Politycy w Irlandii poczuli się zagrożeni
Ostatnie wypadki przed Dáil uruchomiły serię komentarzy w tej sprawie, a oprócz posłów i senatorów, głos zabrał również premier Leo Varadkar.
Szef gabinetu przyznał, że w ostatnim czasie podniósł się poziom zagrożenia wobec polityków, a i same wydarzenia przed irlandzkim parlamentem nazwał „niewłaściwymi”.
W wyniku incydentów przed Dáil i innymi budynkami rządowymi Ceann Comhairle (spiker niższej izby parlamentu / marszałek) Seán Ó Fearghaíl powiedział, że trwa kontrola bezpieczeństwa w Leinster House, w której biorą udział funkcjonariusze policji i wyżsi urzędnicy Oireachtasu, a sprawa zostanie „dokładnie rozważona”. W tej sprawie odbyło się nawet spotkanie najwyższych władz Dáil z szefostwem Gardy, a omawiano kwestie bezpieczeństwa posłów i senatorów, ale też prawa do demonstracji.
Seán Ó Fearghaíl uznał jednak, że prawo do wyrażania swojej opinii przez społeczeństwo, nie powinno być w żaden sposób ograniczane, ale należy wprowadzić pewne środki bezpieczeństwa. Nie powinny powtarzać się również groźby pod adresem polityków, którzy mogą odczuwać wyższy poziom strachu przed demonstrantami.
Leo Varadkar w swojej wypowiedzi stwierdził natomiast:
– To, co widziałem przed Leinster House, nie było pokojowym protestem. Doszło do przemocy, było zastraszanie i to było złe. Często pochodzą od osób, które formułują bezsensowne lub niewiarygodne groźby, ale coraz częściej z odpraw komisarza Gardy wynika, że groźby kierowane są pod adresem polityków i osób publicznych przez osoby, które dopuściły się przemocy i mają wyroki skazujące. I o to właśnie chodzi. Staje się to poważniejsze.
Premier Varadkar jest również zdania, że Garda powinna reagować z większą stanowczością wobec osób, które demonstrują w sposób agresywny lub naruszają przepisy. Wg taoiseacha, nie potrzeba w kraju wprowadzać wyższego poziomu ochrony dla polityków, ale policja musi działać zdecydowanie.
Również niektórzy posłowie rozpoczęli krucjatę przeciwko protestującym, a tym stał się np. senator Fine Gael Barry Ward, który w liście do komisarza Gardy Drew Harrisa pytał:
– Jakie kroki zostaną podjęte w celu ochrony demokratycznych instytucji w kraju?
Wypadki przez irlandzkim parlamentem nazwał również „bandyckimi” i chce znacznie rozszerzyć strefę bezpieczeństwa wokół instytucji państwowych.
*
Strach polityków? A może źle odczytują te sygnały i nie widzą, że styl sprawowania władzy przestał podobać się mieszkańcom Irlandii, a i są oni na tyle zdesperowani kolejnymi pomysłami rządzących oraz życiem w kryzysie, że przestali liczyć się z zakazami? Tak zaczynają się polityczne czystki, żeby nie nazwać tego rewolucją.
Bogdan Feręc
Źr. RTE
Fot. Kadr z relacji RTE