Jajka nie są „Free Range”, a indyki znacznie zdrożeją
W irlandzkiej tradycji Bożego Narodzenia indyk stanowi podstawę świątecznego obiadu, jednak w tym roku wielbiciele tego mięsa i tradycji zapłacą znacznie więcej.
Powody są obecnie dwa, więc po pierwsze znacznie wyższe koszty wytworzenia, w tym drogie nośniki energii oraz stale drożejące pasze, ale to nie wszystkie problemy irlandzkich producentów drobiu.
W kraju wykryto kilka ognisk ptasiej grypy, co kazało na wstępie wprowadzić pewne ograniczenia i ptactwo hodowlane musiało być zamknięte w kurnikach.
Obecnie sytuacja przybrała jeszcze gorszy obrót, bo na jednej z indyczych farm, doszło do masowego zakażenia ptasią grypą, a nadzór weterynaryjny nakazał ubój prewencyjny. W związku z tym 3000 indyków z farmy położonej w pobliżu Clones w hrabstwie Monaghan nie trafi na tutejszy rynek, ale to jedna z pierwszych decyzji, która może mieć wpływ na cenę detaliczną indyczego mięsa.
Obecnie lekarze weterynarii prowadzą stały nadzór nad fermami drobiu, a o ile na tych stwierdzą masowe zakażenia ptactwa, również mogą nakazać likwidację stad. To z kolei odbije się na dostępności indyków, a możliwe również, że kurczaków na rodzimym rynku, co w konsekwencji podniesie ogólną cenę drobiu. Już teraz można się spodziewać, że 6-kilogramowy świąteczny indyk kosztować będzie około 60 €, więc będzie droższy o średnio 8 € niż było to w roku ubiegłym.
To scenariusz optymistyczny, bo o ile ptasia grypa nie zostanie w Irlandii opanowana, to cena drobiu może podnosić się dodatkowo.
Nie ma obecnie mowy o przypadkach ptasiej grypy wśród niosek, bo te od dłuższego czasu przebywają w pomieszczeniach bez dostępu na wolne wybiegi, ale wprowadzony został w takim przypadku mały chaos w sprzedaży detalicznej. W sklepach wciąż można znaleźć opakowania z jajami, na których widnieje nadruk, iż pochodzą od kur z wolnego wybiegu. Jest to obecnie duża nieścisłość, gdyż nadzór weterynaryjny zakazał wypuszczania niosek na zewnątrz, a było to już w początkach września.
Producenci otrzymali jednocześnie informację, iż powinni informować klientów, że jaja nie pochodzą już z tzw. wolnego wybiegu, ale i tu nie zostało sprecyzowane, w jaki sposób mają to robić skutecznie.
Uważa się, że wszyscy producenci dostosowali się do tego nakazu, jednak informacje, że jajka nie pochodzą od kur z wolnego wybiegu, umieszczają zazwyczaj na spodzie opakowania, a jego górna strona wciąż mówi o jajkach z dostępem do świeżego powietrza.
Niestety w tym przypadku nie należy spodziewać się jakichś zmian i trzeba kontrolować wszystkie informacje, jakie podawane są przez producentów, by nie czuć się omamionym nadrukiem „Free Range”.
Bogdan Feręc
Źr: RTE
Photo by James Lee on Unsplash