azji, ale też węglowodorów z Bliskiego Wschodu. To natomiast zwiastuje, że podniosą się ceny frachtów, co z kolei wpływać będzie na ceny hurtowe, a w konsekwencji na ceny detaliczne.
Irlandzcy sprzedawcy detaliczni mówią, że wkrótce nie da się utrzymać dotychczasowych cen, jakie obowiązywały do tej pory, więc zmuszeni będą do ich podnoszenia. Dotyczy to w równym stopniu towarów przemysłowych, odzieży, mebli, jak i elektroniki oraz artykułów spożywczych. Opóźnienia w dostawach również będą obserwowane, gdyż wody w pobliżu RPA nie należą do najspokojniejszych, a i sama trasa wydłuża podróż morską od 10 do nawet 20 dni.
Niektórzy analitycy rynku globalnej wymiany towarowej są zdania, iż irlandzkim sprzedawcom grożą opóźnienia rzędu trzech tygodni. Część z nich spodziewa się również, że koszty frachtów wzrosną o ok. 20%, więc te przełożone zostaną na konsumentów.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Diego Fernandez on Unsplash