Sprzedaż aut elektrycznych jest niska i spada
Spadający popyt na samochody elektryczne obniża zyski europejskich producentów, a całkiem słabe, o ile nie jedne z najniższych notuje Volkswagen i Mercedes-Benz.
Co więcej, znacznie większa ilość kupujących z Europy zamierza kupić w najbliższym czasie nowe auto spalinowe lub z napędem hybrydowym. W pierwszych trzech miesiącach tego roku najniższe wyniki sprzedaży zanotował Mercedes, którego zyski z tytułu sprzedaży samochodów elektrycznych spadły o 30%, a sama sprzedaż aut tego rodzaju o 8%. Producent zauważył jednocześnie, iż wzrosło zainteresowanie autami z napędem mieszanym, więc spalinowo-elektrycznym, w czym widzi możliwość przekonania konsumentów do przejścia na samochody w pełni elektryczne.
Mercedes-Benz już w lutym tego roku zapowiadał, że wycofa się ze swoich wszystkich planów sprzedażowych aut napędzanych elektrycznie oraz hybryd typu „plug-in”, pozostając na poziomie sprzedaży w wysokości 1/5 sprzedaży całkowitej.
Taka sama tendencja panuje w Volkswagenie, bo ten producent notuje spadek zysków w I kwartale tego roku o jedną piątą, a dodatkowo na niższe zyski wpływają problemy z pozbyciem się marek luksusowych, w tym Porsche.
Niemieccy producenci samochodów elektrycznych powiedzieli, że w całej Europie sprzedaż pojazdów elektrycznych spadła ogółem o 24%, a wpływ na to miały przede wszystkim wzrastające ceny energii elektrycznej i wysoka inflacja w I kwartale 2024 roku.
Inaczej miała się sytuacja w fabrykach Jeepa i Vauxhalla, Stellantis, gdzie sprzedaż notowała zyski, a podniosła się o 8%. Nie oznacza to jednak, że i ta grupa nie ma problemów, bo do tej pory, wprowadziła na rynek zaledwie 4 z 25 zaplanowanych modeli, a w tym miało być 18 aut elektrycznych.
Słabe wyniki ma natomiast grupa, w której skład wchodzą Peugeot, Fiat i Alfa Romeo, bo jej przychody spadły o 12%, a wiąże się to ze spadkiem sprzedaży samochodów.
Dane wskazują więc, że plany rządów, aby zelektryfikować Europę pod względem samochodów prywatnych, chwieją się w posadach, a ich ambitne cele muszą być zrewidowane. Problemem jest wciąż odpowiednio rozbudowanej infrastruktury do ładowania samochodów, sam czas ponownego ładowania baterii, ale i ceny w punktach ładownia. Do tego należy dodać problemy z dostawami niektórych części sterujących, a także niskie już teraz ulgi z tytułu użytkowania aut elektrycznych.
Niedawne problemy Tesli, jakie miała pod względem konkurencyjności, mogą natomiast odejść wkrótce w zapomnienie, ponieważ ta zaproponowała współpracę na wielu polach producentom aut elektrycznych z Chin.
Bogdan Feręc
Źr. Business Plus
Photo by Aaron Huber on Unsplash