Widmo głębokiej zapaści zagląda Irlandii w oczy. Kataklizm jest blisko
Zielona Wyspa znalazła się właśnie pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem, a wszystko przez firmy Big Tech i Big Pharma, które o ile ją opuszczą, „zmiotą Irlandię z powierzchni ziemi”, powiedział nowy doradca ekonomiczny premiera.
Sytuacja Irlandii jest bardziej niż niewygodna, bo z jednej strony chce walczyć, do czego zmusza ją Unia Europejska z przedsiębiorstwami technologicznymi, ale obawia się, że te mogą opuścić wyspę, więc nie może być zbyt radykalna, a z drugiej strony obawy idą w kierunku USA i możliwej reelekcji Donalda Trumpa. W tym drugim przypadku przedsiębiorstwa takie jak Apple, Microsoft i Pfizer, mogą podążyć za wezwaniami Trumpa, kiedy obejmie ponownie urząd prezydenta, więc przenieść się do Ameryki, co oznaczać będzie wygaszenie produkcji w Irlandii.
Wówczas pracę na wyspie straci rzesza ludzi, co odczuje z dużą mocą budżet, bo to straty wpływów podatkowych, ale też wzrost wydatków socjalnych. Do tego dojdą straty dla firm kooperujących, a one również poprzez obniżenie wpływów, popadać będą w niestabilność finansową.
Obecnie doradca ekonomiczny premiera Simona Harrisa profesor Uniwersytetu w Limerick Stephen Kinsella ostrzega przed tym scenariuszem, a i dodaje, że irlandzka gospodarka znalazła się w „punkcie zwrotnym”, na co wpływać będzie niestabilność gospodarcza w USA. Profesor Kinsella powiedział otwarcie, że odejście z irlandzkiego rynku gigantów technologicznych i firm medycznych będzie powodować szok ekonomiczny w kraju, który wywoła prawdopodobnie poważny kryzys.
Ekonomista powiedział już wcześniej, iż jego zdaniem kryzysu w Irlandii nie wywoła sektor budowlany, więc bańka na rynku nieruchomości, a stwierdził wówczas, co potwierdza i teraz, że „bardzo prawdopodobne jest, że następny kryzys będzie miał jakieś źródło międzynarodowe. Gdybym miał wybrać jedno, najbardziej oczywistym byłby wybór Donalda Trumpa”, dodał.
Ten wniosek profesor Kinsella wysnuł na podstawie zapowiedzi kandydata na fotel prezydenta USA Donalda Trumpa, który zapewnia swoich potencjalnych wyborców, że chce powstrzymać odpływ amerykańskich korporacji i firm z tamtejszego rynku, a jednocześnie chciałby spowodować ich powrót do Ameryki. Trump wskazał też Irlandię, jako potencjalny raj podatkowy dla korporacji ze Stanów, a chce odwrócić ten kurs, obniżając podatek dochodowy od osób prawnych, więc w prostych słowach korporacyjny.
Profesor Stephen Kinsella uważa również, że tylko odejście z irlandzkiego rynku firmy Apple, stanie się dla kraju poważnym problemem, bo po pierwsze korporacja jest największym podatnikiem na wyspie, a po wtóre zatrudnia ponad 6000 pracowników. Jest też jeszcze jeden czynnik, więc z Apple współpracuje wiele małych i średnich irlandzkich firm. Tym samym pierwsze uderzenie przyjmie hrabstwo Cork, a następnie cios zacznie rozlewać się po całym kraju, który, jak dodaje prof. Kinsella, „mógłby zniszczyć irlandzką gospodarkę”.
Profesor Stephen Kinsella:
– Apple, Microsoft i Pfizer płacą prawdopodobnie około 60% wszystkich podatków korporacyjnych w Irlandii. To ogromna kwota pieniędzy. Więc utrata trzech największych… w zasadzie nas wyniszcza.
Wg doradcy ekonomicznego premiera Harrisa, ten scenariusz jest „absolutnie” możliwy do zrealizowania, a w podobnej sytuacji znalazła się Irlandia w 2009 roku, mówił dalej profesor Kinsella, kiedy z Limerick i kraju wyprowadził się Dell. Wówczas z rynku zniknęło znacznie ponad 4000 miejsc pracy.
