Kryzys nasz widzę ogromny
Tytuł to trawestacja słów Stanisława Wyspiańskiego, ale nie będzie o teatrze, nie będzie też o autorze tego wyrażenia, a o tym, co zbliża się do nas z każdą minutą.
Chodzi o to, co zapowiadałem już w roku ubiegłym, kiedy pojawiały się pierwsze sygnały nadciągających zmian, a obecnie widzę je tak wyraźnie, że już nawet straciłem resztki nadziei, iż można to wszystko odwrócić. Całkiem niedawno napisałem tekst traktujący o petrodolarze, a ów ponownie wchodzi na scenę, bo przecież na Bliskim Wschodzie sprawa nie idzie o Gazę, a we Wschodniej Europie o Ukrainę, gdyż o utrzymanie gospodarczej hegemonii i to w całkiem innej części świata.
Właśnie w chwili, gdy grupa BRICS zaczęła swoją walkę o zdetronizowanie petrodolara z rozliczeń w obrocie ropy naftowej, stało się jasne, że Stany Zjednoczone muszą zareagować, aby obronić się przed potężnym kryzysem finansowym, a ten wywoła gospodarczy.
Jak jednak widać, USA nie ma zbyt wielu przyjaciół w świecie arabskim, więc większość państw eksporterów ropy naftowej i gazu, przyłączyła się już do BRICS i powoli, ale konsekwentnie wycofują się z rozliczeń w dolarze. Jeszcze ciekawiej postępują Chiny, które nie dosyć, iż namawiają wszystkich, aby płacili za ropę i gaz w ich walucie, czyli juanie, to jeszcze proponują, aby zaopatrywali się w te węglowodory na chińskiej giełdzie. To z kolei poważny cios w ekonomię Stanów, który dał nam właśnie zapaść na giełdach.
Na tym się jednak nie skończy, bo o ile USA nie opanują sytuacji ekonomicznej wewnątrz kraju, a nie jest ona ciekawa, za kilka miesięcy mogą być już w poważnej recesji.
Niepokojące są w USA dane o zatrudnieniu, a wzrost ilości nowych miejsc pracy spada, więc o ile będzie postępował, w przyszłym roku może być ujemny, więc gospodarka Stanów Zjednoczonych likwidować zacznie etaty. To będzie też stanem permanentnym, ale w ujęciu globalnym, o czym za chwilę.
Ważne są też dane z sektora przedsiębiorstw, bo notują one zwalniający wzrost dochodów, a to prowadzi do wniosku, iż wkrótce wstrzymywać będą inwestycje i zmniejszą się z tego tytułu dochody państwa. W dobie rosnącego bezrobocia kraj wchodzi w recesję, a ta prowadzi do kryzysu.
Niestety gospodarka USA jest na tyle duża, że wpływać będzie na wiele państw, które z nią współpracują, a nawet na całe kontynenty, co może mieć miejsce w Europie. Wtedy kryzys przybierać będzie rozmiary globalnego i trwającego przynajmniej kilka lat. Stracą na tym wszyscy, a zaczynając od firm, na zwykłych ludziach kończąc, którzy już teraz powinni się na nadchodzące wydarzenia przygotować.
Nie mogę oczywiście radzić, w jaki sposób to zrobić, ale dobrze będzie mieć podczas kryzysu jakieś zasoby nienaruszalne i to „pod ręką”. Przyjmijmy do naszych rozważań scenariusz, że właśnie wchodzimy w kryzys, media mainstreamowe nie są w stanie tego dłużej ukrywać, co akurat na polecenie rządów robią w sposób doskonały, więc płynność finansową tracą przedsiębiorstwa, ale i banki. Informacja dociera do społeczeństwa, które rzuca się wypłacać swoje pieniądze i…
Najważniejsze staje się to „i”, bo banki zostają ogołocone z gotówki w ciągu jednego dnia. Dzieje się tak dlatego, że nie mają rezerw, a obracają elektroniczną walutą. Taki szturm na bankowe kasy prowadzi do pogłębienia kryzysu i upadku wielu instytucji bankowych w bardzo krótkim czasie.
Wówczas będziemy mieli powtórkę z 2008 roku, ale uważam, że o znacznie większych rozmiarach.
