Gdybym został politykiem

Właściwie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby wstąpić do jakiegoś ugrupowania, gdyż już takie propozycje – na poziomie lokalnym – dostawałem, ale do tej pory jeszcze się nie zdecydowałem.

Wszystko może się jednak zmienić w czerwcu, a to za sprawą planowanego i właściwie potwierdzonego spotkania z liderką Sinn Féin Mary Lou McDonald, na które udamy się wraz z red. Tomaszem Wybranowskim. Powiem jednak całkiem poważnie, że nie mam już najmniejszej ochoty, aby zająć się polityką w sensie stricte, chociaż kilka lat wcześniej nie wykluczałem takiej możliwości, a nawet było do tego bardzo blisko.

Obecnie widzę jednak, że moja w niej obecność na nic się nie przyda, a to tylko dlatego, że chciałbym głębszych zmian w irlandzkim prawie, a widzianych od strony tzw. zwykłych ludzi. Na to jednak niewielu posłów i senatorów mogłoby się zgodzić, więc jedynym wyjściem byłoby założenie własnego ugrupowania. To jest jednak obwarowane w Irlandii pewnymi ograniczeniami, co oznacza, że pozostać chyba muszę komentatorem spraw dziejących się na Zielonej Wyspie.

Gdyby jednak…

Na pierwszy ogień poszłyby mieszkania, których nigdy, jako kandydat byłbym nie obiecywał. Uważam, co niejednokrotnie mówię publicznie, politycy w tym zakresie bredzą i nie są w stanie w obecnych uwarunkowaniach zmienić niczego w tej kwestii. Nie wybudują więc 40, 50, 60, a nawet 100 tysięcy domów, czyli swobodnie mogę nazywać ich wypowiedzi mamieniem społeczeństwa.

Moja propozycja poszłaby w inną stronę, zmiany prawa dotyczącego dzierżawy i sprzedaży gruntów należących do władz lokalnych. Kilka lat temu Departament Mieszkalnictwa wprowadził taki zakaz i od tego czasu żadna z Rad, nie może tego robić, choćby kwestia dotyczyła spłachetka 200 metrów kwadratowych.

To należy zmienić natychmiast i dodatkowo zezwolić na ustawianie na nich domów modułowych, co rozwiąże problem mieszkaniowy w maksymalnie 2 lata. Właściwie poszedłbym jeszcze dalej i władze lokalne powinny mieć prawo wyznaczania terenów, na których można by stawiać domy modułowe w formule osiedli. Oczywiście takie osiedle musiałoby spełniać pewne warunki zagospodarowania terenu oraz bezpieczeństwa, ale każdy powinien mieć możliwość wydzierżawienia niewielkiego kawałka gruntu pod jeszcze mniejszy domek.

Na tym nie koniec, bo zająłbym się również pracownikami, chociaż i w tu wyłącznie jedną z dziedzin związaną z pracą, więc żadnego obiecywania obniżki podatków, bo płaciliście, płacicie i będziecie płacić, jak już przyjdzie mi fantazja zostać Teachta Dála, czyli posłem Republiki Irlandii. W tym przypadku zrobiłbym jedno, więc każda osoba, która odprowadza składki PRSI, a pracuje na pełny etat, może korzystać z darmowych wizyt w gabinecie lekarza GP. I to całość propozycji w kwestii pracowniczej.

Transport, tu też miałbym coś do powiedzenia, bo skoro ma się on stać masowym, a i zlikwidować korki na ulicach naszych miast, wyznaczyłbym we władzach lokalnych osoby, by zajęły się jego kompleksową naprawą. Jak? Otrzymałyby wytyczne, aby przeprowadzić pełną ocenę potrzeb w zakresie komunikacji miejskiej i na tej podstawie ustalić wymagane trasy przejazdów autobusów. O ile nie istnieją, należałoby uruchomić kolejne linie, żeby skomunikować każdy rejon miasta z centrum. Kierowcy samochodów prywatnych, musieliby ustąpić miejsca komunikacji miejskiej, więc pasy dla autobusów byłyby normalne dla każdej drogi, po której jeździ transport miejski. Część ulic w centrach zostałoby zamkniętych dla ruchu kołowego, więc tam poruszać byłyby się mogły wyłącznie autobusy, tramwaje, jeżeli są, a także rowery i taksówki. Do tego wszystkiego komunikacja miejska, nie będzie darmowa, ale cenę biletu za przejazd należałoby ustalić na 1 € dla osoby dorosłej i 50 euro centów dla osób poniżej 18 roku życia, emerytów i rencistów. Koniec i kropka.

W szeroko pojętej służbie zdrowia również wprowadziłbym zmiany, aby odciążyć szpitale, które powinny zajmować się przypadkami ciężkimi oraz losowymi. Całą resztą, więc pacjentami z katarem, grypą, Covidem, czy co tam jeszcze wymyślą, pieczę miałyby sprawować prywatne gabinety lekarskie i przychodnie z prawdziwego zdarzenia, które funkcjonować powinny 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu.

W irlandzkiej gospodarce chciałbym zmienić niewiele, więc rozpocząć proces uniezależniania jej od zagranicznych wpływów, a jednocześnie dać możliwość rozwijania się tutejszemu przemysłowi. Irlandia, co widać obecnie bardzo dobrze, potrzebuje dywersyfikacji przemysłu i dopływu pieniędzy do państwowej kasy, czyli powinna pozyskiwać ją z podatków produkcyjnych.

Gdyby się kiedyś okazało, że tym posłem już zostałem, możecie mnie z tego programu rozliczać. Chociaż nie przewiduję, żeby kiedykolwiek to się stało.

Bogdan Feręc

Photo by Joakim Honkasalo on Unsplash

© WSZYSTKIE MATERIAŁY NA STRONIE WYDAWCY „POLSKA-IE” CHRONIONE SĄ PRAWEM AUTORSKIM.
ZNAJDŹ NAS:
Media społeczności
Kelleher wzywa do zm