Minister chce lasu zamiast sprawnego portu

Zielonych z łatwością można już teraz nazywać hamulcowymi rozwoju przemysłowego, a tych z Irlandii, niszczycielami tutejszej gospodarki, którzy znacznie lepiej odnaleźliby się w leśnej toni, niż ułatwili eksport i import towarów na wyspę.

Ostatnie apele ministra ds. środowiska, byłego lidera Partii Zielonych Eamona Ryana można nazwać problematycznymi, gdyż właśnie sprowadzają kraj na skraj problemów transportowych, a w przypadku Irlandii, na takie pomysły nie powinno być miejsca. Jak wiadomo, Irlandia nie jest samowystarczalna, czyli masę towarów musi sprowadzać z zagranicy, jednak ogrom jej produkcji, również wysyła poza ten skrawek lądu. To przynosi zysk państwu, producentom i osobom zatrudnionym w przemyśle wytwórczym, a i może przyczynić się do rozwoju państwa, o ile będzie możliwość wysłania i odbioru towarów.

Jednak minister Ryan zdaje się zapominać, że Irlandia to jednak wyspa, a i nie ma połączenia, które pozwalałoby suchą stopą przedostać się na kontynent europejski, więc do transportu w obie strony wykorzystuje się samoloty, ale w tym konkretnym przypadku ważniejsze są statki.

Żeby jednak taki statek spełnił swoje zadanie, musi znaleźć miejsce, gdzie może „zaparkować”, aby towary z niego zdjąć i następnie nań włożyć. Oznaczać to może, o ile minister jeszcze do tego punktu nie doszedł, że w Irlandii powinno się mieć sprawne porty. Powstała inicjatywa, aby usprawnić pracę największego irlandzkiego portu, czyli rozbudować Port Dublin.

Pomysł zderzył się jednak z ministrem środowiska, który jest zdania, iż podwojenie przepustowości dublińskiej bazy przeładunkowej w transporcie morskim nie jest potrzebne, albowiem za pieniądze na rozwój tego portu, można zasadzić drzewa, by powstały lasy, a i, choć w tym przypadku jest mniej kontrowersji, budować mieszkania.

Oczywiście można zapytać, jaką wartością dla tutejszej gospodarki będzie las, a konkretnie rezerwaty przyrody, o których wspomina minister Ryan, bo wsparciem dla systemu przeładunkowego towarów dostarczanych drogą morską to raczej nie, ale nie jestem specjalistą i mogę się mylić.

Niestety to kolejna inwestycja, a ta miałaby zostać zrealizowana w najbliższych 15 latach, by dwukrotnie zwiększyć możliwości przeładunkowe Port Dublin, która nie jest w smak Zielonym. Odpowiednie dokumenty złożone zostały już do An Bord Pleanála, czyli Urzędu Planowania Przestrzennego, ale komentarze ministra w ogóle nie wpisują się w koncepcję udrożnienia tej drogi przeładunkowej.

Port Dublin rozpoczynając proces uzyskania pozwolenia na budowę, raczej nie spodziewał się ataku ze strony jednego z członków rządu, któremu jakoby zależy na dobru państwa, więc także na rozwoju. Rządowi może tak, ale nie ministrowi, gdyż widzi w takim przypadku same problemy.

Jak minister środowiska był łaskaw stwierdzić, rozbudowa portu zwiększy ilość ciężarówek na drogach, a i obciążą one dodatkowo autostradę M50, a to kłóci się z koncepcją szefa resortu transportu i środowiska, chociaż łatwiej można ten nazywać departamentem dezintegracji irlandzkiego transportu. Tym samym minister stanął właśnie na kursie kolizyjnym z samymi planami Port Dublin, ale staje też na drodze rozwoju systemu przewozu towarów i zwiększaniu zamożności kraju.

*

W tym przypadku ważne jest jednak, iż minister nie może, na szczęście, ingerować w proces planowania, ale jego komentarze jasno wskazują, że nie jest zwolennikiem zmian i rozwoju, a bardziej podoba mu się powrót do natury, więc wozów konnych, które przewożą towary po Irlandii, ale i łódki wiosłowe transportują je na kontynent.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zbliżają się wybory, więc wszyscy ci, którzy mogą wziąć w nich udział, mogą też przestać głosować na wyspiarskich Zielonych i pokazać, że ich ekologizacja kraju, posuwa się zbyt daleko. Mam też głęboką nadzieję, iż po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych w Irlandii, Partia Zielonych zbierze marginalną ilość głosów i nie będzie siłą polityczną o jakimkolwiek znaczeniu, więc widziałbym poparcie dla nich na poziomie 2% i to maksymalnie.

Tak na marginesie, minister Ryan mógł powiedzieć otwarcie przedsiębiorcom z wyspy, że wcale nie chce, aby ich firmy produkujące i przewożące towary się rozwijały, a i zatrudnione w nich osoby miały pracę, bo trują środowisko, a to nie jest zgodne z jego pomysłami o sadzeniu drzew i tworzeniu parków narodowych. Wówczas przekaz Eamona Ryana byłby prawdziwy, nie zaś pokrętnie wskazywał, że Irlandia ma brudne powietrze.

Bogdan Feręc

Źr. Independent

Fot. CC BY-SA 4.0 Niels Johannes

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
1 grudnia zdrożeją
Izrael popełnił ko