A miało być tak pięknie

Irlandia zaczyna się zamykać? Jeszcze nie i jeszcze przez kilka miesięcy nic strasznego, jak ma to miejsce w Polsce, nie będzie się działo, ale jesteśmy chyba na najlepszej drodze, aby i wyspa zaczęła chylić się ku gospodarczemu upadkowi.

Polska miała odzyskać za sprawą obecnie panującej koalicji wizerunek, pieniądze z Unii Europejskiej miały popłynąć szerokim strumieniem, a kraj stać się mlekiem i miodem płynącym. Ostatnie kilka miesięcy to jednak pasmo nieszczęść i niepowodzeń, bo to w równym stopniu straty, jakie zaczęły przynosić spółki z udziałem Skarbu Państwa, ale też upadki przedsiębiorstw i wygaszanie produkcji koncernów, które szukają innych miejsc na swoją produkcję. Do tego na nasz rynek wchodzą firmy z innych państw, przejmowane są kolejne zakłady, co może wywołać przeświadczenie, iż jesteśmy jednocześnie rozszarpywani i niszczeni.

Nie można jednak całej winy przypisać koalicji rządzącej, bo Polska, jako uzależniona od gospodarek w UE, odczuwa skutki spadających wskaźników w Niemczech, Francji i kilku innych krajach, a te chroniąc swoje rynki, wygaszają produkcję w fabrykach, które otwierały w innych krajach bloku.

Podobnie dzieje się w Irlandii, choć i tu mamy od czasu do czasu zwolnienia grupowe, jednak nikt jeszcze nie rozdziera szat, gdyż gospodarka jest rozpędzona, ale i pracę wciąż można znaleźć stosunkowo łatwo. Niestety niektóre działy zaczynają odczuwać już piętno sytuacji ekonomicznej na świecie, ale też inflację, a ta zaczęła zbierać swoje żniwo.

Kiedy całkiem niedawno mówiono w Irlandii, że z powodu wysokich kosztów zakupu energii elektrycznej i materiałów grzewczych, małe, rodzinne i jednoosobowe firmy, tracą płynność finansową, przedstawiano dane, że nie jest aż tak bardzo źle, a i dodawano, że upadki firm są czymś typowym dla wszystkich gospodarek.

Tym samym usankcjonowano stały wzrost kosztów, bo inflacja jest może teraz typowa, ale z bardzo wysokiego pułapu startowego. To z kolei oznacza, że i większe firmy oraz przedsiębiorstwa, zaczęły mieć problemy ze wnoszeniem opłat, a chodzi o zakup energii, ale i opłaceniem najmu lokali oraz pracowników. Powodem, który do tego prowadzi, jest typowe zachowanie mieszkańców, w tym przypadku Irlandii, bo to oni z uwagi na koszty życia, zaczęli oszczędzać.

Kupują więc najpotrzebniejsze towary, rzadziej wydają pieniądze na rozrywkę, a i patrzą, gdzie jeszcze można w domowym budżecie zaoszczędzić, czyli rynek wewnętrzny zaczyna się osłabiać.

To natomiast jest przyczynkiem do ograniczenia ilości wizyt w instytucjach kultury, a o ile te nie są finansowane przez państwo, dzieje się tak, jak z Kinem Pálás w Galway. Dyrekcja kina poinformowała właśnie, że obiekt zostanie zamknięty, a wszystko przez rosnące koszty prowadzenia działalności i konkurencję ze strony korporacyjnych sieci kinowych. Kino Pálás otwarto po ciągnącym się latami remoncie w 2017 roku i cieszyło się bardzo dobrą opinią wśród mieszkańców miasta, ale ostatnie kilka miesięcy to pasmo strat, jakie zaczął przynosić ten obiekt.

Zarząd Kina Pálás poinformował w tych dniach, że kino zakończy działalność z końcem lutego 2025 roku, co jest konsekwencją pandemii, ale i wysokich kosztów egzystencji, jakie ponoszą mieszkańcy Galway.

Wiadomo również, że Irlandia może dopiero wejść w okres upadków i wyprowadzek koncernów z wyspy, a stanie się to za sprawą nowego prezydenta USA Donalda Trumpa. Temu nie można się dziwić, że zmienić chce wiele w swoim kraju, w tym nałożyć cła i obniżyć podatki korporacyjne, bo zacznie dbać w ten sposób o interes państwa. Tak nie widzi tego Irlandia, choć może i widzi, ale na dobrą sprawę nie może wiele zrobić, a tylko dlatego, że jest członkiem Unii Europejskiej. Jako taki, nie ma właściwie swojej własnej polityki monetarnej, nie może też dowolnie sterować sferą podatkową, a i wprowadzać w czyn pomysłów, które mogłyby zatrzymać na wyspie korporacje, a nawet przyciągnąć nowe.

Gwoździem do irlandzkiej trumny gospodarczej i pieczęcią w przyszłości marnego losu stało się jednak podpisanie dokumentu OECD, który wprowadza w wielu państwach, w tym w Irlandii podatek od osób prawnych na poziomie 15%, a to oznacza tylko jedno, czyli brak konkurencyjności. Oczywiście Zielona Wyspa mogłaby w pewien sposób ominąć tę niedogodność, obniżając podatki własne, ale na tej drodze staje jej Bruksela, która może powiedzieć, że Dublin łamie prawo i nałożyć na ten kraj karę.

Jak wynika z tych informacji, irlandzki rząd znalazł się pomiędzy amerykańskim młotem a unijnym kowadłem, więc jak już Trump zacznie swój chocholi taniec nad Europą, bankructwa posypią się na wyspie lawinowo. Odejść może też kilka korporacji, produkcję i zatrudnienie pozostawić na poziomie szczątkowym, a bezrobocie ze średniego w tym roku na poziomie 4,5%, wzrośnie do 6 lub 8 procent.

Mogę się oczywiście mylić, więc aż tak źle wcale być nie musi, a tylko dlatego, że i korporacje mają pewne narzędzia, by ochronić się przed pomysłami nowej administracji w Waszyngtonie. Czy jednak te wdrożą? To jest zagadką, na którą nikt w Irlandii nie potrafi teraz odpowiedzieć.

Bogdan Feręc

Fot. CC BY-SA 2.0 William Murphy

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Czy ambasada Izraela
Lotniska już są za