Profesor Stephen Kinsella:
– To po prostu schemat. Powtarza się w kółko. Dzieje się to w Chinach właśnie teraz, ponieważ firmy przenoszą swoją produkcję z Chin do Indii, a następnie z Chin do Wietnamu, Laosu i Kambodży.
Profesor porównał też Irlandię do przedsiębiorstwa i stwierdził, że gdyby rząd był firmą, to 27% całej sprzedaży prowadziłby z amerykańskimi korporacjami, jakie znajdują się na tutejszym rynku. Jeżeli te znikną, a chodzi o szeroko pojęty sektor technologiczny i farmaceutyczno-medyczny, gospodarka Irlandii po prostu się załamie.
Profesor Stephen Kinsella:
– Każdy, kto chce mieć pracę, ma ją. Stopa bezrobocia, o której mówimy, wynosi 4,2%, co jest niezwykle niskim poziomem w porównaniu ze standardami historycznymi. Ostatni raz tak niski poziom był gdzieś w 2006 roku – znów sygnał alarmowy, prawda? Gospodarka szaleje, wszystko idzie do przodu. Nigdy nie mieliśmy więcej ludzi pracujących, jest tu 2,7 miliona zatrudnionych. To niesamowite, gdy się o tym pomyśli. Nigdy nie mieliśmy więcej ludzi, którzy chcą tu przyjechać. Więc i migracja wewnętrzna, szczególnie wykwalifikowanych pracowników, jest naprawdę wysoka.
Do tego prof. Kinsella dolicza jeszcze ogromne wpływy podatkowe, więc dochody Skarbu Państwa, które nigdy wcześniej nie były w kraju obserwowane, a w państwowej kasie znajduje się obecnie circa 160 mld €. To wszystko jednak może się skończyć już w styczniu, kiedy władzę w USA przejąłby Donald Trump i zaczął realizować swoje wypowiedzi, dodaje ekonomista. Problemem Irlandii jest jeszcze jedna kwestia, czyli jej stabilność ekonomiczna, a wg profesora, amerykańskie korporacje chcą być pewne, że niezależnie od opcji, która rządzi krajem, stabilność na wielu poziomach, także rządowym, zostanie zachowana.
Korporacje, jak zaznacza profesor Kinsella, zastanawiają się też nad rozwojem sytuacji ekonomicznej w kraju, a w uwarunkowaniu rosnącej w polityczną siłę ugrupowań skrajnych, więc po przyszłorocznych wyborach parlamentarnych może się okazać, że o ile nie przejmą władzy, będą miały znacznie większą reprezentację parlamentarną, a to może powodować perturbacje w funkcjonowaniu przedsiębiorstw międzynarodowych w Irlandii.
Profesor Stephen Kinsella mówi o ewentualnym odejściu amerykańskich korporacji z wyspy i wzrastających skrajnościach:
– Nie możemy na to pozwolić, ponieważ jedną z rzeczy, które mówimy światu, jest to, że jesteśmy bardzo stabilni, mamy nieprzerwaną demokrację, która przetrwała 100 lat, w której, ogólnie rzecz biorąc, centryzm zazwyczaj wygrywa.
Profesor Kinsella powiedział też, że język skrajnej prawicy już wszedł do ogólnego dyskursu politycznego, dodając:
– To ryzyko, które może zniszczyć wizerunek Irlandii jako miejsca, w które jest całkiem niezłym miejscem do robienia interesów.
***
To teraz słowo do moich krytyków. Kiedy kilka tygodni temu mówiłem o takim scenariuszu, kpinom i szyderstwu nie było końca. Cóż, jak zwykle pod względem oceny gospodarczej i nadejścia potencjalnego kryzysu, ponownie miałem rację, choć cały czas jesteśmy w sferze przypuszczeń.
Bogdan Feręc
Źr. Business Plus
Photo by Andrew Ridley on Unsplash