Etatowi bezrobotni atakują urzędników Social Welfare

Coraz częściej zdarzają się w ostatnich latach ataki na urzędników państwowych, co przyniosło skutek w zakresie zaostrzenia prawa i teraz kary za to wykroczenie lub przestępstwo, bo zależy od kwalifikacji czynu, są wyższe.
Można nawet trafić do więzienia za atak na urzędnika państwowego, więc zanim takiego się dopuści, nawet słownego, należy przemyśleć swój krok, a przynajmniej starać się zachować spokój, żeby urzędnik nie wezwał ochrony, a ta „Strażników Pokoju”, jak tłumaczy się z irlandzkiego nazwę An Gharda Síochána.
Obecnie w urzędach Social Welfare montuje się specjalne przyciski „panic button”, które są niczym innym, jak bezpośrednim wezwaniem pomocy, więc po uruchomieniu alarmu, przy okienku lub w biurze stawi się jeden, lub dwóch pracowników ochrony. Przyciski zaczęto montować po wielu przypadkach ataków na urzędników, głównie w siedzibach Social Welfare, a to właśnie w nich dochodziło bardzo często do nieprzyjemnych sytuacji.
Te z kolei wywoływane były najczęściej decyzjami o odebraniu, wstrzymaniu, obniżeniu lub nieprzyznaniu dowolnej płatności, co wywoływało gniew osób, których decyzja dotyczyła.
Petenci posługiwali się zarówno groźbami, które można swobodnie uznać za karalne, jak i wielokrotnie obraźliwymi zwrotami, choć w nielicznych wypadkach zachowanie wnioskodawców lub beneficjentów zasiłków miało również znamiona ataków fizycznych. Pracownicy zgłaszali więc nadużycia ze strony osób odwiedzających urzędy, a i raportowali o groźbach, jakie padały pod ich adresem.
Jak wiadomo z informacji przekazanej przez Departament Ochrony Socjalnej, pracownicy Social Welfare spotykali się z dziesiątkami przypadków, w których padały groźby, a do tych należały m.in. stwierdzenia, iż użyje się wobec nich „broni i maczet”, a i kolejna wizyta zainteresowanego w urzędzie odbywać się będzie stroju uniemożliwiającym jego identyfikację, aby pozostał anonimowy.
Straszono również, że decyzja urzędnika o wstrzymaniu płatności socjalnej doprowadzi do wywołania zamieszek, gdzie użyte zostaną niebezpieczne narzędzia.
Do takich przypadków dochodzi najczęściej w prywatnych biurach urzędników, gdyż wówczas jest znacznie mniejsza ilość świadków, a właściwie w ogóle ich nie ma, czyli osoba załatwiająca swoją sprawę uważa, iż jest w pewien sposób bezkarna.
Urzędnicy stawali się również ofiarami ataków na tle rasistowskim, a wówczas najczęściej stosowano obelgi i nazywano ich np. „zagranicznym draniem”, „grubasem” i innymi, które dotyczyły koloru skóry.
Z tych właśnie powodów Departament Ochrony Socjalnej postanowił, że w biurach i przy okienkach w lokalnych biurach Social Welfare zamontuje przyciski, które wzywały będą pomoc w postaci ochrony budynku. Same przyciski nie powstrzymają jednak ataków, do jakich dochodziło i prawdopodobnie dalej będzie dochodzić, ale mają aspekt psychologiczny i stały się dodatkowym elementem ochrony urzędników.
*
Może zbyt rzadko chodzę do urzędów, bo przecież większość spraw w Irlandii bez najmniejszych kłopotów można załatwić online, ale przez te lata spędzone na wyspie, nie miałem z urzędnikami żadnych problemów, więc wizyty, nawet w Revenue, a przez 14 lat były dwie, należały do przyjemnych i bezproblemowych. Fakt, nigdy nie odbierano mi zasiłku dla nienachalnie poszukującego zatrudnienia, a powód może być prosty, bo z takiego nie korzystałem. Z innych też nie, więc nawet gdyby chcieli, to co mogliby odebrać? Na prąd i drewno zasiłków nie pobieram, na małoletnie szkodniki też nie, a i nikt nie zaproponował, żeby płacić mi pieniądze z uwagi na jakąś formę upośledzenia. Szkoda, bo lubię mieć pieniądze za nic, siedzieć w domu, spędzać czas wolny na nic nierobieniu i żerować na podatnikach. Chociaż jeszcze tego nie próbowałem, z całą pewnością by mi się to podobało.
Bogdan Feręc
Źr. Independent
Photo by Marco Bianchetti on Unsplash