Jednak należy się zastanowić, czy kryzys był do uniknięcia? W mojej ocenie tak, a mogły to zrobić same banki, które ponownie wszystkich oszukały, jak i oszukały rządy, bo te nie umiały się im przeciwstawić. Kryzys z 2008 roku wywołany został zadłużeniem świata, by później w sztuczny sposób ową zapaść naprawić, więc dodrukowano „trochę” gotówki i wszystko zaczęło ładnie wyglądać. Jednak pogłębiono i zatuszowano wyłącznie zadłużenie, co z kolei stało się przyczynkiem do utraty stabilności walut. Ostatecznym ciosem w system monetarny jest właśnie zdetronizowanie petrodolara, który miał być gwarantem utrzymania gospodarki Stanów Zjednoczonych i reszty świata, która z USA idzie ręka w rękę. Niestety to raczej jest nie do utrzymania i mamy właśnie drastyczne spadki na giełdach.
Żeby nie było, że nie mówiłem, właśnie to uczyniłem i proponuje te słowa zapamiętać.
Idźmy jednak dalej, bo mamy już recesję w sektorze technologicznym, a ten zabija sam siebie. Spadające zyski firm produkujących podzespoły elektroniczne doprowadziły do zniżek cen ich akcji, więc jedna po drugiej spółki i konsorcja ogłaszają wprowadzenie planów naprawczych. Te jednak opierają się na zasadzie pozbywania pracowników, bo to oni generować mają największe koszty, a w ocenie korporacji po prostu straty. Tak doszliśmy do punktu, w którym likwidowane są etaty, ale, tu ważne stwierdzenie, nie będzie się wygaszać produkcji lub zostanie ona wstrzymana na krótki okres.
Pozbycia się pracowników dokona to, czym właśnie zachłysnął się cały świat, więc sztuczna inteligencja. AI nadzorować może już teraz procesy produkcji, sterować może działami zamówień, obsługi klienta, a nawet kadr oraz księgowymi. Jeżeli jeszcze do tej pory ktoś tego nie zrozumiał, to przestaną być potrzebni robotnicy w niektórych działach produkcji, nie będzie też konieczności zatrudniania kierowników działów, osób przyjmujących zamówienia, logistyków, programistów i księgowych, bo tych zastąpi Artificial Intelligence.
Co z tego wynika? Pracy w szeroko pojętym sektorze technologicznym nie będzie, a przynajmniej nie będzie jej tyle, jak ma to miejsce obecnie. Jest jeszcze jedno zagrożenie ze strony sztucznej inteligencji, a dotyczy wszystkich zawodów biurowych i prostych manualnych, ponieważ z biegiem czasu, osoby te zastąpi Artificial Intelligence.
Zbankrutować może firma, ale nie państwo, chociaż technicznie jest to możliwe, a i miało już w niektórych krajach miejsce, jednak chcą się one przed tym bronić, więc muszą działać w całkiem inny sposób niż przedsiębiorstwa. W prostych słowach, państwa i grupy państw muszą zmienić swój system monetarny, który będzie pod ich pełną kontrolą, więc zarządzany przez niewielką grupę osób. To prowadzi nas do sytuacji, a z tą mamy do czynienia obecnie, czyli odejścia od pieniądza w formie fizycznej. W takim rozwiązaniu papierowy pieniądz zastępują elektroniczne zapisy, które niewiele znaczą, jeżeli nie wyraża się ich w kruszcach i reprezentujących je walutach.
Pieniądz w formie elektronicznej stanie się też narzędziem do kontrolowania ludności całego świata, natomiast w zestawieniu z brakiem pracy, który będzie zjawiskiem normalnym, będziemy mieli coś, co teraz nazywa się dochodem gwarantowanym.
Jeszcze niedawno mówiło się o BEZWARUNKOWYM dochodzie gwarantowanym, ale zaczęło pojawiać się w wypowiedziach polityków kolejne słowo, a jest groźniejsze i brzmi ono WARUNKOWY, w odniesieniu do dochodu gwarantowanego. Co oznacza? Nie wiadomo, ale raczej nic dobrego, bo warunków otrzymania pieniędzy może być wiele, a wszystkie prowadzić do podporządkowania sobie społeczeństw.
Bogdan Feręc
Photo by Towfiqu barbhuiya on Unsplash