WizzAir wznowi loty do Rosji
To może być decyzja, która odbije się szerokim echem na świecie, ale może też przejść „niezauważona”, o ile świat chce normalizacji stosunków z Federacją Rosyjską.
Węgierskie tanie linie lotnicze Wizz Air Hungary Légiközlekedési Kft. obsługujące głównie Europę Środkowo-Wschodnią, Europę Zachodnią, Azję, Gruzję i Izrael zadecydowały, że od października wznowią loty do Moskwy.
Co istotne, od 3 października WizzAir obsługiwać będzie też loty z Moskwy do Abu Zabi, a to wszystko dlatego, że Rosjanie nie mają odpowiedniej ilości samolotów i obowiązuje embargo na obsługę powietrzną ich maszyn.
Ważne jest też, że duża część rosyjskiej floty samolotów pasażerskich jest obecnie uziemiona, a stało się to po decyzji o zakazie lotów na europejskim i światowym niebie, ale też z powodu zaprzestania dostaw części zamiennych do samolotów, jakie są w posiadaniu Rosjan. Do tej pory Federacja posiłkowała się zatrzymanymi w kraju maszynami leasingowymi, z których pobierała części zamienne, jednak te właśnie się wyczerpały i coraz więcej samolotów stoi bezużytecznie.
Decyzja węgierskiej linii lotniczej zaskoczyła świat lotnictwa, a niektórzy z przedstawicieli linii lotniczych mówią, że to działanie wbrew ogólnoświatowym sankcjom, więc Węgry powinny zostać w pewien sposób ukarane za ten krok.
Tak jednak nie musi się stać, bo Unia Europejska, nie wydała formalnego zakazu lotów z państw unijnych do Federacji Rosyjskiej, więc Węgry mogą uniknąć kroków odwetowych za tę decyzję, jednak narażają się na ostracyzm całej branży lotniczej.
Nie można też wykluczyć, że za Węgrami pójdą inne firmy lotnicze, a nawet reprezentujące odmienne sektory gospodarcze, gdy utraciły możliwości współpracy z Rosją, poprzez nałożenie na nią sankcji ekonomicznych. Możliwa jest przecież współpraca z Federacją Rosyjską przez kraje trzecie, które nie włączyły się do światowej koalicji przeciwko działaniom Rosjan na Ukrainie i wywołaniu przez nią wojny.
W Europie sprawa zaczyna być szeroko komentowana, a wydaje się, że w tym tygodniu doczekamy się większej ilości komentarzy, a tych oczekuje się obecnie z Brukseli.
Bogdan Feręc
Źr: The Liberal