Armenia suponuje, że bliżej jej do Unii Europejskiej
Ten kraj położony pomiędzy Turcją, Iranem, Azerbejdżanem a Gruzją, zmienia w ostatnim czasie swoją optykę polityczną i chciałby uwolnić się od rosyjskich wpływów.
Już teraz więcej od Rosji Armenię dzieli, niż ją z nią łączy, a władze w Erewaniu rozpoczęły nawet pewnego rodzaju zbliżenie z Zachodem, kupując po wybuchu wojny na Ukrainie broń od Francji oraz Indii. Tamtejszy rząd jest przekonany, że obecność wojsk rosyjskich „strzegących” Armenii, jest już niepożądana, ale nie do końca wie, jak pozbyć się 3000 sowieckich żołnierzy z kraju. Ma to związek z obawami, iż Kreml może postąpić z Armenią w dokładnie taki sam sposób, jak dzieje się z Ukrainą i pewnego dnia postanowić, że przejmie władzę, żeby chronić ludność rosyjskojęzyczną.
Armenia poprosiła też Stany Zjednoczone, aby przeprowadziły z ich armią ćwiczenia wojskowe, podniosły umiejętności dowódców i zapoznały armię z nowym sprzętem wojskowym, jaki dostępny jest na świecie. Do tego wszystkiego, co najbardziej chyba zabolało Moskwę, Erewań wysyła pomoc do Kijowa, więc wspiera Ukraińców w wojnie z Federacją Rosyjską.
W miniony weekend minister spraw zagranicznych Armenii Ararat Mirzoyan poinformował, że rząd tego kraju rozpoczął dyskusję o możliwości ubiegania się o członkostwo w Unii Europejskiej, co jest już teraz wyraźnym znakiem dla Rosji, że czas na rozstanie.
Sprawa leży od jakiegoś czasu w zainteresowaniu UE, która wczoraj przyjęła i poparła wniosek Armenii, aby ta mogła rozpocząć ubieganie się o status kraju członkowskiego. Zaznaczono jednak, że wniosek Armenii rozpatrywany będzie w oparciu o „wspólne wartości, takie jak demokracja, praworządność, prawa człowieka i wolności podstawowe”.
Opinia, nawet pozytywna Unii Europejskiej, to jednak nie wszystko, z czym poradzić sobie musi Erewań, bo na tej drodze staje Moskwa, która z całą pewnością nie będzie chciała poddać się bez walki. Przede wszystkim Armenia powinna zmusić Rosję do odesłania swoich wojsk z Armenii, co nie będzie zadaniem łatwym, a i jako unijna enklawa, powinna również zmienić swoje zasady współpracy z sąsiadami.
Kolejnym hamulcem na całej drodze wstępowania do Unii Europejskiej stanie się też Euroazjatycka Unia Celna, do której Armenię wtłoczył poprzedni prorosyjski rząd, więc i tu przeszkodą staje się uczestnictwo w tej organizacji. Armenia poważnie zainteresowana jest rozwijaniem z UE umowy o wolnym handlu, co w sytuacji tego kraju może uczynić ten jednym z ważniejszych w unijnych strukturach.
Zmiany w Armenii widoczne są od tzw. aksamitnej rewolucji, kiedy w 2018 roku obalono zwolenników Kremla urzędujących w Erewaniu, a i od tego czasu wzmocniono prawa obywatelskie, złagodzono przepisy dotyczące wolności słowa i ostentacyjnie odmówiono prezydentowi Rosji Władimirowi Putinowi poparcia agresji na Ukrainę.
Co ciekawe, to nie jedyny kraj tego regionu, który łaskawym okiem patrzy na Unię Europejską, bo i Gruzja zgłasza chęć wstąpienia do unijnego bloku, choć ma wiele więcej problemów do przezwyciężenia na tej drodze. W przypadku Gruzji może to być przez wiele lat jeszcze niemożliwe, gdyż graniczy bezpośrednio z Federacją Rosyjską, a to z całą pewnością nie będzie po myśli Moskwy, by została otoczona krajami Unii Europejskiej.
W ostatnich miesiącach w tonie odwrócenia się od Rosji wypowiadał się premier Armenii Nikol Paszynian, który zasugerował nawet, że Rosjanie mogą być poproszeni o całkowite wycofanie się z tego kraju. Pierwszy krok został już nawet zrobiony i rosyjscy funkcjonariusze Straży Granicznej na lotnisku w Erewaniu, otrzymali nakaz „wycofania się ze sprawdzania paszportów” osób przylatujących i odlatujących z tego portu lotniczego.
Wcześniej Armenia nie miała sprecyzowanych planów swojej obecności na świecie, więc prowadzono rozmowy o jakiejś formie stowarzyszenia z Indiami, a nawet pojedynczymi krajami w UE, jednak ostatecznie ustalono, aby stowarzyszyć się z Unią Europejską, jako taką.
Wg władz w Erewaniu, czyli stolicy Armenii, dużo problemów nastręczać będzie też wycofanie się kraju z rosyjskiego bloku wojskowego OBUZ, bo do tej pory nie wiadomo, jak zareaguje na oficjalną informację Moskwa. Można domniemywać, że będzie chciała utrzymania Armenii, jako strategicznego połączenia z Iranem i Turcją, jednak wiele zależeć może w tym przypadku właśnie od Ankary. Jeżeli tureckie władze nie będą stawiać sprzeciwu, zauważą korzyści z takiego mariażu Armenii, mogą wydać swoje milczące przyzwolenie na opuszczenie przez Erewań Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej i bloku OBUZ.
Armenia może też odegrać ważną rolę dla całego regionu, bo przecież wiele byłych republik radzieckich patrzy w kierunku Europy, a takie partnerstwo, może je uwolnić całkowicie spod wpływów Moskwy. Sama Bruksela również nie oponuje, bo region Bliskiego Wschodu i azjatyckiej części Europy, dysponuje wieloma bogactwami naturalnymi, co z kolei może być łakomym kąskiem dla UE. Ważne jest też, że utworzone zostaną w ten sposób nowe szlaki komunikacyjne, a może nawet uda się przekonać Turcję, aby i ona stała się krajem unijnym. To za rządów Recepa Tayyipa Erdoğana raczej nie będzie możliwe, choć takie plany były, ale za kilka lat, gdy odda władzę, może stać się prawdopodobne.
Bogdan Feręc
Źr. Politoco.eu
Photo by Gor Davtyan on Unsplash