Za 208 €
Kiedy lekarze wysłali mnie na zwolnienie, błysnęła mi myśl, że przeprowadzę test na żywym jeszcze organizmie, więc będę się utrzymywał, jak etatowy bezrobotny, czyli za 208 € tygodniowo.
Pomyślałem, iż stanie się to dla mnie doskonałym wyzwaniem, a będę wiedział, jak to naprawdę jest utrzymywać się za taką kwotę. Jak pomyślałem, tak zrobiłem, a wydatki zaczęły się już na początku, bo lekarze przepisali mi jakieś ciekawe medykamenty, przynajmniej pod względem cenowym. Miesięczna dawka leków to koszt 178 €, czyli tyle na wstępie wydałem na chorowanie.
Później przyszedł czas na zakupy, a i to postanowiłem zmienić, bo przestałem zaopatrywać się w supermarkecie, z którego korzystam od lat, więc przeniosłem się do jednego z niemieckich dyskontów spożywczych. Była to decyzja w pełni przemyślana, gdyż po pierwsze miałem powód do wyjścia z domu, a i mogłem trochę naciągnąć zalecenia lekarskie, które mówiły, siedź na tyłku i się oszczędzaj.
Zmieniłem też sam sposób zakupów, bo zamiast robić je, jak miało to miejsce ostatnie dziewięć i pół roku pobytu w Irlandii, raz w tygodniu, kupowałem codziennie tylko to, co było mi potrzebne. Owszem, przyznam, że ogólna kwota, jaką wydałem na zakupy, była niższa, ale nie kupowałem nic, co miałoby stać się moją zachcianką. Zaspokajałem podstawowe potrzeby w tym zakresie i żadnych uciech.
Idąc dalej, trzeba było zapłacić za gaz, niewiele, bo przez miesiąc zużyłem do kąpieli, zmywania, gotowania i ogrzewania niecałe 40 €, czyli nie jest tak źle. Przyszedł rachunek za prąd, więc i ten trafia na listę wydatków, odbierając z miesięcznych wpływów 96,97 €. Tak akurat jesteśmy umówieni z elektrownią, żeby brali sobie pieniądze z konta od razu, czyli zanim jeszcze Micheál Martin i Leo Varadkar przysłali mi 200 € brutto, by mi ulżyć.
Jeździłem też kilka razy po Galway autobusem, a podróż opłacałem Leap Card, więc taniej niż bilet kupiony u kierowcy, a tygodniowo 4 podróże w obie strony to 10,80 €. Trzeba było zapłacić czynsz, co uszczupliło mój miesięczny budżet o 500 € i tyle od ponad dwóch lat płacę za mój apartament, gdyż właścicielka domu jest przeciwniczką landlordów, którzy żerują na swoich lokatorach.
Byłem parę razy na kawie i ciastku, co ogółem kosztowało mnie przez cztery tygodnie 112 €, bo nie byłem sam, a i zdarzyło się, że musiałem podjechać w jedno miejsce taksówką, za co obciążono mnie kwotą 11 €.
Wpadłem do tzw. polskiego sklepu, gdyż naszła mnie nieodparta ochota na pyzy ziemniaczane, co uszczupliło mój portfel o 4,99 € za pół kilograma tego produktu.
Byłbym zapomniał – przyszedł rachunek za internet, za co jedna z firm liczy sobie 29,99 € i trzeba było zapłacić za telefon 30 €.
Po drodze zrobiłem zakupy odzieżowe, ale żeby było taniej, co nawiasem mówiąc, robię od lat, czyli zapatruję się w większość ubrań i butów w USA, bo z transportem i cłem jest taniej, niż w Irlandii. Kupiłem kurtkę naprzeciwko wiatru, deszczu i chłodu za 53 € ze wszystkim. Nie ukrywam, że poluję na wyprzedaże, a to znacznie obniża koszty zakupu, co bardzo mi odpowiada.
30 dychy, bo po znajomości, kosztowała mnie konsultacja medyczna w trakcie trwania zwolnienia i to już chyba wszystko, na co wydałem przysłane mi przez Social Welfare 832 €.
To teraz podsumujmy, czy zmieściłem się w chorobowym budżecie, a i w jaki sposób poradziłbym sobie, gdybym był bezrobotnym.
– leki 178 €
– zakupy spożywcze 164 €
– gaz 40 €
– prąd 96,97 € (można podzielić na pół, bo za dwa miesiące)
– autobus 43,20 €
– czynsz 500 €
– kawiarnia 112 €
– taksówka 11 €
– pyzy 4,99 €
– internet/telefon 59,99 €
– kurtka 53 €
– lekarz 30 €
Daje nam to kwotę 1 293,15 €, a odejmując od tego 832 €, debet w postaci 461,15 €, czyli jednej słabej tygodniówki.
I co mam powiedzieć, nie umiem być bezrobotnym, chyba tylko tyle. No, OK – będąc bez pracy, mógłbym zrezygnować z kawiarni, nie kupiłbym nowej kurtki na zimę, nie jeździłbym taksówkami, ale to daje oszczędność w kwocie zaledwie 176 €, czyli nadal mam debet w wysokości 285,15 €, a odejmując jeden miesiąc prądu 236,67 €. Słabo i prawdę mówiąc, nie chciałbym znaleźć się kiedykolwiek w sytuacji, żeby żyć za 208 € tygodniowo.
Na szczęście test już zakończyłem, wracam do pracy i będę mógł wrócić jednocześnie do moich dawnych przyzwyczajeń, czego bardzo mi brakowało przez ten ostatni miesiąc.
Bogdan Feręc
Photo by Christian Dubovan on Unsplash